Opozycja domaga się zwolnienia przedsiębiorców z podatku

Grupa radnych opozycji złożyła wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej, na której ma odbyć się głosowanie nad propozycjami skierowanymi w stronę poprawy sytuacji przemyskich przedsiębiorców dotkniętych kryzysem gospodarczym. Inicjatorem tej akcji jest radny Maciej Kamiński, a wspierają go radni PiS, SLD i Regia Civitas.

Opozycja proponuje, by w ramach pomocy dla przedsiębiorców miasto zrezygnowało z poboru podatku od nieruchomości, opłaty prolongacyjnej i opłaty targowej.

Nie wiadomo jakie są szanse, by projekt przeszedł, ponieważ koalicja posiada w radzie miasta kruchą większość uzależnioną od dyspozycji dwojga radnych opozycji, którzy rzadko pojawiają się na obradach. Wiadomo jednak, że z punktu widzenia prezydenta przyjęcie takiej propozycji oznaczałoby załamanie budżetu miasta. Z drugiej zaś strony, upadek przedsiębiorstw działających na terenie Przemyśla spowoduje spadek wpływów z PIT do miejskiej kasy, co i tak doprowadzi do kłopotów budżetowych miasta.

Złożona propozycja zakłada zwolnienie z podatku przedsiębiorców, którzy wykażą pogorszenie płynności finansowej na okres do 30 dni po odwołaniu stanu zagrożenia epidemicznego. Choć projekt opozycji posiada wiele słabych punktów, koalicja będzie musiała się nagłowić jak uzasadnić i wytłumaczyć ewentualny brak pomocy lokalnym przedsiębiorstwom.

Sesja nadzwyczajna odbędzie się dzisiaj.


Sanwil zmienia profil produkcji i wspomaga walkę z epidemią - ZOBACZ FILM

Zbudowany w 1974 roku Sanwil od początku specjalizował się w produkcji materiałów powlekanych, głównie dla branży obuwniczej, meblarskiej, marynistycznej i motoryzacyjnej. Z powodu panującej obecnie epidemii, branże te wstrzymały działalność, a w efekcie obecna spółka z o.o Sanwil Polska została dotknięta drastycznym spadkiem zamówień na swoje tradycyjne wyroby. W tej sytuacji firma przestawiła się głównie na produkcję wyjątkowego materiału o nazwie „San-Med”. W efekcie do przemyskiej wytwórni spływają coraz liczniejsze zamówienia z kraju i zagranicy na produkt, który ma ogromne znaczenie w walce z epidemią koronawirusa.

Wyrób poliuretanowy, bakteriobójczy, grzybobójczy, odporny na wirusy. To są jego główne cechy, dzięki którym dzisiaj on ma zastosowanie w obecnej sytuacji jako produkt docelowy do produkcji wyrobów typu kombinezony medyczne – informuje kierownik marketingu, Dariusz Krawczuk.

Wielu naszych klientów po prostu zatrzymało swoją działalność lub zawiesiło i w efekcie przełożyło się to na spadek zamówień na nasze materiały. W związku z tym musieliśmy podjąć działania zmierzające do tego, żeby w jakiś sposób odzyskać część przynajmniej utraconych przychodów. Taką szansą stały się wyroby medyczne, w tym głównie materiał „San-Med”, który w tej chwili jest absolutnie nr 1 jeśli chodzi o produkcję. Zapytania i zamówienia spływają do nas oczywiście z terenu Polski, ale również z krajów Europy, nawet z dalekich krajów półwyspu arabskiego – twierdzi Witold Śliwa, członek Zarządu i zarazem dyrektor eksportu.

Aktualnie materiał „San-Med” produkowany jest w ilości 3 milionów metrów bieżących w skali roku, co pozwala firmie zrealizować praktycznie każde otrzymane zamówienie.

https://www.youtube.com/watch?v=inmKAM8RM4E&feature=youtu.be

(tekst – jb, zdjęcie, film - bk)

 


Obowiązek maseczkowy. Poważna luka w przepisach

Wśród wielu przepisów wprowadzonych w ramach walki z koronawirusem znajdują się takie, które wywołują szczególnie wiele dyskusji i wątpliwości. Oprócz nakazu używania maseczek przez rowerzystów i biegaczy - co zdaniem wielu specjalistów jest szkodliwe dla zdrowia - w rozporządzeniach dotyczących maseczek pojawiły się zapisy w sposób jawny nonsensowne.

