Anastazja, dziedziczka carów Rosji?

14 marca 2017

Kiedy lutowej nocy 1920 roku berlińscy policjanci uratowali z rzeki niedoszłą samobójczynię nawet nie przypuszczali, że oto właśnie przyczynili się do powstania jednej z największych tajemnic XX wieku.

W  nocy z 16 na 17 lipca 1918 roku, w odległej Rosji nowa władza dokonywała usankcjonowania przejęcia rządów. Skutkiem tego w Jekaterynburgu  oddział egzekucyjny złożony z członków CzeKa dokonał zabójstwa Cara Mikołaja II Romanowa, jego żony oraz piątki dzieci. Ciała carskiej rodziny zostały  ukryte na długie lata co przyczyniło się do powstania wielu domysłów, niedomówień oraz mitów…… Jeden z nich miał właśnie powstać we wspomnianym wyżej Berlinie.

Kobieta wyłowiona z rzeki po dojściu do zdrowia została skierowana do szpitala psychiatrycznego z powodu utraty mowy. Na podstawie wyglądu i zachowania lekarze uznali, ze prawdopodobnie  z pochodzenia jest Rosjanką. Po wyjściu ze szpitala tajemnicza kobieta znalazła gościnę u Barona Arthura von Kleista. Ten zadbał by miała kontakt z Rosjanami co miało pomóc w jej szybszym powrocie do zdrowia. Po kilku miesiącach kobieta wreszcie odzyskała mowę, lecz słowa, które wówczas wypowiedziała wstrząsnęły prawie całą ówczesną Europą – jestem księżna Anastazja Romanowa, córka Cara wszech Rosji  Mikołaja II.

Początkowo nie dawano wiary słowom niedoszłej topielicy, lecz ta przy wielu okazjach dzieliła się dość szczegółową wiedzą nt carskiego dworu oraz zwyczajów carskiej rodziny. To dało ludziom wiele do myślenia. Po jakimś czasie do „Anastazji” zaczęli przybywać wysłannicy krewnych Romanowów by potwierdzić lub wykluczyć jej ewentualne, wysokie pochodzenie. Okazało się to jednak na tyle trudne, że nawet oni  nie potrafili zająć jednoznacznego stanowiska.  Kobieta podająca się za carównę miała z nią bardzo wiele wspólnych cech anatomicznych. Twarz, figura, a nawet defekt lewej stopy utrudniały podniesienie zarzutów oszustwa.

Sensacyjna wiadomość o uratowanej cudem spadkobierczyni rodu Romanowów rozniosła się echem najpierw na całe Niemcy, a później dotarła nawet za ocean. Tam to właśnie kolejna krewna Romanowów uznała w kobiecie Anastazję  i zaprosiła do Ameryki. Tutaj domniemana Anastazja wiodła dostatnie życie, które niestety wymagało sporych nakładów finansowych….. Anna Anderson – bo taki pseudonim obrała sobie „Anastazja” rozpoczęła sądową batalię o prawa do majątku Romanowów. Arystokratyczna rodzina nie dawała jednak za wygraną więc proces trwał nieustannie do 1984 roku, w którym to „Anastazja” zmarła nie odnosząc sądowego sukcesu.

W trakcie śledztwa rodzina Romanowów wynajęła detektywa, który ustalił, że domniemana księżna jest jednak oszustką. W wyniku poszukiwań odkrył on, że kobieta naprawdę nazywała się Franciszka Szanckowska i była robotnicą w berlińskiej fabryce. Pochodziła z Polski, a ściślej z Kaszub. Ta wersja jednak nie miała niezbitego potwierdzenia. Rozwiązanie zagadki dał dopiero postęp w dziedzinie badań DNA oraz odkrycie miejsca pochowania szczątków rodziny Romanow.  Upadek ZSRR spowodował, że na nowo zainteresowano się sprawą ukrycia zwłok carskiej rodziny.

W wyniku drobiazgowego śledztwa udało się odszukać wszystkie ciała zamordowanych władców. Przy tej okazji porównano również kod DNA Anny Anderson z kodem szczątków wydobytych z ziemi pod Jekaterynburgiem. Były diametralnie różne, inaczej jednak było z DNA członków rodziny Szanckowskich, tu zbieżność była bardzo wysoka.
Tak oto nauka przyczyniła się do rozwiązania jednego z największych oszustw XX wieku.

Marek Niedźwiecki