Wybory do PE. Koalicja Europejska. Felieton Piotra Dymińskiego

22 maja 2019

Eurowybory. Nr 3: Koalicja Europejska

Koalicja Europejska, czyli wielki wspólny front tolerancji i fajności, który łączy tylko jeden wspólny punkt: zniszczyć PiS. I akurat w tym temacie wcale nie jest tolerancyjnie, to dosłownie walka na śmierć i życie. Równolegle toczy się walka w obrębie własnych list. 

Przed wyborami do PE zamieszczam wpisy na temat wszystkich ogólnopolskich list. Co ciekawe, w dotychczasowej działalności udało mi się poznać jakieś czołowe postacie tych komitetów. W ogromnej mierze wybory do PE są traktowane jako próba sił przed jesiennymi wyborami do Sejmu. I to zarówno pomiędzy komitetami, jak i w obrębie samych list. Dlatego też będę zwracał uwagę na ten aspekt.

„Koalicja Europejska”, czyli połączone wokół Platformy siły blisko połowy polskich populistów i socjalistów wokół. Tak właśnie, część z nich, jak PSL i SLD otwarcie opowiada się za socjalna polityką, interwencjonizmem w gospodarce itp. Inni, jak PO, coś tam gadają o wolności w gospodarce, czy czasem krytykują socjal, ale w praktyce nie realizowali nigdy swojego liberalnego programu, a obecnie wręcz ścigają się na populistyczne obietnice z PiS.

Pod koniec lat 90-tych ubiegłego stulecia wyraziłem pogląd, że wszelkie socjalistyczne formacje, takie jak AWS, SLD itp. powinny połączyć się pod jednym sztandarem, co ułatwiłoby wyborcom sprawę. Skoro faktycznie nie ma między ich działaniami dużych różnic, to bez sensu są spory o to na kogo z nich głosować, prawda? I proszę: stało się! Oto Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Nowoczesna, Zieloni, Unia Europejskich Demokratów, Inicjatywa Feministyczna, Socjaldemokracja Polska (SDPL), Wolność i Równość, tworzą jeden komitet! Wszak PO z Jerzym Buzkiem, to w dużej mierze spadkobiercy nie tylko UW, ale i AWS, z SLD i PSL sprawa jest prosta, a większość pozostałych to odpryski czy to z UW, czy z SLD. Pamiętam nawet przedwyborczy program w TV, gdzie kolejni przedstawiciele partii politycznych mierzyli się w krótkich dyskusjach z dziennikarzami prowadzącymi na co dzień programy publicystyczne. To był 1997 rok, a panowie Najsztub i Żakowski dopadli samego Leszka Millera. Padło jedno proste pytanie: „czym różni się program SLD od programu AWS?” Ta jedna kwestia wystarczyła by Miller poległ. To jednak pokazywało, że połączenie sił jest tylko kwestią czasu. Niestety to nadal nie wszyscy socjaliści i populiści. Na scenie politycznej zostało dość miejsca jeszcze na PiS, Razem czy Kukiz15, którym poświęcone będą kolejne wpisy przedwyborcze.

Wróćmy jednak do samej KE, która jest mieszanką dawnych przyjaciół i wrogów. AWS przecież powstał jako „anty SLD”, z AWS i UW wyłoniła się pierwotna PO. Na zgliszczach AWS ponownie zwyciężyło SLD, które znowu zostało pokonane między innymi przez PO. Ba, jeszcze rok temu Czarzasty (SLD) mówił o Schetynie (PO) per „oszukaniec” i wytykał obłudę. Zbierał za to oklaski dzisiejszych wyborców KE. Wracając do historii elementów tworzących KE trzeba zauważyć, że na różnych etapach wydzieliły sie takie twory jak SDPL, którego działaczom nie pasowało funkcjonowanie SLD, czy .Nowoczesna, która powstała dla zawiedzionych wyborców PO, powtarzając niejako pierwotny program PO. Teraz wszyscy są razem, chociaż bez partii Razem. Z tą .Nowoczesną też jest ciekawostka. Gdy powstawała wskazałem, że moim zdaniem jest to projekt, którego celem jest by niezadowolony elektorat PO nie odpłynął zbyt daleko. Ciekawe ilu ludzi się na to nabrało? Ile osób miało dość PO i zdecydowało się poprzeć .Nowoczesną, a ilu z nich teraz zagłosuje de facto na PO, oddając głos na Koalicję?

