W przemyskim muzeum o zbrodni wołyńskiej mówił Leszek Żebrowski

13 lipca 2017

Ukraińskie ludobójstwo na Polakach było specyficzne, zginąć mieli wszyscy, wcześniej jednak zadać należało im jak najwięcej cierpienia. O NSZ a kwestii ukraińskiej w w dniu 11 lipca mówił w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej Leszek Żebrowski.

Mamy dzisiaj szczególny dzień, to jest rocznica, która przez wiele lat tak na prawdę nie istniała poza środowiskami kresowymi, poza tą częścią rodzin, które przeżyły, nie było w Polsce tradycji obchodzenia wielkiego masowego ludobójstwa na Polakach, które miało miejsce nie 11 lipca 1943 r., tylko to był proces wieloletni, który rozpoczął się jesienią 42 r. i trwały do 47-48. Nasilenie tych mordów miało miejsce na Wołyniu i właśnie tego konkretnego dnia. – powiedział historyk, działacz społeczno-polityczny Leszek Żebrowski.
Od tamtych tragicznych wydarzeń minęły 74 lata, to trzy pokolenia, a w ciągu najbliższych lat odejdą bezpośredni świadkowie.

Podczas swojego wykładu Leszek Żebrowski mówił o specyfice tego ludobójstwa ukraińskiego. Było ono przede wszystkim totalne, jego celem nie było pozbawienie życia znacznej części Polaków, ale wszystkich bez wyjątków, od najmniejszych dzieci, także tych nienarodzonych aż po starców. Wszyscy byli zabijani pod jednym zarzutem – że są Polakami. Nie miało ono na celu tylko pozbawienia życia, ale przed zadać jak najwięcej cierpień – przycinając człowieka piłą, rozcinając brzuch kobiecie ciężarnej, odcinając ręce. Dostęp do zbrodni był otwarty dla wszystkich, do zbrodni dokonywanej na widoku.
Pierwsze zbrodnie na Polakach miały już miejsce jesienią 1942 r., na lubelszczyźnie. Nie spotkały się one z odzewem ze strony Polskiej, co pokazało Ukraińcom, że Polacy nie będą się bronić, a przy najmniej nie tak jak myśleli oni początkowo. To utwierdziło ich w przekonaniu, że mogę je przeprowadzić na większą skalę.

Największą klęską polskiego prawa podziemnego był brak reakcji na to co robili Ukraińcy. Może nie wszystkich by uratowano, ale nie byłoby 200 tys. ofiar. Każdy tysiąc mniej to coś o co trzeba było walczyć. – powiedział L.Żebrowski – Obecnie Polskie państwo nie stoi na wysokości zadania. Raz w roku można bębnić w uroczystości państwowe, przed i potem można o tym nie mówić. Nie ma ustawy, mamy uchwały, które mają tylko moc moralną, nie są aktem prawnym, z którego wynikają konsekwencje. Nazwanie tego co się działo ludobójstwem w uchwale nie skutkuje konkretnymi rzeczami.

Ustawa, a w ślad za nią prawo karne pozwoliłoby na ściganie oprawców. Pokazałoby, to że zbrodnie nie są przedawniane, a ludobójcy nie mogą spać spokojnie. Ile jest spraw wszczętych przeciwko ludobójcom ukraińskim, ile zakończyło się jakimkolwiek orzeczeniem? Ani jedna poza tym co zrobiła komuna, wówczas jednak nie było masowej odpowiedzialności za ludobójstwo. – dodaje Leszek Żebrowski.

Anna Fortuna