W Lubelskiem już jeżdżą na nartach. Przemyśl stoi.
Ewa Sawicka, Marcin Kowalski i Andrzej Zapałowski piszą list do premiera w sprawie stoku narciarskiego.
Przemyśl na siedmiu wzgórzach leży, a mimo to nie jest miastem w górach, stąd nie może liczyć na środki ratunkowe z rządowej tarczy dla gmin górskich. Dlatego trójka radnych prosi premiera o objęcie rządową pomocą Przemyśla i stosowanie zasady solidarności dla wszystkich samorządów. – Zimowa branża turystyczna, to nie tylko tereny górskie, a również pozostałe miejscowości położone z dala od makroregionów wysokogórskich , przekonują przemyscy radni w liście do premiera. Do wiadomości list otrzymali wszyscy parlamentarzyści z regionu.
Przemyski Ośrodek Sportu i Rekreacji, zarządzający infrastrukturą narciarską przygotował stok do sezonu. Był czas na naśnieżenie, regularnie pada śnieg. Z powodu ustanowionych przez rząd ograniczeń, nakazów i zakazów, w związku ze stanem epidemii od 28 grudnia ub. roku obiekt jest nieczynny i przynosi starty, kiedy mógłby zarabiać. Jak na złość pogoda sprzyja. Codziennie stok jest kontrolowany. Inspektorzy sanitarni w asyście policji sprawdzają czy POSIR stosuje się do rozporządzeń – Biorąc pod uwagę, że jesteśmy zakładem sektora finansów publicznych, nie możemy pozwolić sobie na samowolne otwarcie, czego bardzo byśmy chcieli – czytamy na oficjalnym profilu ośrodka na facebook’u.
Co innego prywatne stacje narciarskie. Niektóre przyłączają się do krajowej akcji #otwieraMY. W związku z tym, że nie chroni ich rządowa tarcza, nie stać ich na kolejne dni postoju i rosnące straty. Muszą w ciągu krótkiego 60 dniowego sezonu zapracować na kredyty, energię, pracowników i coś jeszcze zarobić. Już 16 stycznia ośrodek Narciarki Raj u Rzetelskiego w województwie lubelskim wznowił pracę. Jego właściciel Piotr Rzetelski (radny PSL do sejmiku wojewódzkiego) po konsultacji z prawnikiem zadecydował o otwarciu ośrodka.
– Postępujemy zgodnie z prawem, twierdzi. Służby zapowiedziały kontrolę i dotrzymały słowa… – Są u nas codziennie przed i po wprowadzeniu lockdown’u. Nigdy nie było większych zastrzeżeń, jedynie drobne uwagi, obyło się dotąd bez mandatów. Po wprowadzeniu narodowej kwarantanny wdrożono w stosunku do mnie procedurę postępowania administracyjnego, celem nałożenia na mnie kary za złamanie reżimu sanitarnego przewidzianego dla mojej działalności gospodarczej. Jak to się zakończy? Zobaczymy…
Kiedy inni właściciele ośrodków zastanawiają się też nad tym, czy wyłamać się spod rządowych zakazów, narciarze w grupach na facebook’u szukają w nich logiki.
Na Kasprowy Wierch można wjechać kolejką, ale nie można mieć ze sobą nart, żeby z góry na nich zjechać. Można natomiast zjechać z innymi ludźmi wagonikiem w dół. Można również wejść na szczyt w nartach, a następnie z niego na nich zjechać… Podsumowując dla tych co nie rozumieją: MOŻNA wjechać – zjechać kolejką, wejść na nartach zjechać na nartach; NIE MOŻNA wjechać kolejką – zjechać na nartach, wejść na nartach – zjechać kolejką…” – Bareja mógłby dzisiaj kręcić filmy dokumentalne – komentuje rządowe absurdy jeden z uczestników dyskusji pod postem.
Trudno więc się dziwić przemyskim radnym, że apelują do premiera Morawieckiego o „zmianę decyzji dotyczących zamknięcia stoków narciarskich, tym bardziej, że stoki działając w pełnym rygorze sanitarnym nie są ogniskiem zakażeń, a rekreacja na świeżym powietrzu pozytywnie wpływa na kondycję psychofizyczną oraz odporność społeczeństwa”.
M. Sidor