Przemyśl i Medyka uczciły 80-tą rocznicę pierwszej wywózki Polaków na Sybir
Medyka
Bardziej rozbudowane obchody rocznicowe tego tragicznego wydarzenia sprzed 80 lat odbyły się w Medyce. Według programu przygotowanego przez Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Medyckiej, przy współpracy m.in. władz Gminy Medyka oraz Instytutu Pamięci Narodowej w Rzeszowie, odbyła się w ubiegłą sobotę, w Gminnym Centrum Kulturalnym, prelekcja Tomasza Berezy z rzeszowskiego IPN o wywózce Polaków na wschód z południowo-wschodniej Polski, oraz bogato ilustrowana zdjęciami relacja dr Adama Rafała Kaczyńskiego z wyprawy na Syberię, poszukującej śladów specjalnych osad leśnych i łagrów, gdzie zsyłani byli Polacy do niewolniczej i katorżniczej pracy. Odbyła się też projekcja filmu p.t. „Na nieludzką Ziemię”, z rekonstrukcji zorganizowanej przez Mirosława Majkowskiego. Była również wystawa fotografii Danuty Grzeszczuk p.t. „Miejsca martyrologii w sowieckiej Rosji”.
Po niedzielnej mszy w kościele parafialnym w Medyce za dusze wywiezionych stąd mieszkańców do sowieckich łagrów, odbyła się oglądana przez około tysiąc widzów, druga już z kolei rekonstrukcja historyczna ilustrująca aresztowanie i wywózkę miejscowej rodziny (w oparciu o książkę byłego mieszkańca Medyki, Stanisława Opałki, p.t. „Chłopiec z Medyki”):
Najpierw funkcjonariusze NKWD agresywnie wydobywali z ówczesnego sołtysa (w jego rolę znakomicie wcielił się obecny wójt Gminy Medyka, Marek Iwasieczko) informacje co do miejsc zamieszkania zamożniejszych chłopów z listy NKWD. Następnie brutalnie wyciągnęli z najbliższej chłopskiej chaty rodziców z kilkorgiem dzieci, dając im pół godziny na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Wkrótce furmanka powiozła ich, płaczących, w kierunku stacji kolejowej w Medyce. Za furmanką, w „Marszu milczenia”, szło wielu kolejnych skazanych na wywózkę mieszkańców dźwigających tobołki i walizki. Na stacji przemówił do zebranych wójt Marek Iwasieczko, dziękując organizatorom i uczestnikom rekonstrukcji za ich pracę, a licznie przybyłej publiczności za obecność. Apelował też, aby Polacy jednoczyli się w sytuacji rosyjskich kłamstw o przyczynach wybuchu II Wojny Światowej i zacierania prawdy o masowej wywózce niewinnej ludności polskiej do syberyjskich obozów pracy i łagrów. Bo tylko zjednoczeni będziemy mogli skutecznie przeciwstawić się wrogiej kampanii historycznych kłamstw. Z kolei prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Medyckiej zapowiedział starania o postawienie na nieczynnej bocznicy kolejowej dwóch historycznych wagonów z tamtych lat, oraz o umieszczenie na ścianie medyckiego dworca PKP tablicy upamiętniającej wywózkę z tej stacji PKP na wschodnie tereny sowieckiej Rosji ponad 1100 mieszkańców. Składanie kwiatów i biało-czerwonych zniczy pod miejscem przyszłej tablicy pamiątkowej zakończyło oficjalną uroczystość, dopełnioną po powrocie do Medyki poczęstunkiem dla uczestników, przygotowanym przez miejscowe Koło Gospodyń Wiejskich.
Przemyśl
Uroczystości w Przemyślu, jak co roku, rozpoczęły się mszą za dusze zmarłych Sybiraków w kościele św. Trójcy. Po mszy przedstawiciele m.in. władz miejskich i gminnych, wojska i służb mundurowych, harcerzy, strzelców i młodzieży szkolnej, złożyli kwiaty i zapalone znicze pod tablicą na klasztornym murze, upamiętniającą zesłańców pomordowanych i zmarłych na sowieckiej „nieludzkiej Ziemi”.
