Pomocy jak nie było, tak nie ma. Rozmowa z radnym Robertem Balem

1 czerwca 2020

 

B.W.Rozmawiamy o sposobie procedowania i wdrażania uchwały ,,pomocowej” dla przedsiębiorców. Chodzi o przyjętą przez  radę miejską uchwałę, która miała pozwolić lokalnym przedsiębiorcom częściowe zwolnienie z podatku od nieruchomości. Świadomie mówię w czasie przeszłym, bo kilka dni temu okazało się, że Regionalna Izba Obrachunkowa unieważniła przyjęty dokument. Twierdzi Pan, że zna interesujące okoliczności związane ze sprawą?

R.B. Tak. Otóż już po uchwaleniu uchwały i opublikowaniu jej na stronie wojewody, zadzwonił do mnie przemyski przedsiębiorca, który próbował w UM uzyskać informacje o tym jak należy ubiegać się o zwolnienie. Był tym poważnie zainteresowany. To było już po tym, jak uchwała pojawiła się na stronie wojewody, a więc obowiązywała. Niestety w wydziale podatkowym takich informacji nie uzyskał, mimo, że w tamtym momencie nie było przeciwskazań, by uważać, że taką pomoc miasto może udzielać. Tym bardziej, że ten przedsiębiorca dzwonił już wcześniej i poproszono by zadzwonił za kilka dni. Ale po tych kilku dniach nadal nic nie było wiadomo.

B.W. Z pańskich słów może wynikać, że mogło to być celowe działanie urzędu. Chce pan powiedzieć, że było to celowe działanie czy raczej wynikało z zaniedbania?

R.B. Można powiedzieć, że co najmniej z zaniedbania. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby po przyjęciu uchwały przygotować odpowiednią informację na stronie internetowej miasta.  Można mieć wrażenie, że uchwała została przyjęta w takim kształcie, by nie przejść przez RIO. Nasz, złożony przez trzy kluby, pierwotny projekt w wyniku dyskusji i poprawki zgłoszonej przez radnego Tomasza Leszczyńskiego (Wspólnie dla Przemyśla) zmienił się tak, że przepadł w RIO. Chodzi o zapisy o łącznej maksymalnej kwocie pomocy w wysokości 1 miliona złotych dla wszystkich przedsiębiorców oraz o obowiązek złożenia wniosku – czego w naszym pierwotnym projekcie nie było.

B.W. Ale przecież głosowaliście za tym projektem.

Bo po pierwsze nie mogliśmy przewidzieć, że poprawki zgłoszone przez radnego z prezydenckiego klubu mogą być niezgodne z prawem a po drugie, po wcześniejszym głosowaniu wiedzieliśmy, że albo poprzemy zgłoszone poprawki i całą zmienioną uchwałę, albo nie będzie jej w ogóle. Zastanawialiśmy się, czy ten milion starczy. Ale naczelnik wydziału podatków przekonywał, że ten milion spokojnie starczy. Równie dobrze mogliśmy nie zapisywać tego miliona w uchwale i RIO by zaakceptowała uchwałę, usuwając z niej jedynie zapis o konieczności złożenia wniosku. My, po zapewnieniach naczelnika, byliśmy przekonani, że ten milion starczy.

Jeszcze w czwartek rozmawiałem z naczelnikiem, co z tą pomocą, ale stwierdził, że czeka na opinię RIO. Rzecznik prezydenta zdaje się sugerować w swojej wypowiedzi udzielonej waszemu portalowi, że wnioski od przedsiębiorców nie wpłynęły.  Tak jakby przedsiębiorcy nie byli zainteresowani pomocą. Ja pytam, jak mogli być zainteresowani, skoro nie było żadnej informacji i wzoru formularza, a jak już dopytywali o tę pomoc, to ich zbywano. Moim zdaniem podważa to zaufanie podatników, przedsiębiorców do miasta, jeśli rzecznik prezydenta twierdzi, że przedsiębiorcy nie są zainteresowani pomocą, a tak w sposób oczywisty nie jest.

B.W. Co dalej? Zamierzacie zostawić tę sprawę?

Będziemy wracać do tej uchwały na sesji nadzwyczajnej.  Na ostatniej sesji naczelnik wydziału podatkowego -po tym jak wnieśliśmy nowy projekt mający naprawić błędy wskazane przez RIO i umożliwić przyjęcie pomocy dla przedsiębiorców- zaczął już mówić o kwocie 7 milionów, jakie miasto będzie musiało wyjąć z budżetu. To zaskakująca zmiana w obliczeniach w porównaniu do początkowego miliona złotych. Zaskakujące jest to, że prezydent oraz merytoryczny naczelnik, 25 maja nie wiedzieli, że 22 maja uchwała Kolegium RIO została opublikowana w dzienniku urzędowym województwa podkarpackiego – a przecież doskonale wiedzieli, że kilka dni wcześniej RIO będzie się sprawą zajmować

Patrząc teraz z perspektywy czasu na całą politykę prezydenta to moim zdaniem, zawsze jest tak, że padają wielkie słowa, potem okazuje się, że nie ma to pokrycia w rzeczywistości. Tu mogło być podobnie. Była uchwała, były zapewnienia czego to się nie robi dla przedsiębiorców, ale potem przychodzi niekorzystna decyzja i prezydent udaje, że nie ma sprawy. Ale w przypadku obozu prezydenta zawsze można powiedzieć-myśmy chcieli dobrze, ale inni nam nie pozwolili.  

 

Rozmawiał Błażej Wilk