Debata Choma – Błachowicz w przemyskiej PWSW. Wielki show, brak konkretów.Relacja

27 listopada 2014

Wczorajsza debata w PWSW z udziałem Roberta Chomy i Wojciecha Błachowicza pozostawia wiele do życzenia. Począwszy od sposobu w jaki była prowadzona, skończywszy na wypowiedziach obu kandydatów, którzy zamiast mówić o konkretach skupili się bardziej na ucieczkach personalnych.

Mieszkańcy Przemyśla, którzy przybyli na wczorajszą debatę kandydatów na prezydenta naszego miasta zapewne mieli nadzieję, że spotkanie to ułatwi im podjęcie decyzji przy czyim nazwisku w niedzielę postawić krzyżyk. Zamiast tego większość z nas wyszła z PWSW z pewnym niesmakiem.

Prowadzący debatę, nie był wstanie poprawnie zapamiętać nazwiska Wojciecha Błachowicza, całość w dużej mierze była nerwówką z przepychankami słownymi, bez konkretów, za to z atakowaniem kontrkandydata i przerzucaniem na siebie winy zwracając się do siebie niczym obelgą, słowami „panie radny”.

Robert Choma i Wojciech Błachowicz zgodni byli co do kwestii, że Przemyśl jest miastem bezpiecznym, Straż Miejska powinna zostać ale potrzebne jest jej przeorganizowanie, a miasto trzeba wzmocnić dodatkowymi oddziałami wojskowymi. Chyba tyle.

Jednym z pytań zadanych od mieszkańców, było to dotyczące najbardziej emocjonującej kwestii w naszym mieście, a mianowicie miejsc pracy. W odpowiedzi dość dalekiej od konkretów usłyszeliśmy od Roberta Chomy, że bezrobocie sukcesywnie spada, a w tworzeniu nowych miejsc pracy pomaga PARR i Urząd Pracy. Przy temacie infrastruktury drogowej obecny włodarz miasta mówił, że widać wyraźną poprawę, dzięki kolejnemu mostowi i obwodnicy miasto zostało odkorkowane, ale kolejnym krokiem ku lepszemu będzie wiadukt na ulicy Zana i dalsze ścieżki rowerowe.

Mieszkańcy dopytywali się również o obecną sytuację Zielonego Rynku i kiedy ostatecznie zakończy się ten bałagan. Robert Choma oponował, że całe zło związane z tą modernizacją spadło na niego, gdy tymczasem wszystkie pisma dotyczące tej kwestii podpisywał jego ówczesny zastępca i opóźnienia w renowacji placu są winą Wojciecha Błachowicza. Na ten zarzut nie omieszkał się odgryźć były wiceprezydent – Zadziwiające jest jak ten urząd nie może funkcjonować beze mnie. Zarzucił on również kontrkandydatowi, że porażką jego prezydentury jest stok narciarski, którego bronił na debacie Choma mówiąc, że zyski będzie on przynosił dopiero w momencie, gdy zostanie sprywatyzowany, jednak on, jako prezydent tego nie zrobi, bo ciężko jest zarabiać na usługach sportowych, z których korzystają dzieci.

Tymczasem Wojciech Błachowicz obwinił także prezydenta o niespójną polityką miasta oraz o działania od projektu unijnego do projektu. Potrzebne jest przeprowadzenie dokładnych analiz, a nie samo obiecywanie

Niewątpliwie największym zaskoczeniem całej debaty było pytanie Marcina Tkaczyka z samorządu studenckiego PWSW, czy studenci mogą liczyć na wsparcie finansowe Juwenaliów. Obaj kandydaci, poproszeni o konkretną odpowiedź tak lub nie, od odpowiedzieli: tak. Nikt na pewno nie spodziewał się, że w tym momencie Marcin Tkaczyk – za co zasługuje na gratulację za odwagę i pomysł – wręczy obydwu kandydatom do podpisania zobowiązania dotrzymania tej obietnicy. Nie kryjąc zaskoczenia, obaj podpisali.

Najciekawszy, pod względem widowiskowym oczywiście, bo nie merytorycznie, wydawał się ostatni panel, w którym kandydaci sami do siebie kierowali pytania.

Robert Choma : Zabiega pan bardzo mocno o głosy, ale ja w porównaniu do pana buduję koalicję, jak chce pan wobec tego rządzić bez większości w radzie ? Ze strony Błachowicza padło zapewnienie, że na pewno większość w radzie się znajdzie, gdyż program, jaki zaprezentuje, będzie praktycznie nie do odrzucenia. Po czym skierował pytanie o doświadczenie zawodowe obecnego prezydenta. Na co usłyszeliśmy Nie mam doświadczenia w biznesie, tak jak pan w administracji.

Prezydent zadał konkurentowi pytanie jakie jest jego stanowisko na powiększenie ukraińskiego cmentarza wojennego w kontekście poparcia jego kandydatury przez przemyskich Ukraińców. W odpowiedzi, Błachowicz odparł, że Choma dobrze zna jego negatywne stanowisko w tej sprawie jak i ocenę zbrodni UPA. Dodał również, że wbrew plotkom, jakie się ostatnio szerzą, nie jest pochodzenia ukraińskiego.

Błachowicz zapytał Chomę, jak zapatruje się na fakt, że jego koalicjant Władysław Bukowski z Prawa i Sprawiedliwości,  miał pytać w podsłuchanej rozmowie o jakieś kwity na Rafała Oleszka. Robert Choma nie krył oburzenia, ale przyznał, że przyzwyczaił się już, że przez 12 lat to na niego szuka się haków, a on sam nie stosuje takich metod a w Bukowskim ceni sobie przyszłego współpracownika.

Wojciech Błachowicz został również zapytany czy zmienił swój negatywny stosunek do Budżetu Obywatelskiego i czy będzie go realizował. W odpowiedzi padło, że nigdy nie był on przeciwnikiem samego budżetu, ale sposobu w jaki był on prowadzony i na pewno będzie go kontynuował.

Całość debaty odbywała się w dusznej i dość nerwowej atmosferze. Podzielona publiczność na dwa obozy głośno wspierała swoich faworytów oklaskami, buczeniem, czasami gwizdami. Nerwowość istniała także na linii kandydaci – prowadzący. Wojciech Błachowicz, kilkakrotnie  protestował przeciwko zbyt krótkiemu czasowi na odpowiedź.

Podsumowując. Czy nudziłam się? Absolutnie. Czy dobrze się bawiłam? Wyśmienicie. Czy dowiedziałam się czegoś nowego na temat programów obu kandydatów? W żadnym wypadku.

Anna Fortuna