Ostatniemu zakładowi stolarskiemu w mieście grozi likwidacja.

9 sierpnia 2019

Dwudziestego piątego lipca spłonął zakład stolarski na ulicy Brodzińskiego. Według właściciela Tadeusza Strumidły przyczyną pożaru było podpalenie magazynu drewna przez młodych ludzi, którzy wrzucili do środka petardy. Sprawa jest na policji, co nie zmienia faktu, że warsztat nie nadaje się do użytku. Aktualnie lokal nie spełnia wymogów budowlanych i nie ma prądu, co wyklucza używanie maszyn i oświetlanie wnętrza. Odbudowa budynku wydaje się mało prawdopodobna, choć-jak twierdzi pan Strumidło-żal stąd odchodzić, bo lokal dzierżawiony od Lasów Państwowych znajdował się w dobrym miejscu i był niedrogi. A kokosów w stolarstwie nie ma-twierdzi rzemieślnik.

Zakład jest, a raczej był,  niepozorny, ale świadczy zanikające usługi. Rzemieślnik działa w tym miejscu od 27 lat, a lwią część jego działalności stanowi wykonywanie replik starych bram do kamienic i naprawy zabytkowych, drewnianych elementów wnętrz. Oprócz tego zakład zajmował się produkcją mebli z drewna, parapetów i naprawami stolarki drzwiowej. Po tym, jak z ulicy Kilińskiego wyprowadził się inny zakład stolarski, Tadeusz Strumidło został jedynym tradycyjnym stolarzem w Przemyślu.

Właściciel zakładu i jego pracownicy znaleźli się teraz w trudnym położeniu. Pilnie szukają jakiegoś tymczasowego pomieszczenia, do którego mogliby się przenieść i dokończyć zlecenia. Tymczasem, wbrew pozorom, nie jest łatwo znaleźć coś, co byłoby odpowiednie dla stolarni, a zarazem niedokuczliwe dla sąsiadów. To czy zakład przetrwa, czy też z braku lokalizacji zakończy swoją działalność, wyjaśni się w najbliższych tygodniach.