Rząd chce po cichu wykiwać przedsiębiorców? Zostały trzy dni…
Jeśli do poniedziałku 29 lipca właściciele małych firm nie złożą specjalnego oświadczenia w firmach u których kupują energię elektryczną, będą musieli zapłacić nawet o 30-40% więcej za prąd. W mediach państwowych, w których nie brakuje informacji o sukcesach gospodarki i ogólnym dobrobycie polskich firm, zabrakło informacji o zbliżającym się terminie ważnym dla milionów przedsiębiorców.
O co chodzi w tym zamieszaniu? Od początku 2019 roku w Polsce miały drastycznie wzrosnąć ceny prądu. Rząd o w obawie przed niezadowoleniem społecznym w roku wyborczym przyjął ustawę zamrażającą ceny energii w 2019 roku.
Zgodnie z ustawą mającą „zamrozić” ceny energii elektrycznej po ubiegłorocznych (niższych) stawkach rozliczone będzie zużycie prądu tylko do końca czerwca. Od lipca niższe stawki zachowają automatycznie jedynie odbiorcy prywatni. Mikro- i małe przedsiębiorstwa, a także m.in. szpitale i instytucje samorządowe muszą złożyć swoim sprzedawcom energii oświadczenia, w których potwierdzą, że przysługują im państwowe dotacje do rachunków także w drugim półroczu. Jest bowiem grupa firm, która takich dotacji nie może już otrzymać, a firmy energetyczne nie mają innych narzędzi, aby zweryfikować kto jest uprawniony. Jeżeli uprawnieni nie złożą oświadczeń, od 1 lipca zapłacą o ok. 30-40 proc. wyższe rachunki za prąd- czytamy w portalu Wysokie napięcie specjalizującym się w tematyce energetycznej.
Okazuje się, że wobec braku kampanii informacyjnej takowe oświadczenia złożyło tylko kilka-kilkanaście procent uprawnionych właścicieli mikro i małych firm. To efekt nieznajomości Polaków zapisów ustawy. Na ten fakt zwracają uwagę politycy Koalicji Obywatelskiej z Krzysztofem Brejzą na czele, który wprost zarzuca złe intencje rządowi Prawa i Sprawiedliwości. W wariancie gdy mała ilość uprawnionych złoży wnioski o dotacje, a reszta przedsiębiorców i samorządów ,,przegapi” termin, rzeczywiście oznaczać to będzie wymierne oszczędności dla rządu z tytułu niewypłaconych dotacji.
Na to, że realizuje się ten scenariusz wskazują wypowiedzi pracowników firm energetycznych, którzy potwierdzają to, że do ich biur wpłynęło mało wniosków. W opinii przytaczanej przez portal Wysokie Napięcie niemożliwe jest dojście do choćby 50% wniosków złożonych w terminie.
Jeśli kilkadziesiąt procent małych firm zapłaci od połowy roku wyższe rachunki za prąd, oznaczać to będzie podwyżki cen wszystkich produktów i usług. Co niepokojące, podwyższone opłaty za prąd mogą dotknąć także samorządy (oświetlenie ulic) i szpitale. Na oficjalnej stronie miasta Przemyśla nie ma widocznej informacji dla mieszkańców o upływającym terminie, co może wskazywać, że i przemyski samorząd nie jest świadom zagrożenia.
Brak też informacji w miejscach, gdzie powinna ona być. Na oficjalnym fanpagu PGE znajdziemy informacje o pikniku w Zamościu i piłkarzu ręcznym Arkadiuszu Moryto, jednak nie widać w widocznym miejscu przypomnienia o terminie tak ważnym dla właścicieli małych firm i samorządów. Natomiast na stronie PGE Obrót (którego szefem jest były prezydent Przemyśla Robert Choma) informacja o dodatkowych godzinach pracy biur firmy i przyjmowaniu wniosków pojawiła się dopiero wczoraj-zapewne pod wpływem pojawiających się informacji rozsyłanych przez ludzi w mediach społecznościowych.