Plaga niszczenia i kradzieży ławek przy ścieżkach rowerowych w Przemyślu

10 września 2018

Przejawy wandalizmu w naszym mieście mają różne oblicze, począwszy od popisanych świeżo odnowionych elewacji budynków, niszczenia placów zabaw, po kradzież ławek. Ten ostatni proceder szczególnie silnie odznaczył się podczas ostatnich kilku miesięcy.

Ścieżki rowerowe przy rzece San cieszą się dużym zainteresowaniem nie tylko wśród rowerzystów czy biegaczy. Równie chętnie korzystają z nich spacerowicze, tym bardziej, że to głównie z myślą o nich usytuowano tam ławki aby z dala od zgiełku można było odpocząć. Są jednak wśród nas tacy, którym z nieznanych i w żaden sposób niewytłumaczalnych dla mnie powodów te ławki przeszkadzają. Początkowo byłam przekonana, że być może ich „znikanie” spowodowane jest bliskością ogródków działkowych i chęcią ich właścicieli doposażenia ich. Jednak jak się okazuje nic bardziej mylnego.

Problem dewastacji ławek w mieście dotyka nas już od wielu lat i nie dotyczy tylko ścieżek rowerowych. Kilka lat temu, przy remoncie promenady nad Sanem był też taki okres, że były one sukcesywnie wyrywane i wrzucane ze skarpy do Sanu. Tutaj (ścieżki rowerowe) z racji tego, że jest to teren nieco poza centrum, między ogródkami działkowymi, gdzie w godzinach wieczornych jest pusto, znowu dochodzi do dewastacji, a ten rok jest szczególny, bo ten problem nasilił się. Od wiosny br., co najmniej już kilka razy te ławki były przez nas naprawiane, remontowane i na nowo osadzane. – mówi dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Przemyślu Jacek Cielecki.

Każdy przypadek zgłaszany jest na policję i do straży miejskiej.

Jesteśmy bezradni. Po ostatnich aktach wandalizmu – czerwiec, lipiec – gdy praktycznie wszystkie ławki zostały wyrwane, część udało się nam odzyskać, bo zostały porzucone w krzakach, zdecydowaliśmy się wymienić wszystkie na bardzo ciężkie. Mamy nadzieję, że potencjalni chętni, którzy chcieliby je ruszyć będą zniechęceni ich wagą około 350 kg jedna oraz zakotwiczeniem. Nie wiem co ta grupa chciałaby udowodnić przez taki wandalizm. Apeluję aby nie niszczyć tego co udaje się z wielkim trudem zrealizować w Przemyślu – dodaje Cielecki.

Okazuje się jednak, że znalazł się już jakiś śmiałek -zapewne w obstawie uczynnych kolegów, którego nie przestraszył nowy tonaż i jakąś nadludzką mocą udało mu się częściowo wyrwać nową ławkę. Jak widać dla niektórych nie ma rzeczy niemożliwych.

Koszt naprawy i ponownego osadzenia ławki wynosi około tysiąca zł. Tyle kosztuje nas, mieszkańców głupota, tych którym wszystko przeszkadza, którzy rzeczy publiczne traktują jako niczyje. Jednak jakiś sposób i na nich musi się znaleźć żeby w końcu przestali czuć się bezkarni. Może więc należałoby się zastanowić nad monitoringiem w tych miejscach i częstszymi patrolami funkcjonariuszy. A złapani sprawcy powinni za własne pieniądze i własnymi rękami naprawić nie tylko to co sami zniszczyli, ale i też dodatkowo wykonać inne prace na rzecz naszego miasta.

Anna Fortuna

no images were found