Wspólna część programu tej koalicji to: „antyPiS”. no bo wiadomo, że to nieładnie dzielić Polaków. Opinie są rożne co do tego „kto zaczął”. Koalicja Europejska zarzuca PiSowi, ze dzieli ludzi, obraża, łamie Konstytucję i w ogóle. Tyle, ze Koalicja też ma swoje za uszami. Od lat całe grupy ludzi były wyzywane od kołtunów, ciemnogrodu, oszołomów, faszystów i czego tam jeszcze. O ile dobrze pamiętam, to wprowadzenie do polityki negatywnego określenia „moherowych beretów” zawdzięczamy samemu Donaldowi Tuskowi. To są przykłady nie walki pomiędzy politykami, to są przykłady poniżania i obrażania elektoratu innych ugrupowań. Fakt, Tusk teraz nie jest w koalicji, ale cały czas jest autorytetem do którego odwołują się ludzie PO, a obecna opozycja wypatruje jego powrotu jak księcia na białym koniu, albo przynajmniej na czarnym smoku. Z tego powodu będzie dzisiaj troszkę o Tusku, tym bardziej, że ze szczytów władzy PO, to akurat jego miałem okazję najlepiej poznać. Wracając do obelg, to jednych to może bawić, inni mogą po prostu uważać, że to prawda, że osoby o innych poglądach to oszołomy i idioci. Niemniej może to kogoś obrażać. Mnie np. obrażało gdy Bronisław Komorowski podzielił ludzi na tych, którzy są za demokracją i na tych, którzy na niego nie głosowali. A było sporo ostrzejszego „języka miłości”, jak jakieś „polowanie na kaczki”, „dożynanie watahy” czy choćby pomysł zastrzelenia, patroszenia i wystawienia na sprzedaż skóry pewnego polityka wskazanego z imienia i nazwiska. I generalnie to są przykłady „języka miłości” względem PiS. Dla mnie takim najbardziej przełomowym momentem było złamanie przez Tuska przysięgi dotyczącej podnoszenia podatków. Obiecywał, ze jego rząd tego nie zrobi, przysięgał, ze jak ktoś w rządzie przedstawi taki pomysł, to zostanie wyrzucony. I co? Dochodzi do podwyżki VAT, a równocześnie do sprowokowania awantury na Krakowskim Przedmieściu, pod Pałacem Prezydenckim. Nie przedłużając: skoro masa ludzi tam przychodziła, skoro palili tam znicze i składali kwiaty, to potraktowanie tego jak „śmiecenia”, usuwanie krzyży, wyrzucanie kwiatów do śmieci, gaszenie zniczy musiało wywołać awanturę. Na to się nałożyło mnóstwo innych rzeczy, np. bzdury o przekopywaniu miejsca katastrofy na metr w głąb. I to akurat nie PiS kłamał. Zatem prośba do wszystkich fanów Zjednoczonego Sojuszu Nowoczesnej Lewicy Ludowo-Obywatelskiej, aby mi nie wciskali kitu, że wszelkie podziały polityczne to wyłączna wina PiS.

Żeby nie przedłużać nadmiernie, to Koalicja kompletnie mnie nie przekonuje. Wiarygodność uczestników jest bliska zeru. Teraz różne rzeczy obiecują, rozgrywają politycznie problemy w edukacji, służbie zdrowia, niby że Konstytucji bronią itp. Powiedzmy sobie jasno, zły stan państwa na wielu polach to nie jest „zasługa” ostatnich lat. To dziesięciolecia starań kolejnych ekip, żeby wszystko komplikować, żeby przedsiębiorcom dokręcić śrubę, żeby robić reformy, które nic nie reformują, tylko dokładają kosztów i biurokracji (np. stworzenie powiatów), czy są nic nieznaczącymi pozoracjami, jak utworzenie OFE. I wiecie co? Jak weźmiecie sobie kalkulator, to zobaczycie, że w ostatnich niespełna 30 latach, członkowie Koalicji Obywatelskiej odpowiadali za blisko 80% czasu rządów. Takie macie super recepty na wszystko, że na SOR będzie diagnoza w godzinę, że nauczyciele, pielęgniarki, lekarze, policjanci będą dobrze zarabiać (reszty spotu PO z 2007 roku poszukajcie sobie sami), to pytam: dlaczego tego wszystkiego nie zrobiliście, rządząc w sumie przez około 23 lata! Naprawdę, weźcie do ręki kalendarz, kalkulator i powiedzcie sobie sami: czy to naprawdę jest ekipa, której można ponownie zaufać?