Przykładem może być zwolnienie z obowiązku nakładania maseczki... na samochody. Choć zakrawa to na żart, Rada Ministrów zadecydowała, że obowiązku zakrywania ust i nosa nie stosuje się wobec ,,pojazdu samochodowego, w którym przebywają lub poruszają się: jedna osoba albo jedna osoba z co najmniej jednym dzieckiem, o którym mowa w pkt 2, albo osoby zamieszkujące lub gospodarujące wspólnie".

Humorystyczne aspekty pospiesznego stanowienia prawa nie zmieniają faktu, że w przepisach znalazły wyjątki, które mogą dotyczyć sporej liczby osób.

Na przykład zapisy rozporządzenia otwierają furtkę dla osób, które maseczek nie chcą nosić podczas sprawowania kultu religijnego. Paragraf 18 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 19 kwietnia w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, w sposób jasny przewiduje, że osoby sprawujące kult religijny nie muszą posiadać maseczki na twarzy. I nie chodzi tu o osobę duchowną, a każdego wiernego, który kult sprawuje. Przepis o zasłanianiu twarzy nie dotyczy bowiem:

duchownego sprawującego kult religijny, w tym czynności lub obrzędy religijne, a w przypadku braku duchownego – innej osoby sprawującej kult religijny, podczas jego sprawowania

-par.18, p.2, pp.6 Rozporządzenia

Przy braku definicji w polskim prawie pojęcia ,,kult religijny" zastosowanie, wg orzecznictwa sądów, mają definicje słownikowe. A te nie pozostawiają wątpliwości, że np. modlitwy przy kapliczkach lub uczestnictwo w marszach różańcowych są aktami, przy których nakaz noszenia maseczki nie obowiązuje. Jednak przejawem kultu religijnego jest każda modlitwa, np. modlitwa różańcowa, która może być odmawiana właściwie w dowolnym miejscu np. na ulicy czy skwerze.

Dlatego osoby, które zostaną ukarane podczas sprawowania kultu religijnego, nie powinny - w myśl obowiązującego prawa - takiego mandatu przyjmować.

 

Zdjęcie wyróżniające - canva.com


Nie będzie koszenia trawy w mieście? Idzie wielka susza...

Władze Krakowa poinformowały, że z powodu nadchodzącej suszy zawieszają koszenie trawników miejskich. Decyzja spotkała się z aprobatą wielu mieszkańców miasta, którzy uważają, że niekoszone trawniki poradzą sobie z małą ilością opadów i przetrwają trudny czas.

Niewykluczone, że inne miasta pójdą ta drogą. W zeszłym roku prezydent Wojciech Bakun znalazł się w ogniu krytyki po tym, jak media przedstawiły zdjęcia zarośniętych miejsc publicznych. W tym roku sytuacja jest jednak kryzysowa i ze względu na koranawirusa i nadchodzącą suszę.

Samorząd dawnej stolicy zapewnia jednak, że w miejscach, gdzie zieleni będzie za dużo i pojawią się wysokie kępy traw, będzie działał. Prosi mieszkańców o zgłaszanie takich miejsc drogą elektroniczną.


Wielkanoc u grekokatolików - ZOBACZ FILM

Dzisiejszy poniedziałek jest dla grekokatolików i prawosławnych drugim dniem święta zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. W obrządku wschodnim Wielkanoc obchodzona jest według kalendarza juliańskiego i w tym roku przypadła tydzień po świętach rzymskokatolickich. Główne uroczystości wielkotygodniowe i wielkanocne odbywały się w Przemyślu, w prawie pustej grekokatolickiej cerkwi archikatedralnej, pod przewodnictwem metropolity przemysko-warszawskiego, arcybiskupa Eugeniusza Popowicza.

