Pączkowe absurdy

28 lutego 2019

Słodkie wypieki potrafią w naszym kraju mieć większe znaczenie niż mogłoby się wydawać. W 2015 roku, podczas wyborów do sejmu, sprawa drożdżówek była gwoździem do trumny rządu Ewy Kopacz. Okazuje się jednak, że słodycze ciągle mają swój polityczny potencjał.

Jak podaje organizacja przedsiębiorców Pracodawcy RP, która cytuje portal Money.pl, w Polsce trwa podatkowe rozszczepienie jaźni dotyczące pączków . Po zmianach ustawy o podatku VAT w 2011 roku za rządów Platformy Obywatelskiej,  wprowadzone zostało zróżnicowanie stawek VAT na pączki w zależności od terminu przydatności do spożycia. I tak dietetyczne pączusie do szybkiego zjedzenia obłożone są stawką VAT w wysokości  5%, pączki, które można zjeść bez ryzyka do 45 dni mają stawkę 8%, zaś pączki bardziej nasycone tłuszczem i konserwantami, czyli takie, które można jeść po 45 dniach od wypieczenia, obłożone są 23 % VAT-em.

Różne stawki podatku VAT, jakim obłożony jest pączek, pewnie mało interesują konsumenta, natomiast powodują zamieszanie i ból głowy wśród  właścicieli zakładów cukierniczych i sklepów. Absurdalna sytuacja trwa mimo zmiany rządów. Aby można sprzedawać legalnie pączki bez narażania się na kłopoty ze strony skarbówki, cukiernicy, obok poznawania nowych przepisów kulinarnych, muszą także studiować dogłębnie przepisy podatkowe.