Ja już kiedyś zaufałem Tuskowi, mam to za sobą. Platforma na początkowym etapie swojego istnienia faktycznie wydawała się nową jakością, nowoczesną, wolnorynkową formacją, która mogła coś zmienić. Nie była jeszcze bardzo popularna. Gdy Donald Tusk przyjechał wtedy do Krosna, to na spotkanie z nim w auli PWSZ przyszła garstka ludzi. Później w niespełna 10 osób poszliśmy zwiedzać miasto, rozmawiać. Pamiętam, że wtedy zaprowadziłem Tuska między innymi do podziemi Kaplicy Oświęcimów w Krośnie. Teraz żartuję, że chyba należało go tam zamknąć. Jednak wtedy to był całkowicie inny Tusk, człowiek bardzo sympatyczny, ideowy. Nie wiem co się stało, nie wiem czy wtedy po prostu kłamał? Czy może później wziął od kogoś pieniądze i nie realizuje swoich idei? Ktoś zupełnie inny od antypatycznego, bezczelnego Tuska, który o rabunku z OFE powiedział: „To nie są wasze pieniądze” i  „Jeżeli myślicie, ze nimi dysponujecie, to spróbujcie nimi zadysponować”. Najpierw, ze to będą nasze indywidualne, dziedziczne konta, a później w tonie: „…a spróbujcie sobie zadysponować. no widzicie, to nie wasze…”. Takie przykłady można niestety mnożyć… inny człowiek. Kto wie, może go podmienili? A może zaraził się od takich cyników jak Schetyna? 

Też słabo, że ten „skok na OFE” zalegalizował Trybunał Konstytucyjny. Zresztą sam Trybunał, jako swoista „trzecia izba parlamentu” jest osobnym tematem na felieton. W tej sprawie stało się coś bardzo niepokojącego, co widzimy też w uzasadnieniu z TK. „Sędziowie TK musieli zmierzyć się z bardzo trudnym zadaniem wyważenia dwóch sprzecznych – przynajmniej w tym przypadku – racji: zachowania równowagi budżetowej i poszanowania prawa własności, które gwarantuje Konstytucja”. Nadążacie? To wygląda tak: ponieważ zwrot pieniędzy mógłby zagrozić równowadze budżetowej, to skok na OFE zalegalizowano, pomimo niezgodności z zasadą ochrony własności. Dlatego teraz PiS mógł zgarnąć resztę OFE. To w ogóle otwiera szerokie pole do zabierania obywatelom własności w imię „równowagi budżetowej”. a ja głupi myślałem, że Konstytucja ma nas chronić, że ochrona naszych praw w Konstytucji jest po to, żeby rząd nie mógł sobie sięgać kiedy i po co chce. Myślałem, że zapis o równowadze budżetowej ma służyć dyscyplinie finansów, ograniczaniu wydatków, a nie usprawiedliwianiu skoku na kasę, która miała być dla obywateli. No głupi byłem. Tylko proszę, nie namawiajcie mnie więcej do protestowania w obronie TK, bo jakoś nie czuję, by Trybunał chronił mnie przed pazernością państwa.