Główna część uroczystości odbyła się tradycyjnie na rampie kolejowej, w dzielnicy Bakończyce. Prezes przemyskiego oddziału Związku Sybiraków, Stanisława Żak, wspomniała około milion Rodaków wywiezionych w głąb Związku Sowieckiego w okresie II Wojny Światowej. W jej przekonaniu zawarte w sowieckich dokumentach niższe oficjalne liczby zdecydowanie zaniżają faktyczną ilość Polaków wywiezionych na „nieludzką ziemię”. Sybiracy, którym w roku 1946 i kolejnych latach udało się wrócić do powojennej Polski, nie mogli się organizować i świadczyć prawdę o wywózkach. Wielu z nich wkrótce po powrocie zmarło z wycieńczenia i chorób. Ukrywanie przeżytej wywózki w nieludzkich warunkach i niewolniczej pracy na Sybirze było wręcz warunkiem zdobycia wykształcenia. Gdy po upadku komunizmu w Polsce Sybiracy mogli się wreszcie zorganizować, to w 1990 roku zgłosiło się do Związku Sybiraków ponad 90 tysięcy osób. Aktualnie Związek Sybiraków liczy 20 tysięcy członków, ale są to już głównie dzieci osób wywiezionych przez Sowietów w głąb Rosji.
Joanna Preis, długoletnia prezes, a obecnie wiceprezes przemyskiego oddziału Związku Sybiraków, dobrze pamięta łomot enkawudzistów do drzwi w jej rodzinnym domu. Było to 10 lutego 1940 roku, akurat w sobotę nad ranem. Dzień tygodnia o tyle dodatkowo nieszczęśliwy, że przed wojną wszystkie gospodynie właśnie w sobotę piekły chleb na cały tydzień. W efekcie rodziny wyrwane przed świtem z domu i wiezione saniami do pociągów, nie miały ze sobą świeżego chleba, bo nie został jeszcze upieczony. Po wtargnięciu na podwórze rodziców pani Joanny o trzeciej nad ranem enkawudzista, strasznie krzycząc i przeklinając, zastrzelił najpierw dużego psa, a potem już w domu strzelił do małego szczekającego pieska trzymanego na ręku przez 4-letnią wówczas Joasię, raniąc też dziewczynkę. Na spakowanie rzeczy dano rodzinie tylko 15 minut. Do wagonu wepchano 37 osób, w tym siedemnaścioro dzieci. Wszyscy byli bez chleba i bez wody. Płacz dzieci i rozpacz rodziców. Przez zakratowane okienko mama Joanny zauważyła około 12-letniego chłopca, który sprzedawał na peronie bułki trzymane w koszyku. Zawołała go, aby podszedł do wagonu i sprzedał jej to pieczywo przez okienko, z którego ojcu Joanny udało się zerwać kratę. Gdy chłopiec próbował to zrobić, enkawudzista bez ostrzeżenia zastrzelił go. Mama Joanny do końca życia nie mogła sobie darować, że przywołała tego chłopca. W trakcie sześciotygodniowej podróży do osady leśnej w obwodzie Omsk na Syberii, tylko raz w tygodniu żołnierze sowieccy otwierali drzwi i dawali wiadro śniegu i wiadro zupy z plewami. Śnieg był zabrudzony dymem z lokomotywy, więc po stopieniu woda w wiadrze była prawie czarna. Najmniejsze dziecko w wagonie miało zaledwie dwa miesiące. Były też dzieci dwuletnie, czteroletnie czy pięcioletnie. Gdy zmarła pięcioletnia dziewczynka, to na oczach jej matki enkawudzista wyrzucił martwe dziecko z wagonu prosto w śnieg. Pani Joanna może mówić o dużym szczęściu. Po sześciu latach Sybiru udało jej się z rodzicami wrócić do Przemyśla na początku 1946 roku.
Zanim różne delegacje i osoby zapaliły znicze na bakończyckiej rampie kolejowej, pani prezes Stanisława Żak dziękowała w imieniu Związku Sybiraków zarówno obecnym, jak i poprzednim władzom miejskim, za wsparcie dla działalności oświatowej wśród młodzieży szkolnej oraz za pomoc w upamiętnianiu sowieckich wywózek na Sybir. W okolicznościowych przemówieniach prezydenta Przemyśla, Wojciecha Bakuna, wicemarszałka województwa podkarpackiego, Piotra Pilcha, wójta gminy Przemyśl, Andrzeja Huka, oraz radnego i prezesa Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych, Mirosława Majkowskiego, zabrzmiały wezwania do przeciwstawiania się obcej kampanii kłamstw i przemilczania faktów dotyczących odpowiedzialności za rozpoczęcie II Wojny Światowej, jak również przebiegu okupacji niemieckiej i sowieckiej. Ważna jest historyczna pamięć między innymi o wywózce około miliona Polaków w głąb Związku Sowieckiego, bo czas zaciera ślady i wkrótce pozostałości po sowieckich obozach pracy i łagrach na Syberii, jak również po grobach tysięcy zamęczonych i zagłodzonych tam Polaków – po prostu przestaną istnieć.
(tekst i zdjęcia – jb)