W trakcie wielkopiątkowej mszy wyłożona została tzw. „płaszczanica” przedstawiająca nieżyjącego Chrystusa. Po wielkosobotniej mszy hierarcha symbolicznie poświęcił wielkanocne pokarmy, bez obecności wiernych. Niedzielne poranne nabożeństwo rezurekcyjne rozpoczęło się wyniesieniem „płaszczanicy”, po czym przy dźwiękach dzwonów obwieszczających zmartwychwstanie syna Bożego, ruszyła procesja duchownych. Ze względu na ograniczenia związane z epidemią, procesja odbyła się tylko wewnątrz cerkwi, a hierarcha zamiast tradycyjnego stukania w zewnętrzne drzwi katedry, zastukał w „carskie wrota” ikonostasu. Następnie słowami „Chrystos woskres” wielokrotnie, w trakcie godzinnego nabożeństwa, ogłaszano przeplataną modłami wieść o zmartwychwstaniu Syna Bożego.

Po rezurekcji odprawiona została, jak zwykle długa i barwna w liturgii obrządku wschodniego, msza wielkanocna. W trakcie homilii arcybiskup Eugeniusz Popowicz przekazywał radosną wieść o chrystusowym zmartwychwstaniu do wszystkich wiernych w ich domach. Mówił też, że ludzie czasem odrzucają Boga i oszołomieni zdobyczami współczesnej techniki uzurpują sobie jego wszechmoc, co jednak może prowadzić do tragicznych skutków.

Od dzisiaj w przemyskiej cerkwi archikatedralnej będzie mogło w nabożeństwach uczestniczyć około 80 wiernych.

https://www.youtube.com/watch?v=pfYyOWFsAYM&feature=emb_title

Tekst, zdjęcie - jb, film - bk


Na rowerze w maseczce. Są wyjątki

Dziś weszły w życie nowe rozporządzenia dotyczące głównie rekreacji i zasad korzystania z przestrzeni publicznej. Ponownie można wchodzić do lasów i parków. Dozwolone jest także spacerowanie po bulwarach i promenadach.

Więcej wątpliwości budzą zasady korzystania z maseczek w przestrzeni publicznej.

Z maseczek korzystamy obowiązkowo na ulicach, promenadach i bulwarach. Można je zdjąć w lesie i na łąkach. Niemniej należy pamiętać, że na parkingach leśnych, po wyjściu z samochodu należy być w maseczce. Dopiero po wkroczeniu do lasu można oddychać bez zakrytych ust i nosa. 

Również rowerzyści nie mają łatwo. Obowiązuje ich jazda w maseczce po drogach publicznych, choć - jak wskazują obserwacje - miłośnicy jednośladów często lekceważą ten nakaz. Jednak na terenach leśnych i drogach polnych możliwe jest zdjęcie maseczki. Należy zatem zwracać uwagę na to, czy znajdujemy się na drodze publicznej, czy na leśnym szlaku.  


Nie taki wirus straszny? Zaskakujące wyniki badań w USA

Renomowany amerykański Uniwersytet Stanforda przedstawił wyniki badań, które mogą przewartościować postrzeganie zagadnienia niebezpieczeństwa związanego z chorobą COVID-19.

O rewelacjach amerykańskich naukowców poinformowały duże, zachodnie media, w tym The Guardian i telewizje CNN i CNBC.

Naukowcy uniwersyteccy przeprowadzili szeroką próbę na obecność przeciwciał pojawiających się po zainfekowaniu koronawirusem i przejściu choroby COVID-19. W badaniu wzięło 3330 osób mieszkających na terenie hrabstwa Santa Clara w Kalifornii, od których pobrano próbki krwi z palca. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda twierdzą, że jest to pierwsze badanie na tak dużej grupie osób.

W wyniku badań okazało się, że odsetek osób, które były zainfekowane wirusem Sars- Cov 2, jest wielokrotnie większy niż wynika z oficjalnych danych. Jak donosi The Guardian, do czasu testu oficjalnie na terenie hrabstwa zanotowano 1094 przypadki zachorowań i 50 zgonów, natomiast wyniki badań wskazały, że chorych było, ujmując to metodami statystycznymi, pomiędzy 48 tys. a 81 tysięcy.

