Jazz bez … po raz XVI [galeria zdjęć]

14 grudnia 2016

Już szesnasty raz odbył się w szesnastu miastach w Polsce i na Ukrainie Międzynarodowy Festiwal Jaz Bez… W tym roku w dniach 8-11 grudnia, Przemyśl rozbrzmiewał jazzem w dość nowoczesnym wydaniu. Wszystkie zespoły prezentowały bardzo świeże i urozmaicone spojrzenie na ten gatunek muzyczny.
Przez 4 dni muzyka jazzowa rozbrzmiewała w przemyskim Centrum Kulturalnym. Całość rozpoczęły bezpłatne warsztaty prowadzone przez członków zespołów zaproszonych na tegoroczny Festiwal.
– gitara – Ryszard Styła,
– keyboards – Rafał Karasiewicz,
– perkusja – Igor Gnydyn,
– vocal – Grzegorz Karnas,
– saksofon – Karol Gola,
– bas – Tomasz Grabowy.
W zajęciach wzięła udział mlodzież z Poski i Ukrainy. Rzadko zdarzają się warsztaty zupełnie za darmo. Mam więc nadzieję, że akurat ten punkt, już na stałe wejdzie do programu Jazz Bez…

Po warsztatach przyszedł czas na koncerty. Pierwszy dzień to koncert przemyskiej formacji Efemeryda Jass Band założonej i prowadzonej od 20 lat przez gitarzystę Marka Skubisza oraz występ Ryszarda Styły, znanego polskiego gitarzysty jazzowego.

W kolejny dzień zaprezentowały się : Karnas-Gnydyn Ouartet i Karasiewicz Power Set.
Trzeci dzień festiwalu uprzyjemnili : Dzyga Jazz Quartet i Pol Belardi Force a na koniec, czyli w niedzielę usłyszeliśmy : Project – Sisters In Jazz oraz Budniak/Bakovsky Intermedium Quintet.

Jak co roku tak i tym razem, miałam swoich faworytów i tych, którzy „podobali mi się mniej”.

Wśród wielu ciekawych propozycji, moją szczególna uwagę zwróciły dwa koncerty. Pierwszy z nich to Karasiewicz Power Set. Formacja przemyślanina Rafała Karasiewicza, która powstawała i formowała się przez pięć lat, ukonstytuowała się dopiero w 2015 roku wskutek rozmów i przemyśleń lidera z gitarzystą Tomaszem Pacanowskim. Zespół zrobił na mnie ogromne wrażenie i pomijając wysoki poziom wykonawczy oraz świetne zgranie członków zespołu, na uwagę zasługiwał jeden niezaprzeczalny fakt. Power Set grają utwory posiadające MELODIĘ, co jest przecież podstawą muzyki a czego brakowało niektórym zespołom festiwalowym. Ciekawe i różnorodne kompozycje sprawiły frajdę słuchaczom i na długo zapadły w mojej pamięci.

Drugim zespołem, który wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie był Project- Sisters In Jazz. Pięć kobiet grających jazz to rzadkość i chociażby dlatego zasługuje na uwagę ale w tym przypadku chodziło o coś więcej. Kobiecy jazz jest zupełnie odmienny od męskiego. To co najbardziej „rzucało się w uszy” to ogromna uczuciowość w przekazywaniu muzyki. Delikatność a jednocześnie moc tego przekazu zachwyciły mnie i utwierdziły w przekonaniu, że jazz posiada płeć. Ten, o którym piszę z pewnością był kobietą. Project złożony z Pań na stałe mieszkających w różnych krajach i na różnych kontynentach, sprawiał wrażenie układanki pasującej do siebie jak puzzle. Moją uwagę zwróciła wokalistka/saksofonistka/flecistka, dysponująca bardzo dobrą techniką wykonawczą a na dodatek świetnie improwizująca – szczególnie na flecie. Na uwagę zasługiwało również instrumentarium, które panie ze sobą przywiozły. Oprócz instrumentów zwykle występujących w jazzie jak: fortepian, perkusja, saksofon i kontrabas słyszeliśmy także wibrafon, flet oraz array mbira, afrykański instrument przypominający nieco kalimbę. To wszystko sprawiło, że z koncertu wyszłam oczarowana i pełna nowych muzycznych pomysłów.

Agnieszka Marcińczak

no images were found