„A mnie się wiersze śnią” – spotkanie autorskie z sekretarzem Wisławy Szymborskiej

7 kwietnia 2019

W czwartek Michał Rusinek – literaturoznawca, pisarz, tłumacz i wieloletni sekretarz Wisławy Szymborskiej, a także prezesa Fundacji jej imienia – spotkał się ze swoimi czytelnikami i miłośnikami Szymborskiej w Przemyskiej Bibliotece Publicznej.

Sala pękała w szwach, a na spotkanie przyszło sporo młodzieży. Rusinek prowadził prelekcję z dużą swobodą i od samego początku nawiązał dobry kontakt ze słuchaczami. Zebrani ze skupieniem słuchali opowieści o polskiej noblistce, mogli też obejrzeć prezentację multimedialną, ukazującą zdjęcia Szymborskiej z czasów młodości, skany rękopisów jej notatek do wierszy i własnoręcznie robionych i wyklejanych pocztówek.

Była jedyną osobą, która nie chciała dostać Nagrody Nobla
Rusinek z ogromnym zapałem i entuzjazmem mówił o poetce. Szczególnie, gdy opowiadał o początkach swojej pracy. Wydawało się, że ciągle chyba nie wierzy w to, że rzeczywiście był jej sekretarzem i podczas spotkania podkreślał to dwukrotnie. Szczególnie zabawne były historie o spotkaniu Szymborskiej z królem Szwecji tuż po przyznaniu przez nią Nagrody Nobla i „nagięciu” niepisanego protokołu. Według niego nie można zrobić niczego, czego wcześniej nie zrobił król. Z racji tego, że Szymborska uważała palenie papierosów za element posiłku, po negocjacjach polskiej ambasady i kancelarii króla, monarcha musiał zapalić papierosa jako pierwszy.

A mnie się wiersze śnią
We wspomnieniach Rusinka poetka jawi się  jako osoba skromna, o dużym i specyficznym poczuciu humoru. Prowadziła notes, w którym zapisywała notatki do wierszy, pojedyncze wersy i tytuły, z których niektóre doczekały się realizacji i publikacji wiele lat później. Śniły jej się frazy, przyszłe fragmenty wierszy, pisała zwykłymi długopisami „na byle czym” – nawet na kartonikach wyjętych z opakowań rajstop i była ,,zaprogramowana” na to, żeby być poetką – wspominał Szymborską Rusinek. Nie zależało jej na nagrodzie Nobla, rzadko zgadzała się na wywiady z dziennikarzami, natomiast prowadziła bujne życie towarzyskie i między innymi znana była jako organizatorka hucznych literackich przyjęć.
Prawdziwą Szymborską można znaleźć w wierszach – mówił Rusinek- jeśli miała coś ważnego do powiedzenia, pisała wiersze, szukała inspiracji w ludziach, rozmowach z nimi, często zapraszała do siebie osoby, które były dla niej „materiałem” potrzebnym do napisania utworu.

Opowieść Michała Rusinka została świetnie przyjęta przez przemyską publiczność. Bardzo często przeplatał ją zabawnymi historyjkami, które wywoływały salwy śmiechu. Bo i Rusinek, mimo że opowiadał o polskiej noblistce, sam jest niewątpliwie mistrzem słowa.
Koniec spotkania dał przemyślanom okazję do zakupu książek Rusinka i uzyskaniu dedykacji autora.

 

Tekst – zb

Zdjęcia – Zuzanna Bębnowicz