Kolejny zabytek do likwidacji?
Na ulicy Sienkiewicza zamontowana jest międzywojenna, żeliwna barierka. Biegnie wzdłuż chodnika przez znaczną część tej kameralnej ulicy. Ostatnio pojawił się pomysł, by ją usunąć i zastąpić nową, wyższą konstrukcją.
Pomysł zgłosiła radna Małgorzata Gazdowicz z Regia Civitas. W swojej interpelacji wskazała, że barierka jest skorodowana, i przede wszystkim za niska, by spełniać swoją ochronną funkcję. Z położonej na ulicy szkoły wychodzą dzieci i bariera powinna je chronić przez ewentualnym upadkiem w dół skarpy.
Radna zwraca też uwagę, że wymiana barierki poprawiłaby walory estetyczne ulicy i byłaby zachęta dla spacerów. I tu zaczynają się poważne wątpliwości, ponieważ barierka jest zabytkiem wpisanym do państwowego rejestru.
Na interpelację radnej odpowiedział już prezydent Wojciech Bakun. Prezydent potwierdza, że obiekt jest chronionym zabytkiem, i że w tej sprawie zwrócono się do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Równocześnie prezydent poinformował, że wymiana barierki byłaby znacznie tańsza niż remont 75 metrów starej konstrukcji. Gdyby zabytek usunąć i wstawić nowe bariery, miasto wydałoby 20 tysięcy złotych. Gdyby próbować uratować zabytkowy element małej architektury, miasto musiałoby wyłożyć aż 56 tysięcy.
Kalkulacja finansowa źle rokuje barierce. Co prawda, w teorii zabytków nie można w Polsce niszczyć, ale ustawa umożliwia wykreślenie z rejestru zabytku, jeśli znajduje się on w beznadziejnym stanie. Beznadziejnym, czyli w takim, w którym nastąpiła całkowita utrata walorów historycznych, artystycznych lub naukowych.
Ładną barierkę próbowano już zlikwidować dziesięć lat temu, ale uratowało ją Towarzystwo Ulepszenia Miasta, któremu udało się ją wpisać do rejestru zabytków. Wpisu dokonał ówczesny Podkarpacki Wojewódzki Konserwator Zabytków, Grażyna Stojak.
Uratowanie barierki to dzieło Liliany Kalinowskiej z Towarzystwa Ulepszania Miasta. Ona wzięła na siebie trud starań o zachowanie fragmentu krajobrazu miasta i prowadzenia korespondencji w tej sprawie. Niestety w tamtym czasie nie udało się ocalić innej zabytkowej bariery, która zamontowana była na ulicy Grodzkiej. Najprawdopodobniej, po wymianie na nowszy model, trafiła na złom.
Na problem znikania dawnych detali i tzw. małej architektury zwracają uwagę znawcy miasta. Wraz z modernizacjami i remontami likwidowane są m.in. ogrodzenia, tabliczki adresowe, pochwyty, klamki, stare lampy i barierki. Piotr Michalski, który od lat fotografuje Przemyśl, uważa, że barierka na Sienkiewicza powinna pozostać w krajobrazie miasta, jako jedna z ostatnich zachowanych w Przemyślu.
Niewątpliwie płotek przy Sienkiewicza jest kłopotliwym zabytkiem. Z furtki prawnej pozwalającej na wykreślenie zabytku z rejestru często próbują korzystać deweloperzy posiadający na swoich działkach zabytkowe obiekty. Zwykle uszkadzany jest dach, by woda swobodnie penetrowała zabytkową substancję budynku, czyniąc ją niemożliwą do remontu. Gdy to nastąpi, łatwiej wyburzyć zabytek.
Jednak żeliwna barierka na Sienkiewicza ma jeszcze daleko do swej technicznej śmierci. Choć skorodowana i podziurawiona, ciągle trzyma się mocno. Czy przetrwa panujący w Przemyślu trend niszczenia zabytków techniki, okaże się zapewne niebawem. O informacje dotyczące jej dalszych losów zwróciliśmy się do Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Ciąg dalszy nastąpi.
B.Wilk