Jeśli badania się potwierdzą, prowadzić będą do wniosku, że ilość osób, która już przeszła chorobę jest wielokrotnie większa od zdiagnozowanej. Paradoksalnie jest to dobra wiadomość, ponieważ oznacza zdecydowanie mniejszą śmiertelność wywoływaną przez COVID-19. Naukowcy ze Stanford wskazują, że jeśli ich wyniki są prawidłowe, to śmiertelność powodowana przez COVID-19 wśród zarażonych tą chorobą wynosi od 0,12 do 0,2 %.

Prowadzący badania profesor Jayanta Bhattacharya z Uniwersytetu Stanforda w wypowiedzi dla CNN stwierdził, że umieralność na COVID -19 może być trochę większa od grypy lub dwa razy większa od grypy. Zastrzegł jednak, że są to dwie różne choroby, a na grypę opracowana jest już szczepionka.

Jednak wciąż nie wiadomo, czy badania z Santa Clara są reprezentatywne dla całych Stanów Zjednoczonych i czy posiadanie antyciał po przebytej chorobie gwarantuje trwałą odporność przed ponownym zachorowaniem na COVID-19. Dlatego badania na obecność antyciał rozpoczynają Narodowy Instytut Zdrowia USA, który przeprowadzi badanie na 10 tys. osób i Uniwersytet w Berkeley na grupie 5 000 ochotników.

Jeśli trop Uniwersytetu Stanforda zostanie potwierdzony przez inne ośrodki, to będzie wskazówką, że model walki z epidemią przyjęty przez Szwecję jest lepszy od modeli innych krajów europejskich, w tym Polski. Nie prowadzi bowiem do załamania gospodarki a równocześnie pozwala szybciej nabyć populacji odporność na wirusa.

Zamrożenie gospodarek powoduje coraz większą frustrację społeczeństw - np. w USA gdzie w sobotę przeszły demonstracje, podczas których domagano się zniesienia obostrzeń i powrotu do normalnego życia. 

 

 

 

 

 

opr. B.Wilk

zdj. publicpolicy.stanford.edu, wikipedia


Rekordowa inflacja. Zjada nasze oszczędności

Główny Urząd Statystyczny podał najnowsze dane dotyczące inflacji w Polsce. Wzrost cen jest najwyższy od wielu lat, co potwierdza opinie o Polsce jako kraju o jednej z najwyższej inflacji w Europie.

Przeciętny wzrost cen towarów i usług w marcu wyniósł 4,6 % na głównym wskaźniku dóbr konsumpcyjnych. Wysoką inflację wywołała m.in. podwyżka cen mięsa i owoców. Wzrosły też ceny usług, co spowodowane było głównie podwyżkami cen energii elektrycznej.

Według b. ministra finansów Marka Belki w Polsce mamy do czynienia z inflacją na poziomie 4-5 procent. Zdaniem innych specjalistów poziom inflacji w Polsce jest niedoszacowany, a realna inflacja wynosi około 7-8 procent. Taką opinię przedstawia np. Cezary Głuch, choć są głosy ekspertów mówiące o inflacji dwucyfrowej. Rozbieżności w szacowaniu prawdziwego poziomu inflacji wynikają m.in. z wątpliwości co do sposobu w jaki GUS oblicza wskaźnik inflacyjny.

Drastyczne przyspieszenie inflacji powoduje szereg zjawisk gospodarczo-społecznych. Spada siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia i jest to szczególnie dotkliwe dla pracowników budżetówki, którzy nie mogą liczyć na znaczące podwyżki płac. Równocześnie tracą na realnej wartości pieniądze złożone na lokatach złotówkowych w bankach. Jeszcze przed wybuchem kryzysu związanego z pandemią koronawirusa spowodowało to ucieczkę Polaków od lokat bankowych w kierunku inwestycji w nieruchomości, a także zwiększonego popytu na złoto inwestycyjne i dzieła sztuki.

Wskaźnik inflacji podany przez US został obliczony jeszcze przed kryzysem epidemiologicznym i zamknięciem wielu firm w wyniku rozporządzeń rządu. W powszechnej opinii, po częściowym opanowaniu sytuacji epidemiologicznej, Polskę czeka długa recesja. Podzielone są jednak zdania co do dalszego wzrostu inflacji.

