Rozmowa z kandydatem na prezydenta Przemyśla Mirosławem Majkowskim
Przedwyborcza rozmowa z kandydatem na prezydenta Mirosławem Majkowskim z KWW Polskiego Patriotycznego Przemyśla.
Jest Pan osobą dość młodą jak na kandydata na prezydenta, słyszy się też zarzuty o braku doświadczenia….
Nie do końca zgodzę z tym, że nie mam doświadczenia. Jestem kierownikiem działu administracji w Sanwilu. Po objęciu tego stanowiska wprowadziłem szereg oszczędności na zaniedbaniach, które przez lata w tej firmie miały miejsce. Zmiany te jednak nie dotknęły samych pracowników. Przez ostatnie 2-3 lata udało mi się zaoszczędzić kilkaset tysięcy złotych. Posiadam również doświadczenie w zarządzaniu ludźmi. Jeśli organizuję rekonstrukcję muszę umieć, to wszystko skoordynować i nie chwaląc się wychodzi mi to bardzo dobrze. Nie jestem członkiem żadnej partii. Nie jest dla mnie ważne kto jest z jakiego ugrupowania, ale liczą się jego pomysły i to co robi. Cenię sobie ludzi z kręgosłupem moralnym, takich prezydent Stalowej Woli Andrzej Ślęzak, który potrafi współpracować z różnymi partiami i jest człowiekiem odpowiedzialnym za swoje decyzje. Poza tym kiedy mam zdobyć doświadczenie ? Będąc wypalonym dziadkiem, bez energii do działania?
Miasto jest zadłużone, jakie tu widziałby Pan rozwiązanie ?
Przede wszystkim prowadzić działania do zróżnicowania budżetu żeby pokryć ten deficyt. Wprowadzić oszczędności na wielu szczeblach. Skoro Przemyśl posiada około 400 urzędników, a Stalowa Wola 140, to ja się pytam czy Przemyśl wykonuje jakieś zadania dodatkowe, czy jest wyjątkowym miastem ? Jeżeli ktoś odchodzi na emeryturę należy rozdzielić funkcje, które pełnił pośród innych pracowników. Tymczasem w naszym mieście, co nie jest tajemnicą jeśli absolwenci otrzymują stanowisko urzędnicze, to tylko dzięki znajomościom. W naszym mieście jest wiele chybionych inwestycji, takich jak np. pawilon na stoku, który trzeba sprzedać w prywatne ręce. Należy również przeprowadzić kontrole wszystkich spółek miejskich, gdyż gdzieś coś nie funkcjonuje skoro przynoszą one straty, a powinny przynajmniej być na zero. Zaznaczam też, że nie można mówić o rozwoju Przemyśla w zasięgu jednej kadencji, jest to kłamstwo. Tak szeroko idące zmiany, to perspektywa dwóch-trzech kadencji. Podatki, szkolnictwo, wszystko musi współpracować ze sobą. W Przemyślu powinny zaistnieć tzw. tygrysy przedsiębiorczości, czyli grupy urzędników współpracujących z mniejszymi przedsiębiorcami by razem pozyskać większych inwestorów. Grupy takie rozlicza się później na podstawie efektów ich pracy.
A co z mieszkaniami komunalnymi, których wciąż brakuje w Przemyślu ?
Sprawdziło się budownictwo TBS i powinniśmy iść w tym kierunku, ale mierząc siły na zamiary. Trzeba pamiętać, że tak na prawdę nie wiemy co dzieje się w kasie miasta. Miasto posiada wiele pustostanów, można by je zinwentaryzować i wycenić koszty adaptacji. To należy przemyśleć, nie chce rzucać pustych obietnic, bo to nie o to chodzi. Podczas debaty w PWSW usłyszeliśmy wiele obietnic ze strony Roberta Chomy jak i również ze strony Wojciecha Błachowicza. Skoro sami mówią, że kasa jest pusta, to z czego chcą spełnić te obietnice.
W Pana programie pojawił się pomysł rewitalizacji Starego Miasta, stworzenia skansenu. Skąd na ten cel wziąć pieniądze?
