Bohater Jarosławia i Przemyśla patronem 34 Batalionu Lekkiej Piechoty

2 marca 2020

Jako pierwszy w Polsce batalion wojsk obrony terytorialnej, 34 Batalion Lekkiej Piechoty w Jarosławiu otrzymał w niedzielę, 1 marca br., godność posiadania patrona. Został nim, z rozkazu ministra obrony narodowej, rodowity jarosławianin – major Władysław Koba.

Porucznik w wojnie obronnej 39 roku i w antyniemieckiej działalności podziemnej ZWZ-AK. Od jesieni 44 roku kapitan w podziemnej działalności antysowieckiej i antykomunistycznej w ramach organizacji WiN. Aresztowany przez UB w Przemyślu we wrześniu 47 roku, został skazany rok później na karę śmierci, wykonaną na Zamku rzeszowskim 31 stycznia 1949 roku. Zidentyfikowany po ekshumacji ze zbiorowej mogiły i awansowany pośmiertnie przez ministra Antoniego Macierewicza do stopnia majora, spoczął przed czterema laty w rodzinnym grobowcu na cmentarzu zasańskim w Przemyślu.

Po mszy w kościele oo. Dominikanów za dusze żołnierzy wyklętych, odbyła się uroczystość opodal murów obronnych klasztoru, przy pomniku tego bohatera ziemi jarosławskiej i przemyskiej. W uroczystości wzięli udział m.in. dowódca 3 Podkarpackiej Brygady wojsk obrony terytorialnej z Rzeszowa – płk Dariusz Słota, szef sztabu dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej – płk Arkadiusz Mikołajczyk (odczytał on list od ministra obrony narodowej, Mariusza Błaszczaka), służby mundurowe, syn majora Koby – Wojciech Koba, poseł Anna Schmidt-Rodziewicz, burmistrz Jarosławia Waldemar Paluch, arcybiskup Adam Szal, a przede wszystkim około 500 żołnierzy 34 Batalionu Lekkiej Piechoty oraz Kompania Honorowa Wojska Polskiego i wojskowa orkiestra dęta.

Wojciech Koba wspomniał w przemówieniu, że ojciec idąc na śmierć zawołał: „Polska upomni się jeszcze o nas”. W 1991 roku stało się to faktem, ale nie doczekała tego niestety starsza siostra pana Wojciecha oraz jego matka, która rzadko widziała swego męża, bo ten musiał ciągle się ukrywać.

W sumie 8 lat małżeństwa mojej mamy z tatą, to był bieg ciągle zdarzeń takich, kiedy ojciec nie mógł uczestniczyć normalnie w życiu rodzinnym. Naprzód ukrywał się przed gestapo, potem partyzantka. A potem, jak napisał w liście do swojego brata w Szwecji, że ten czas, który nastał po wojnie, jest o niebo gorszy, niż jak byli Niemcy. Mówił o tym perfidnym, zakłamanym sowieckim najeźdźcy, mówił: człowiek nie znał dnia ani godziny, nie wiedział kto wróg, kto przyjaciel, kogo się trzeba strzec, kto może wydać. I tak całe życie się ukrywał – powiedział nam Wojciech Koba, syn majora Władysława Koby. 

Bogusław Nizieński dobrze znał porucznika Władysława Kobę jeszcze przed wojną. Od 41 roku współdziałał z nim jako małoletni łącznik w AK, a potem w WiN.

Kiedy przyszedł ten straszny czas po katastrofie wrześniowej, kiedy wróciłem z Warszawy do Jarosławia, to już była jesień 41 roku, spotkałem się z ówczesnym porucznikiem Władysławem Kobą. Pytał mnie co robię. Powiedziałem, że wróciłem z Warszawy i że tam się uczyłem małej dywersji. Naklejania napisów: „kiedy nasi ludzie giną w Oświęcimiu, to tylko świnie siedzą w kinie”. I on mi wtedy powiedział: wiesz, mnie jest potrzebny łącznik, ty musisz zastąpić ojca, ojciec jest w obozie jenieckim, a ty go musisz zastąpić. I to zaczęła się nasza ogromna , ogromna przyjaźń – wspominał Bogusław Nizieński

Podpułkownik Paweł Brzęk, dowódca jarosławskiego 34 Batalionu Lekkiej Piechoty, raduje się, że jego batalion, jako pierwszy w Polsce batalion wojsk obrony terytorialnej, ma własnego patrona, oraz że jest nim bohater z Jarosławia.

Jest mi niezmiernie przyjemnie, że mój 34 batalion lekkiej piechoty ma patrona, takiego patrona. Związany jest z jarosławską Ziemią. Pan major Władysław Koba, ps. „Rak” od urodzenia jest tutaj jarosławianinem. Oczywiście 39 rok wymusił na nim, żeby przeszedł całą kampanię wrześniową, ale wrócił tutaj jako żołnierz Armii Krajowej i walczył w podziemiu na to, żeby Polska była niepodległa. Po 50-ciu latach w końcu możemy mówić o nim głośno i jest naszym bohaterem. Cieszę się z tego niezmiernie, że po 3 latach sformowania 34 Batalionu mamy przyjemność obchodzić święto nadania patrona – stwierdził ppłk Paweł Brzęk, dowódca 34 Batalionu Lekkiej Piechoty w Jarosławiu.

Po przemówieniach odbył się apel poległych, a następnie kompania honorowa Wojska Polskiego uczciła żołnierzy wyklętych salwą honorową. Uroczystość zakończyła się defiladą wojskową kompanii honorowej i prawie pół-tysięcznego 34 batalionu lekkiej piechoty. Dla uczczenia żołnierzy wyklętych odbył się też szósty z kolei bieg tropem wilczym, w którym wzięło udział ponad 350 biegaczy.

Terytorialsi przemyscy skladają wieniec na grobie mjr Koby

(tekst – jb, zdjęcia, film – bk)