Pieskie życie. Nie ma pieniędzy dla czworonogów-weteranów
Funkcjonariusze Straży Granicznej walczą o emerytury dla wysłużonych psów służbowych. Spotykają się jednak z bezdusznością państwa, które po ,,wyeksploatowaniu” czworonogów przestaje się nimi interesować.
W jednostkach Straży Granicznej pracuje około 50 psów wykorzystywanych do patrolowania oraz tropiących narkotyki i materiały wybuchowe. Podczas trwającej 10 lat służby ich organizmy oraz kondycja osłabiane są przez wdychanie przeróżnych, często toksycznych substancji. Po latach służby, gdy pies nie nadaje się do pracy przychodzi czas by znaleźć mu miejsce na starość. I tu zaczynają się problemy.
Nie dla psa … emerytura
Najczęściej nad takim ,,staruszkiem” lituje się jego dotychczasowy pan, czyli funkcjonariusz, z którym pies pracował. Między człowiekiem a psem przez lata powstaje silna więź emocjonalna, która najczęściej nie pozwala funkcjonariuszowi na zwyczajne oddanie psa do schroniska. Pogranicznicy przygarniają takie psy i przejmują na siebie koszty ich utrzymania i leczenia.
Potwierdza to Radosław Fedaczyński z przemyskiej lecznicy dla zwierząt ADA:
„W ciągu mojej dotychczasowej praktyki weterynaryjnej spotkałem się z wieloma pacjentami służącymi z jednostkach Straży Granicznej lub Policji. Obserwowałem, jak się rozwijają, jak pracują. Widziałem również ogromną miłość, jaką te psy darzą swoich opiekunów. Tak jak u każdego z nas, tak dla psich strażników również przychodzi czas, kiedy udają się na zasłużoną emeryturę. 95% psów, które leczyliśmy w naszej lecznicy trafia do domu swoich przewodników, z którymi pracowali. Nie spotkałem się z taką sytuacją, by jakikolwiek psi strażnik z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej trafił do schroniska”.
Wysłużony? Nie nasz problem.
Teraz pogranicznicy walczą o ,,emeryturę” dla przygarnianych przez siebie czworonogów. Nie chcą wiele – chodzi im o 100-150 złotych miesięcznie i zwrot kosztów leczenia starzejących się psów. Jak mówi Robert Lis, szef związków zawodowych Straży Granicznej, państwo zapewnia opiekę nad starymi psami policyjnymi. Psy pograniczników na coś takiego liczyć nie mogą.
Niestety, choć funkcjonariusze walczą o dofinansowanie swoich ,,emerytów”, spotkali się z odmową. Według zastępcy komendanta głównego Straży Granicznej nie ma podstaw prawnych, żeby uwzględnić postulat funkcjonariuszy. Władze SG przebijają piłeczkę odpowiedzialności na stronę posłów, którzy nie opracowali zmian w prawie, które załatwiłyby problem. Ponoć sprawa miała być rozwiązana kilka lat temu poprzez nowelizację ustawy o ochronie praw zwierząt, jednak ostatecznie do nowelizacji nie doszło. A kwota jaka załatwiłaby sprawę w skali całej Straży Granicznej jest śmiesznie niska – chodzi o około 100 tys. złotych rocznie. Co istotne – psy, które służą na granicy chroniąc państwo przed przemytem ,,wypracowują” dla budżetu ogromne sumy.
„Trudno mi powiedzieć, jakie przepisy obowiązują w poszczególnych jednostkach służb mundurowych w naszym kraju, jednak wiem, że zdarzały się przypadki, kiedy takie psy bywały oddalone ze służby bez jakichkolwiek przywilejów i dożywały swoich dni w podupadających przytuliskach” – dodaje Radosław Fedaczyński.
Co dalej?
Sprawa miała mieć swój szczęśliwy finał już kilka lat temu, kiedy pracowano nad nowelizacją ustawy o ochronie praw zwierząt. Miał się w niej znaleźć przepis regulujący finansowanie opieki nad emerytowanymi psimi strażnikami. Niestety nowelizacja ta nie weszła w życie. Kiedy wejdzie też na razie nie wiadomo, problem jednak jest i czeka na rozwiązanie. Czy uda się to jeszcze w tej kadencji sejmu, okaże się w ciągu paru najbliższych miesięcy.
Zdjęcie: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej