Polityka po przemysku. Rozmowa z Grzegorzem Lewandowskim.
O procesie sądowym z radnym Tomaszem Schabowskim, meandrach przemyskiej polityki i recepcie na szczęście. Rozmowa z Grzegorzem Lewandowskim.
Mariusz Sidor – Wygrał Pan sprawę sądową z radnym Tomaszem Schabowskim. Proces sąd utajnił, proszę więc o przypomnienie, o co poszło i jaki zapadł wydał wyrok.
Grzegorz Lewandowski – Radny Schabowski poczuł się urażony informacją, którą powziąłem i upubliczniłem, a dotyczyła ona posiadanego przez niego długu i pominięciu go w zeznaniu majątkowym. Radny Schabowski wytoczył mi sprawę z kodeksu karnego, jako oskarżyciel prywatny, o zniesławienie i znieważenie. Nie mogę przytaczać szczegółów. Grozi mi za to 2 lata pozbawienia wolności. Wyrok był uniewinniający, co potwierdza ujawnioną przeze mnie prawdę. Zresztą sam radny przyznał się w dwóch wywiadach prasowych do posiadanego długu.
MS – Na co Pan liczył ujawniając ten fakt?
GL – Składając zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa oczekiwałem, że zareagują odpowiednie organy ścigania, potem ewentualnie sprawą zajmie się sąd. Z tego co wiem sprawa jest w toku, a o jej przebiegu nie jestem informowany.
MS – Wydawałoby się że sprawę można uznać za szczęśliwie dla Pana zakończoną. Tymczasem chce Pan wytoczyć proces cywilny radnemu Schabowskiemu. Nie jest Pan usatysfakcjonowany wyrokiem?
GL – Jestem, ale nie jestem zadowolony z formy, która mnie przed sąd zaprowadziła, jako oskarżonego z kodeksu karnego. To nie jest miła sytuacja. Podejmując rękawicę, pozwę z powództwa cywilnego radnego Schabowskiego o niesłuszne oskarżenie, a ewentualne odszkodowanie finansowe przekażę w całości na cele charytatywne dla chorych dzieci.
MS – Ten wyrok sądu zapewne jeszcze bardziej ośmieli Pana w obserwowaniu i komentowaniu życia politycznego i samorządowego w Przemyślu. Jako kto występuje Pan dzisiaj w przestrzeni publicznej? Jaki jest Pana status organizacyjny?
GL – Mój status, to Grzesiek Lewandowski – osoba prywatna, nie jestem członkiem żadnej partii, z zamiłowania i z zawodu jestem politologiem. Scenę polityczną Przemyśla obserwuję od przeszło 20 lat i znam wszystkich jej aktorów. Robię to z tego fotela, na którym teraz siedzę i z którego jest mi bardzo wygodnie komentować. Nie ukrywam, czasami uszczypliwie i złośliwie. Każdy kto się podejmuje publicznej roli, musi być odporny na taką krytykę. Ja musiałem, gdy sam byłem aktorem na tej scenie.
MS – Chce Pan wrócić na tę scenę i stąd taka aktywność lokalnego komentatora?
GL – Nie mam takich planów. Dla dobra związku, w którym obecnie jestem, mam nawet umowę z narzeczoną, że do polityki nie wrócę. Wyprzedzając pytanie – w przyszłych wyborach nie widzę dla siebie żadnej roli, ani biernej, ani aktywnej. Pójdę tylko postawić krzyżyk.
MS – Skoro sam Pan poruszył temat wyborów, czy PiS wybaczył Panu niezarejestrowanie dwóch list i w konsekwencji porażkę w ostatnich wyborach samorządowych? Gdyby jednak chciał Pan wrócić, drzwi są przed Panem otwarte?
GL – Partia nie miała mi czego wybaczać. To nie był mój błąd! Personalnie za rejestrację odpowiedzialna była Lucyna Podhalicz, ona dbała o stronę polityczną kampanii. Czy jej wybaczyli? Nie mnie oceniać. Nie pukałem do żadnych drzwi. Musiałbym najpierw zapukać, żeby zobaczyć czy się otworzą.
MS – Nie puka Pan do drzwi, ale nogawki szarpie radnym Wspólnie dla Przemyśla i Koalicji Obywatelskiej. To taka natura żeby kąsać i czekać na reakcję?
GL – Moja prababka była Tatarką, może stąd ta moja zadziorność. Poważnie mówiąc – jestem obywatelem tego miasta, zależy mi na jego dobru, wróciłem tu po studiach mimo, że mogłem wybrać Kraków czy Warszawę. Zostałem tutaj z pełną świadomością. Dobrze mi się tu żyje, a chciałbym żeby żyło mi się tu jeszcze lepiej, więc kiedy widzę, że coś mi nie pasuje, jestem na tyle asertywny, żeby to artykułować.
MS – Pasuje Panu linia redakcyjna Obywatelskiej Kontroli Władz Podkarpacia? Kto za tym stoi?
GL – Tego mogę się tylko domyślać…
MS – Tylko tyle?
GL – Uważam, że to jest bardzo pożyteczny „organ prasowy” śledzący władze. Kontrola rządzących jest domeną demokracji. Nie wolno się na to obrażać.
MS – Wolno planować obalenie praworządnie wybranego prezydenta miasta? Jak ocenia Pan ,,List Zaleszczyka”?
GL – Nie wiem czy to był prawdziwy list… Jeżeli był, to było to bardzo niefortunne. Nie oceniałbym tego, jako Aferę Podkarpacką 2.0., a tak to próbowano przedstawiać w niektórych mediach.
MS – Jednak plan zawarty w tym liście jest przez lokalny PiS realizowany. To dobra droga do zwycięstwa PiS-u w kolejnych wyborach samorządowych i prezydenckich? Czy po tym wszystkim PiS ma szanse wygrać wybory w Przemyślu?
GL – Oczywiście! Powinien zadziałać czysty pragmatyzm. Jak u prezydenta Ferenca, któremu nie po drodze jest ideologicznie z ministrem Warchołem z Solidarnej Polski. On patrzy na to pragmatycznie – dzisiaj PiS, to są pieniądze, a wskazywanie kogoś, kto ma dostęp do pieniędzy to rozwój. Przemyślanie powinni to zrozumieć. Powinniśmy głosować „za” a nie „przeciwko”. Osoby, które głosowały na Bakuna głosowały przeciwko Chomie, Hamryszczakowi i PiS-owi. To był błąd, co dzisiaj widać – nie wywiezione wraki aut, nie odśnieżone ulice, nie wywieziony śnieg, nie wywożone śmieci, nie koszona trawa latem… Za to wszystko odpowiada Bakun. On rządzi. Tylko w Radzie jest opozycja.
MS – Powiedzmy, że rządzi prezydent Bakun, chociaż ja nazwałbym to bardziej administrowaniem, ponieważ w Radzie większość posiada opozycja. Przy pewnym sprycie i aktywnej ich pracy mogliby rządzić prezydentem…
GL – Uważam, że opozycja, czy też koalicja w radzie, jest delikatnie uśpiona. Patrząc na niezdarność i nieudolność Bakuna, mogliby zdecydowanie silniej na niego naciskać i próbować pobudzić go do działania na rzecz miasta. Moim zdaniem, takim bodźcem byłoby obniżenie poborów prezydenta do minimalnej stawki, z zastrzeżeniem, że zostaną one podwyższone po zauważeniu pozytywnych zmian w jego pracy. Tak skandaliczne gesty, jak porównywanie demokratycznie wybranych radnych do reżimu Kimów czy Łukaszenki, powinny spotkać się ze zdecydowanym protestem. Tak czy inaczej, prezydenta należy zmusić do współpracy z ekipą PiS-u, czy mu się to ideologicznie podoba czy nie.
MS – Widocznie prezydent Bakun i jego ludzie mają coś czego brakuje opozycji. Można to dostrzec?
GL – Armia Bakuna wniosła pewną świeżość. Czy dzisiaj ją ma? Ja bym polemizował. Prezydent wygrywa „internet” i ta fala go jeszcze przez jakiś czas poniesie.
MS – Dzisiaj prezydent Bakun łączy mieszkańców, jak w kampanii, czy bardziej dzieli?
GL – Stał się bardziej zachowawczy, bardziej kalkuluje, a mimo to śmiem twierdzić, że dzisiaj ma więcej wrogów, co stronników. Nawet w najbliższym swoim otoczeniu.
MS – To dlatego np. obejmując patronat nad wielokulturowym wydarzeniem Centrum Światów Jest Tutaj, niby stawia na historyczne dziedzictwo Przemyśla, a potem podpierając się niewymagalną opinią IPN, rakiem, słowami swojego rzecznika, wycofuje się i zdejmuje z siebie odpowiedzialność za brak decyzji w sprawie orzeczenia o legalności upamiętnienia trzech wybitnych przemyślanek?
