Zginęli za ratowanie Żydów

24 maja 2020

Warto przypomnieć, że 76 lat temu w pobliżu Przemyśla polskie małżeństwo poniosło najwyższą cenę za przechowywanie Żydów.

Stanisław i Franciszka Kurpielowie w latach 40-tych mieszkali razem z sześciorgiem swoich dzieci (od 9 do 20 lat) w folwarku książąt Sapiehów zwanym Leonczyna (od Leona Sapiehy), położonym na zboczu wzgórza w pobliżu lasu, pomiędzy Tarnawcami i Krasiczynem. Rodzina doglądała spędzonego tam przez Niemców bydła, pochodzącego z kontyngentów.

Pod koniec 1942 roku pracujący wcześniej w folwarku Żyd Rubin poprosił Kurpiela o przechowanie go razem z żoną i dwójką dzieci. Było to miejsce odludne, odległe od wioski Tarnawce o prawie 3 kilometry, więc gospodarz zgodził się. Po jakimś czasie Rubin sprowadził z przemyskiego getta krewnych i znajomych (rodziny Rubinów, Rubinfeldów, Golingerów i Spieglów), w sumie 25 osób. Kurpielowie przez kilkanaście miesięcy ukrywali ich przed Niemcami. Żydzi w dzień przebywali w dwóch wybudowanych ziemiankach: w jednej pod domem, oraz w drugiej pod stajnią. Tylko nocą wychodzili do lasu, aby pooddychać świeżym powietrzem.

Niestety, w maju 44. roku żona Kurpiela popełniła nieostrożność. Zawsze do tej pory kupowała w wielu przemyskich sklepach niewielkie ilości produktów żywnościowych. Tego dnia zakupiła jednak bardzo dużo żywności u jednego sklepikarza, Ukraińca Madeja.

Następnego dnia, 21 maja 1944 roku przed świtem, 20 policjantów ukraińskich otoczyło folwark. Szybko odnaleźli kryjówki Żydów. Jeden z nich poznał w dowódcy oddziału policji swego kolegę ze szkolnej ławki i poprosił go o darowanie życia. Ten zgodził się i kazał mu uciekać do lasu, po czym jednak strzelił mu w plecy serię z karabinu. Policjanci prowadzili Żydów kolejno, po kilka osób, do pobliskiego lasu. Tam, nad wcześniej wykopanym dołem dokonywali egzekucji. Zastrzelili 22 osoby, w tym 8 kobiet i czworo dzieci. Trzem młodym Żydom udało się zbiec do lasu i – mimo pogoni -uratować.

Rodzinę Kurpielów i mieszkających u nich pomocników, dwóch braci Kochanowiczów, policjanci ukraińscy zawieźli furmanką do budynku policji przy ul. Smolki w Przemyślu. Pomocników uwolnili, polecając im zawieść furmankę z powrotem na folwark. Niemcy, po niewielu dniach, darowali życie dzieciom, a rodziców skazali na śmierć. W czerwcu 1944 roku – zaledwie kilka tygodni przed wyzwoleniem Przemyśla – Niemcy rozstrzelali Stanisława i Franciszkę Kurpielów w lipowickim lesie, razem z innymi Polakami skazanymi na śmierć. Po wojnie ich ciała zostały ekshumowane i pochowane we wspólnej mogile na zasańskim cmentarzu.

Przed kilkunastoma laty ówczesny proboszcz parafii w Krasiczynie, ks. prałat Stanisław Bartmiński, pozyskał z rzeszowskiego IPN-u materiały o rozstrzelaniu Żydów i tragedii rodziny Kurpielów. Materiały te wzbogacił informacjami uzyskanymi od naocznych świadków tej tragedii i zamieszczał w wydawanym przez siebie periodyku „Wieści Krasiczyńskie”. W ubiegłym roku, z okazji 75. rocznicy tragedii w leonczyńskim folwarku, zawarł je w wydanej przez siebie książeczce „Pamięci Stanisława i Franciszki Kurpielów”. Jednocześnie Urząd Gminy Krasiczyn we współpracy m.in. z ks. Stanisławem Bartmińskim i red. Jackiem Szwicem, upamiętnił bohaterskie małżeństwo krzyżem w miejscu, gdzie stał dom mieszkalny, oraz tablicą na ruinach dawnej stajni.

Stanisław i Franciszka Kurpielowie zostali uhonorowani tytułem „Sprawiedliwi wśród narodów Świata”, oraz Krzyżami Komandorskimi Orderu Odrodzenia Polski.

(tekst i zdjęcia – jb)