Komu przeszkadzają drzewa i zabytkowa furta w klasztornym murze?

24 marca 2021

 

Zespół klasztorny benedyktynek to prawdopodobnie najbardziej wartościowy zabytek architektury na Zasaniu. Powstawał pomiędzy XVII i XVIII wiekiem jako filia opactwa z Jarosławia. Otoczony jest ceglanym murem obronnym sprzed 400 lat, z charakterystycznymi otworami strzelniczymi. Od strony ulicy Krasińskiego na teren przykościelny prowadzi przejście przez kameralną bramkę. Niedawno rozpętała się burza w związku z ujawnionym planem zniszczenia tego urokliwego zaułka.

Kilka dni temu została wycięta dorodna lipa przy Krasińskiego, rosnąca tuż przed wejściem na teren klasztoru. Lokalne stowarzyszenie Forum Rozwoju Przemyśla poinformowało, że wycinka lipy to początek szerszej inwestycji, jaką ma być wykonanie zjazdu dla aut z ulicy na teren przykościelny.

Stowarzyszenie zdobyło projekt zjazdu, które opublikowało na swoim fanpage’u. Choć z rysunku nie można jednoznacznie wywnioskować czy zakładane jest wyburzenie furty w zabytkowym murze obronnym, to nazwa przedsięwzięcia może niepokoić: Lokalizacja wjazdu od ul. Krasińskiego na teren przykościelny.

Społecznikom ciężko uwierzyć, by ktokolwiek mógł wydać zgodę na uszkodzenie zabytku. Dlatego FRP skierowało zapytanie do Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, czy jest mu coś wiadomo na ten temat.

Jednak stowarzyszenie jest oburzone nie tylko ewentualnym uszkodzeniem malowniczego muru. Pojawiły się pogłoski o zamiarze usunięcia innych drzew rosnących przy Krasińskiego. Takie pomysły, choć wydają się poronione, nie powinny nikogo dziwić, bo w mieście, mimo oficjalnej propagandy antysmogowej, od lat sukcesywnie wycinana jest zieleń.

Według stowarzyszenia, dzieło zniszczenia odbywać ma się metodą salami, po trochę.  Najpierw zostało wycięte pierwsze – ponoć chore- drzewo, tydzień temu następne. Teraz mówi się, że zostaną wycięte wszystkie lipy rosnące wzdłuż muru, bo podobno ich opadłe liście stwarzają niebezpieczeństwo dla pieszych. Na takim liściu można się poślizgnąć, upaść i w efekcie o tragedię nietrudno. O tym, że takie kuriozalne uzasadnienie gdzieś się pojawiło, wspomina informator, który zna szczegóły sprawy.

Podobno też-choć jeszcze nie ma oficjalnych odpowiedzi- przy załatwianiu zgody na wycinkę użyto jako pretekstu potrzeby zapewnienia dostępu do drogi przeciwpożarowej. W relacjach zorientowanych w temacie osób pojawiły się już pierwsze, znane w mieście, nazwiska.

Sprawa jest – jak mawia czasami policja – rozwojowa. Stowarzyszenie wysłało pisma i czeka na odpowiedź.

Niewykluczone, że te drzewa zostaną w niedługim czasie wycięte.
Czy ta zabytkowa bramka zostanie rozebrana w majestacie prawa?

 

 

 

Błażej Wilk