GL – Stanie w rozkroku zawsze odsłania na cios. W końcu ten cios może przyjść z jednej czy z drugiej strony. Wtedy jest bardzo bolesny.
MS – Z której strony ten cios może paść?
GL – W tej chwili jest tylu niezadowolonych, dlatego myślę, że z każdej.
MS – To, że ciosu można spodziewać się ze strony opozycji, jest zrozumiałe, ale z własnego obozu?
GL – Odpowiem pytaniem – panowie radni Majkowski i Zapałowski łączą czy dzielą?
MS – Trochę dużo tych otwartych frontów…
GL – To prezydent Bakun jest obrażony. Od kampanii wyborczej obrażony jest na PiS, na cały świat.
MS – Trudno o zgodę, kiedy zabiera się prezydentowi mikrofon i stawia do szeregu z radnymi… to tylko jeden z przykładów systemowego „ubezwłasnowolniania” prezydenta, tak przynajmniej twierdzą jego zwolennicy, przez co nie wiele może zrobić. Tak jak nie wiele może zrobić bez centralnie dzielonych pieniędzy, których Przemyśl nie dostaje. Jeśli nie będzie miał sukcesów, nie wygra kolejnych wyborów…
GL – Już się ich nie mogę doczekać.
MS – Bakun wygra kolejne wybory?
GL – Mam nadzieję, że będzie miał z kim przegrać.
MS – Z kim?
GL – Mam nadzieję, że przez najbliższe dwa i pół roku wyłoni się silny kandydat, który będzie tak atrakcyjny dla mieszkańców, że co najmniej połowa plus jeden go poprze.
MS – Potrafi Pan wytypować taką osobę dzisiaj ?
GL – Są takie osoby, które krążą po tej orbicie, ale nie będę ich wymieniał z nazwiska. Byłby to swoisty pocałunek śmierci, a nie chcę im zaszkodzić, bo je szanuję. Jeden – Wojciech Błachowicz jest na tyle mocny, że mogę go typować. Byłby zdecydowanie lepszy niż Bakun, Zupełnie inaczej wyglądałby dzisiaj stan miasta. On potrafiłby rozmawiać z PiS-em. Nie bylibyśmy świadkami wojny, która trwa pomiędzy dwoma plemionami; PiS-u i Regii z Wspólnie dla… z KO.
MS – Czyli kandydata na prezydenta widzi Pan w szeregach PO, a nie PiS?
GL – Nie. Widzę po stronie mieszkańców. Mógłby wygrać ponadpartyjny kandydat popierany przez te dwa ugrupowania, o ile PO pójdzie drogą posła Marka Rząsy, który krytycznie wypowiada się o prezydenturze Bakuna.
MS – Trudno uwierzyć, przy obecnej polaryzacji między PiS i PO na poziomie centralnym i lokalnym, że te dwa ugrupowania dogadają się…
GL – Po cichu tak. W formie komitetu wyborczego. PiS ma nad sobą szklany sufit, musi wyciągnąć wnioski. W kampaniach samorządowych w Przemyślu zwyciężył tylko raz. Robert Choma wygrywał jako kandydat Regii Civitas, po cichu popierany był przez PiS. W końcu musi wygrać dobro Przemyśla, dlatego jeszcze raz powtórzę – należy głosować „za” a nie „przeciwko”.
MS – Każda ze stron, które są obecne w życiu politycznym, to dobro miasta widzi inaczej. Boję się, że, żadna z nich nie wie, jak to dobro nazwać. Nie ma czegoś takiego jak Plan na Przemyśl, który wszyscy potrafiliby w zasadniczych jego elementach uszanować i realizować.
GL – Czas zacząć więc myśleć o tym mieście.
MS – Zostawia Pan to innym, jak już wiemy. Zajął się Pan sobą. Jeszcze przed procesem padła deklaracja o odchudzaniu się. Ile kilogramów ubyło?
GL – 15 ! Ale znowu 8 mi przybyło i trzeba będzie do diety wrócić. Mój plan to 80 kg, teraz mam poniżej 100. Lepiej się ma moje inne postanowienie. Kończę biografię prof. Z. Brzezińskiego i doktorat na jego temat. Prowadzę mały franczyzowy biznes. Szczęście mi ostatnio dopisuje. Wygrałem sprawę w sądzie. Wygrałem również eliminacje do teleturnieju Jeden z Dziesięciu i niedługo nagrywam odcinek, który obejrzymy w telewizji.
MS – Do zobaczenia więc na wizji. Życzę powodzenia oraz wygranej dla siebie i dla Przemyśla.
rozmawiał M.Sidor