Na koniec wróćmy jeszcze do Czarzastego i SLD, Kwaśniewskiego maszerującego z KE etc. Dla mnie to jest wyjątkowo obciążająca część tej formacji. Towarzystwo, które naprawdę nie powinno wypowiadać się o prawach człowieka, przestrzeganiu Konstytucji itp. W kilku zdaniach wyjaśnię. Na SLD ciąży sprawa tajnych więzień CIA, czyli miejsca, gdzie niezgodnie z KONSTYTUCJĄ więziono bez wyroku i poddawano torturom ludzi. Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że Polska WIEDZIAŁA o specyfice więzienia, że współpracowała z Amerykanami w nieludzkim traktowaniu więźniów. Politycy SLD nie dopuszczają tego do wiadomości. Najpierw zaprzeczali temu bezprawiu, a teraz udają, ze tak trzeba, a czasem to w ogóle prawo należy złamać. Podkreślam, mówimy o jednym z najcięższych sposobów łamania praw człowieka, czyli o pozbawieniu wolności bez wyroku, o ukrywaniu informacji o losie uwięzionego przed rodziną, o pozbawieniu prawa do sądu i o torturach. Szanowne SLD, wywodzące się jeszcze z PZPR, jeżeli podobnie jak wasi koledzy z SB uważacie, ze tortury są spoko, to po co wpisywaliście zakaz tortur do Konstytucji? Takie przyzwolenie dla nielegalnej przemocy dotyka mnie szczególnie, bo sam mało nie dostałem łomotu od funkcjonariuszy Aleksandra Kwaśniewskiego. Właściwie nawet nie wiem kim byli ci ludzie, bo żaden nie miał identyfikatora, żaden się nie przedstawił, ani nie legitymował. Mogli być z BOR, Policji, albo być zwykłymi działaczami partii. W 2000 roku wdałem się w dyskusję z Kwaśniewskim na spotkaniu w Krośnie. Zostałem wyprowadzony z sali przez jakiś ludzi, poza salą zaczęli mnie straszyć, obrażać. Na moje szczęście po chwili wyszedł za nami dziennikarz „uzbrojony” w aparat fotograficzny. W obecności dziennikarza panowie stali się uprzejmi. Później dowiedziałem się, ze tego samego dnia dwóch chłopaków w Krośnie dostało łomot za wznoszenie okrzyków przeciwko Aleksandrowi. Jeżeli dziennikarz, który wyszedł za mną z sali, przypadkiem czyta ten felieton, to bardzo dziękuję za jego postawę. Mogę tu dodać, że to wydarzenie zdecydowało o tym, że postanowiłem sam zająć się dziennikarstwem, w tym pomagać ludziom poszkodowanym przez władzę. Ten Kwaśniewski, za którego rządów działo więzienie z torturami, idzie w marszu, któremu rzekomo przyświecają takie wartości jak praworządność i demokracja. Co za farsa. W tej samej koalicji idzie Czarzasty, który zapowiada walkę z wrogami politycznymi „na śmierć i życie”. Wiecie, „walka na śmierć i życie” to jest poważna sprawa. Już kilka dni po tej wypowiedzi, działacz „wroga politycznego”, został pobity w Szczecinie i próbowano go zrzucić ze schodów. Ja mam troszkę pojęcie o anatomii i urazach więc wiem, że próba zrzucania człowieka ze schodów to jest dosłownie walka na śmierć i życie. Skuteczne zrzucenie człowieka ze schodów może powodować kalectwo albo nawet śmierć.

Czarzastego też miałem okazję poznać, jakoś nie zrobił pozytywnego wrażenia, chociaż przy mnie nie wygłaszał tak radykalnych poglądów. Tylko czy takie słowa w jego wypadku mogą dziwić? On zapisał się do PZPR w Warszawie, w tym samym roku, gdy milicja zatłukła tam na śmierć Grzegorza Przemyka, a winą obciążono sanitariuszy i lekarzy. Jeden z sanitariuszy powiedział, ze do przyznania się do winy zmuszano go grożąc zamordowaniem rodziny. Wyobraź sobie, że jesteś maturzystą, albo studentem, w Twoim mieście milicjanci biją na śmierć praktycznie Twojego rówieśnika. Naprawdę w takich okolicznościach chciałbyś zapisywać się do rządzącej partii? Przecież Przemyk to nie była jedyna ofiara. Pałowanie opozycji było na porządku dziennym. Czasem strzelanie. Czasem porwanie, tortury i morderstwo. Czarzastemu to nie przeszkadzało w karierze w partii odpowiedzialnej za to wszystko. On musiał mieć świadomość, że zapisał się do partii, która dosłownie zabijała przeciwników politycznych. Podobnie jakoś mu nie przeszkadzają tortury w tajnych więzieniach, jest po prostu konsekwentny! Dlatego trudno by stwierdzenia o „walce na śmierć i życie” traktować tylko jako niegroźny zwrot retoryczny. Dla mnie to jest jak realna groźba użycia siły, przemocy, szczególnie gdy sobie przypomnę tych niemiłych panów, którzy wyprowadzili mnie przed laty ze spotkania z Kwaśniewskim.
Gratuluję Koalicjo Europejska! Naprawdę czuję się bezpiecznie, gdy pomyślę, że tacy ludzie mogą stanowić prawo i odpowiadać za jego przestrzeganie! Naprawdę to budujące, że takie osoby mogą wyznaczać standardy praw człowieka w Europie.

Piotr Dymiński 

Zdjęcie: koalicjaeuropejska.pl

Felieton jest przedstawieniem poglądów autora.