Zdaniem niektórych specjalistów spadek płac związany z upadkiem miejsc pracy spowoduje deflację, która zdławi rosnącą w ostatnim czasie inflację. Według innych analityków, po chwilowej deflacji nastąpi zjawisko wybuchu bardzo silnej inflacji związanej z masowym dodrukiem pieniądza, uruchomieniem rządowych programów antykryzysowych i ogólnym spadkiem zaufania obywateli do instytucji państwowych.

 

 

 

biw


Pomoc od IKEI także w Przemyślu

Ikea Retail (Ingka Group) ogłosiła w marcu podjęcie szeroko zakrojonych działań, które mają zapewnić środki niezbędne do życia i ochrony zdrowia w czasie walki z pandemią koronawirusa. Do Polski trafia pomoc o łącznej wartości 1 mln euro.

Od początku sytuacji kryzysowej w Polsce analizujemy dynamicznie zmieniające się potrzeby społeczne. W tym momencie przewidujemy, że nasze wsparcie w postaci przekazanych produktów dla organizacji rządowych i pozarządowych w najbliższych miesiącach osiągnie wartość około 4,5 mln złotych. Zależy nam na dotarciu z efektywną pomocą przede wszystkim do osób, które są w pierwszej linii frontu z pandemią, jak personel medyczny. Planujemy także pomoc dla tych, którzy nie mogą schronić się bezpiecznie w domu, np. osobom doświadczających bezdomności, ale też szukamy sposobu dotarcia do najbardziej potrzebujących dzieci i rodzin, gdyż ich sytuacja bardzo się pogorszyła w ostatnich tygodniach – mówi Katarzyna Dulko-Gaszyna, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju, stojąca na czele Krajowej Grupy w IKEA ds. wsparcia społecznego na czas przeciwdziałania rozprzestrzenienia się koronawirusa w Polsce. 

W ramach tej pomocy w czwartek (16 kwietnia) dotarła z IKEI do Przemyśla dostawa 35 kompletów łóżek, materaców, pościeli, poduszek, kołder itp. Sprzęt jest tymczasowo składowany w siedzibie Przemyskiej Gospodarki Mieszkaniowej przy ulicy Kopernika. Docelowo zostanie wykorzystany jako wyposażenie miejsc przeznaczonych do odbywania kwarantanny, ewakuacji w czasie kryzysu oraz do realizacji innych zadań z zakresu Zarządzania Kryzysowego i Obrony Cywilnej.

IKEA już wcześniej włączała się w lokalną pomoc służbom w Polsce. Materace, koce, pościel trafiły np. do lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu, Krakowskiego Pogotowia Ratunkowe i Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie.

 

Zdjęcie - www.przemysl.pl (M.Słota)


Od dziś zakaz wstępu na cmentarze i trawniki. Znowu błąd?

Od dzisiaj obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów zmieniające rozporządzenie dotyczące ograniczeń w korzystaniu z terenów zielonych.

Niestety, jak wykazali to już dziennikarze i prawnicy, znowu w gorączce walki z koronawirusem wkradł się błąd. Chodzi o fragment rozporządzenia, który mówi, że zakaz wstępu obowiązywać będzie od dzisiaj na:

pełniące funkcje publiczne i pokrytych roślinnością tereny zieleni, w rozumieniu art. 5 pkt 21 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2020 r. poz. 55 i 471), a także plaże.

Jak zauważono, w myśl ustawy taki zapis dotyczy także cmentarzy i trawników przy jezdni. Oznaczać by to mogło zakaz wstępu na cmentarz nawet w przypadku pogrzebu. Ponadto od dziś, ponieważż zgodnie z rozporządzeniem zakazany jest także wstęp na trawniki przy drogach, należałoby bacznie uważać wyprowadzając psa na spacer, by nie zostać ukaranym przez policjanta.

Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński po tym, gdy wykryto zapis zakazujący wstępu na cmentarze, zapowiedział wprowadzenie poprawki do przepisów. Dopóki jednak błąd nie zostanie usunięty, można zostać ukaranym mandatem za wstęp na cmentarz i trawnik przed blokiem.  

Poniżej tekst rozporządzenia i fragment ustawy.