Nie będzie, to nadmiernym obciążeniem dla kasy miasta i kompletnie nieodczuwalne zarówno dla dzierżawców lokali jak i właścicieli kamienic. Jeżeli jest, to kamienica należąca do miasta i najemca lokalu płaci np. 2 tys. zł czynszu, a koszt wymiany witryny i zrobienia reklamy w starym stylu, dostosowanym do przełomu XIX i XX w wyniesie np. 6 tys. zł wówczas należy zbilansować tej osobie te 3 miesiące czynszu. Przez ten okres zamiast czynszu opłacałaby wymianę. W przypadku właścicieli kamienic bilansowano by im poprzez zwolnienie od podatku na okres opłacenia tej wymiany. Takie zmiany odbywałyby się w perspektywie 2-3 lat. Z czasem miasto zainwestowałoby również w wymianę latarni ulicznych, tak aby dostosować całą infrastrukturę do wyglądu skansenu. Jego powstanie wymusi napływ turystów, będzie to ewenement na skalę europejską. W lokalach, które teraz stoją puste może powstać np. zabytkowa apteka jako muzeum. Wraz z przypływem turystów pojawiłyby się nowe restauracje, kawiarnie. Tworząc tanią bazę noclegową mielibyśmy szansę stać się bazą wypadową w kierunku Bieszczad, Łańcuta, Krasiczyna, a także w kierunku Karpat Wschodnich czy też Rumunii. Przy czym sami moglibyśmy organizować w te rejony wycieczki. Tym samym firmy transportowe miałyby szansę na rozwój. Żeby zachęcić turystów do zatrzymania się na dłużej w Przemyślu dodatkowo należałoby wzbogacić ofertę kulturalną poprzez kilkudniowe festiwale, wystawianie spektakli w zaułkach Starego Miasta, festiwale małych form teatralnych. Wykorzystać, to co posiadamy. Miasto powinno posiadać też swój zalew na wzór tego w Radymnie.Mamy przecież niewykorzystaną żwirownię w Ostrowie, która świetnie nadawałaby się. Chciałbym również utworzyć strzelnicę poprzez modernizację tej przy ulicy Słowackiego albo pozyskać jeden z fortów pierścienia wewnętrznego i zagospodarować go nie niszcząc przy tym jego architektury. Dzięki odpowiedniemu dostosowaniu terenu można by strzelać zarówno z broni krótkiej jak i długiej, w tym maszynowej AK 47. Strzelectwo jest ciekawą formą aktywności dla młodzieży. Współpracuję z harcerzami i strzelcami i wiem z jakim zapałem oni podchodzą do tego tematu.
Sama turystyka to jednak za mało aby ożywić gospodarkę, więc co jeszcze ?
Przede wszystkim rozwój szkolnictwa zawodowego, które w całej Polsce zostało położone na łopatki.Brakuje wykwalifikowanych specjalistów. Jeżeli stworzymy markę, że my w Przemyślu szkolimy najwyższej jakości specjalistów na szczeblu szkół ponad gimnazjalnych, to zacznie do nas ściągać młodzież z całego podkarpacia. Stwórzmy ośrodek akademicki zawodowy. Część z tych ludzi, po zakończonej nauce na pewno by tutaj pozostała. Dzięki temu byłaby również szansa na pozyskanie inwestorów. Musimy mieć co zaoferować, nikt nie zainwestuje w Przemyślu, bo to fajne miasto, takich miejsc jest przecież wiele w Polsce. Podać kadrę zawodową : frezerów, tokarzy, ślusarzy, a także z zakresu gastronomii. Przedsiębiorca mając tu mniejsze koszty utrzymania byłby wstanie podnieść płacę, a młodzi ludzie zarabiając 2 tys. na rękę nie musieliby wyjeżdżać za pracą, co wpłynęłoby też na korzyść problemu demograficznego z jakim się tutaj borykamy.
A co z zarzutami, że chciałby Pan całkowicie pozbyć się obywateli Ukraińskich z Przemyśla ?
To kompletna bzdura, tak samo jak plotka, że jestem agentem rosyjskim. Chciałbym wykorzystać potencjał wielokulturowości w Przemyślu, który był, a w chwili obecnej nie jest wykorzystywany. Na przykład Noc Kupały powinna być organizowana wspólnie, na zasadzie partnerskiej. Trzeba rozdzielić płaszczyznę kulturalną, którą powinno się wykorzystywać, od płaszczyzny ukraińskiego szowinizmu, który jest tutaj na podatnym gruncie. Z tym powinno się zdecydowanie walczyć. Powinniśmy traktować Ukrainę jako swojego sojusznika, ale nie za wszelką cenę, nie na kolanach zapominając o historii, która wciąż jest żywa. Jeżeli, to jest obok i przecieka przez nasze granice, to staje się już naszym problemem. Zawsze powinno się patrzeć na sąsiadów, co robią, bo można się obudzić w nieprzyjemnej sytuacji. Trzeba reagować od razu. Jestem gotowy i chciałbym żeby w Przemyślu odbyła się otwarta dyskusja z przedstawicielami takiego ugrupowania jak prawy sektor i porozmawiać o tych trudnych sprawach. Skoro twierdzą, że nie chcą zatargów z Polską, i nie mają złych intencji powinni przyjąć takie wyzwanie i porozmawiać.
Rozmawiała Anna Fortuna