Nowe podwyżki. Śmieci w górę. Kompostowniki i sprawa spalarni.

Władze Przemyśla przeprowadziły w ostatnich tygodniach cykl konsultacji z mieszkańcami dotyczących planowanej podwyżki cen odbioru odpadów na terenie miasta. Podczas spotkań z mieszkańcami przekonywano, że podwyżki są nieuniknione i wynikają z krajowych przepisów prawa dotyczących gospodarki odpadami.

Jutro tj. 6 grudnia rada miejska najprawdopodobniej uchwali nowe stawki za odbiór śmieci. Zamiast 14 złotych za odpady segregowane i 20 złotych za zmieszane, mieszkańcy prawdopodobnie zapłacą odpowiednio 23 i 46 złotych. Pewną ulgą może być obniżka opłaty za śmieci dla gospodarstw domowych, które będą kompostować część odpadów. Wyniesie ona jednak tylko 1 złoty.

Wzrosną też opłaty za pojemniki, których używają najemcy nieruchomości niezamieszkałych, takich jak sklepy, biura i restauracje. Podwyżka dotknie zatem właścicieli przemyskich firm. Jednak po otwarciu oferty od przemyskiego operatora składowiska odpadów firmy ZU Południe sp. z o.o. okazało się, że aby system gospodarki odpadami się ,,spiął”, trzeba znaleźć dodatkowe ponad 8,5 miliona złotych. Stąd, podkreślana przez władze, konieczność podwyżek.

W trakcie konsultacji z mieszkańcami temat firmy ZU Południe sp. z o.o. był poruszany w kontekście wydzierżawienia jej przez miasto składowiska odpadów przy ulicy Piastowskiej na okres 30 lat. Być może, za sprawą tej umowy, ZU Południe jest faktycznym monopolistą na rynku przemyskim w zakresie odbioru odpadów.

Teraz Zakłady Usługowe Południe wprowadzają nowy temat do rozmów z miastem. Chodzi o budowę spalarni śmieci, która miałaby powstać na terenie Przemyśla. Wiceprezydent Bogusław Świeży informował podczas konsultacji, że miasto będzie się musiało z taką perspektywą zmierzyć w ciągu kilku lat. Jednak wiadome jest, że budżet miasta budowy takiego zakładu sam nie udźwignie- koszt specjalistycznej instalacji to około 30 milionów złotych. ZU Południe mogłoby taką spalarnię zbudować i stawia sprawę jasno: albo spalarnia, albo kolejne podwyżki.

Tymczasem budowa spalarni wcale nie musi oznaczać końca kłopotów. Oprócz obciążenia środowiska przez zakład emitujący spaliny, pojawia się casus Rzeszowa, gdzie istniejąca już spalarnia dyktuje ceny, które nie są akceptowane przez władze stolicy Podkarpacia. Tadeusz Ferenc zapowiada wręcz, że w związku z dyktatem cenowym, Rzeszów wraz z okolicznymi gminami rozważy budowę własnej spalarni.

Czy proponowane podwyżki wejdą w życie zależy od jutrzejszej decyzji radnych i od ewentualnego zaskarżenia uchwały do organu nadzorczego. O takiej możliwości informuje adnotacja radcy prawnego urzędu miasta, który ostrzega przed niejednoznaczną interpretacją zapisów ustawy i ewentualnością zakwestionowania podjętej uchwały.

 

 

am