Felieton wyborczy Piotra Dymińskiego-Bitwa o Sejm 2019: PSL

7 października 2019

Pierwszy numer wylosowało Polskie Stronnictwo Ludowe. To szczęśliwy numer dla PSL, swego czasu właśnie z numerem „1” PSL osiągnęło niespodziewany, spektakularny wynik wyborczy w wyborach do samorządu. Równocześnie porażająca była liczba głosów nieważnych. Szczęśliwie wolne sądy uspokoiły obywateli, że wszystko było w porządku. Czy i tym razem „jedynka” będzie szczęśliwa?

PSL występuje jako „Koalicja Polska” w egzotycznym połączeniu z niedobitkami Kukiz’15. Koalicja z jednej strony egzotyczna, a z drugiej bardzo logiczna. PSL zginąłby w przedwyborczej koalicji z PO, tym bardziej bez sensu byłoby łączenie sił z SLD i Wiosną. Samodzielny start, przy wysokiej frekwencji, oznaczałby brak szans na przekroczenie progu. Podobnie jest z Kukiz’15. Eurowybory pokazały, że Paweł Kukiz stracił już zbyt wielu zwolenników i też nie pokona samodzielnie progu. Mamy zatem „koalicję z rozsądku”, która skutkuje z jednej strony jeszcze większym rozpadem w Kukiz’15, a z drugiej pewnymi niesnaskami w PSL (choćby dlatego, że trzeba było oddać część dobrych miejsc na listach). Wyraźnie widać, ze te elektoraty nie sumują się w 100%, ale szanse na pokonanie progu są przy wspólnym starcie dość duże. Wbrew sondażom nie mam przekonania, że jest to pewne.

Programowo PSL przedstawia całkiem atrakcyjną ofertę, np. dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, czy wzrost nakładów na służbę zdrowia. Jest też coś dla seniorów, np. emerytura bez podatku. Kosiniak-Kamysz, jako lider PSL, całkiem sprawnie lokuje swoje ugrupowanie w „centrum”, jako zdroworozsądkowa alternatywę dla POPiSowej wojny politycznej. To może zaprocentować. Nie jest jednak przesądzone, że się uda.

Sam PSL, jak wspomniałem, nie miałby dużych szans na pokonanie progu. Otwarte zostaje pytanie ile „procentów” do wyniku może dodać Paweł Kukiz. Jeżeli trwa przy nim przynajmniej co dziesiąty wyborca z wyborów prezydenckich 2015, to Koalicja Polska może zrobić wysoki wynik, a sam Kukiz’15 może zdobyć mandaty nie tylko z „jedynek”. Tak może być w naszym przemysko-krośnieńskim okręgu, gdzie Paweł Kukiz miał wysokie poparcie, a jego komitet odniósł wyraźny sukces nawet w ubiegłorocznych wyborach samorządowych, czego skutkiem jest prezydentura Wojciecha Bakuna.

Sojusz Kukiza z PSL spotkał się jednak z taką falą krytyki, że tych wyborców może być znacznie mniej. Jeżeli został zaledwie 1/100, to ludzie „od Kukiza” mogą mieć marne szanse na mandaty. Ba! Cała Koalicja Polska może być nadal pod progiem!

Wynik PSL w tych wyborach to duża zagadka właśnie z powodu trudności przewidzenia zachowania resztek wyborców Kukiza. Druga kwestia to to, na ile wyborcy traktują PSL jako formację wiarygodną. Pamiętamy przecież powiedzenie, że wybory zawsze wygrywa koalicjant PSL. I tu jest pytanie, jeżeli od PSL będzie zależała koalicja, będą woleli sojusz  z PiS czy z PO? Pamiętamy też, że „emerytura bez podatku” już była głosowana w Sejmie. Pierwszy raz jako pomysł poparty przez PiS, a odrzucony przez PO i …PSL. Czy zatem wyborcy wierzą w obietnice PSL? Czy wyborcy Kukiza uwierzą, że PSL poprze Jednomandatowe Okręgi Wyborcze? Śledząc opinie w Internecie widać, że raczej nie wierzą. Równolegle Paweł Kukiz reaguje nerwowo i wybuchowo na krytykę czy sugestie, że sam nie wierzy w obietnice PSL, ze dał się oszukać. Taka nerwowość nie sprzyja zachowaniu resztek elektoratu. Tymczasem sam Kosiniak-Kamysz może pozyskać innych wyborców, właśnie poprzez kreowanie PSL na „rozsądne centrum”. To działanie ukierunkowane zarówno na tych, którzy nie zagłosują na PiS, ale daleko im do Platformy i na tych, którzy na pewno nie zagłosują na PO (ani lewicę), ale nadal im daleko do PiS. PSL ma być takim komitetem „w sam raz”, nie za bardzo radykalnym w jakimkolwiek kierunku. I zdolnym do koalicji ze wszystkimi, oczywiście.