Z życia elity. Schabowski kontra Lewandowski.

24 września 2020

W poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Przemyślu odbyła się rozprawa w sprawie jaką wytoczył Grzegorzowi Lewandowskiemu Tomasz Schabowski. Poszło prawdopodobnie o zniesławienie i  znieważanie, jakiego miał się dopuścić Lewandowski w stosunku do Schabowskiego. Piszemy ,,prawdopodobnie”, ponieważ rozprawa została utajniona, a informacje jakie posiadamy uzyskaliśmy z anonimowych źródeł.

Tomasz Schabowski

Tomasz Schabowski to wieloletni radny Platformy Obywatelskiej. Ostatnimi czasy spokojne życie Schabowskiego zakłóciło ujawnienie długu, którego radny nie wpisał do swojego oświadczenia majątkowego. Schabowski długu się nie wypierał i, jak nas zapewnia, sprawa jest już załatwiona, bo zaległość została spłacona. Jestem czysty- mówi zainteresowany. Jak twierdzi, istnieją nawet  wątpliwości prawne co do tego, czy dług w ogóle powinien być wpisany do oświadczenia majątkowego, ale mimo wszystko korektę złożył. A sam dług powstał –według pana Tomasza- kilkanaście lat temu i sobie rósł o odsetki w zaciszu, bo dłużnik o nim najzwyczajniej zapomniał. To całkiem możliwe, bo każdy kto zna Schabowskiego, wie, że ten radny czasem czegoś zapomni. A to przyjść w długich spodniach na obrady rady miejskiej, a to wypełnić jakiś kwit. Po prostu, ten model tak ma. 

Grzegorz Lewandowski to osoba jeszcze barwniejsza niż radny Schabowski. Syn byłego wiceprezydenta Ryszarda Lewandowskiego, rozpoznawalność ,,na mieście” zyskał pełniąc funkcję szefa kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w 2018 roku. Feralna kampania zakończyła się sromotną klęską uważanego za faworyta Janusza Hamryszczaka, który został rozbity przez Wojciecha Bakuna. Jednak u źródeł klęski PiS-u w wyborach w Przemyślu leżała wpadka z rejestracją list wyborczych. Przez niedbalstwo, nie zebrano dostatecznej ilości podpisów i nie zarejestrowano dwóch z czterech list w mieście, co oznaczało przegraną PiS-u jeszcze przed dniem wyborów.

Grzegorz Lewandowski

Lewandowski nie wini siebie za porażkę swojej partii. Jak twierdzi, to nie on był odpowiedzialny za zbiórkę podpisów, nie on decydował o wyborze kandydata na prezydenta. Faktycznie, patrząc na wyniki Prawa i Sprawiedliwości w dwóch zarejestrowanych okręgach, można wnioskować, że gdyby nie katastrofa z podpisami, ugrupowanie wygrałoby wybory do rady miejskiej. Lewandowski stał się jednak kozłem ofiarnym przegranej kampanii. Nie może mówić o toczącej się przed sądem sprawie, ale zaraz po ogłoszeniu wyroku udzieli naszemu portalowi wywiadu. Tak obiecał. Tymczasem opowiada nam o swoich prywatnych zamierzeniach- chce napisać doktorat i zrzucić parę kilo.

Lewandowski po przegranych wyborach nie zrezygnował z aktywności politycznej. Na facebooku nie szczędzi krytycznych uwag Wojciechowi Bakunowi, i także Schabowskiemu, któremu wypominał publicznie sprawę długu. Ten ostatni miał się z tego powodu tak zirytować, że podobno pozwał Lewandowskiego z artykułu 212 i 216 kodeksu karnego. Te artykuły przewidują poważne kary za przestępstwa zniesławienia i znieważenia. Piszemy ,,podobno”, bo sprawa jest- jak wiadomo- utajniona. Mówi się jednak, że Schabowski skarżył się na ciągły hejt ze strony Lewandowskiego i poczuł się nawet obrażony pewnymi sformułowaniami.

Na rozprawie pojawili się także w charakterze świadków Monika Kamińska i Maciej Kamiński. Wbrew temu, co mogłyby sugerować nazwiska, nie mają ze sobą prywatnie nic wspólnego, oprócz tego, że wzajemnie za sobą nie przepadają. Kamińska to dziennikarka rzeszowskich Supernowości, w których opublikowała materiał o kłopotach Schabowskiego. W artykule radny Platformy Obywatelskiej szeroko wyjaśniał okoliczności ,,afery” z długiem. Prawdopodobnie to spowodowało, że Kamińska została wezwana na świadka przez Schabowskiego, który zapewne chciał uprawdopodobnić zarzuty, iż padł ofiarą bezpodstawnych- jego zdaniem- pomówień w sieci.

Monika Kamińska

Maciej Kamiński to zaś aktualny przewodniczący rady miejskiej i główny oponent prezydenta Bakuna. On również wystąpił w roli świadka, wezwany przez Lewandowskiego. Oczywiście nie wiemy co mówił przed sądem Maciej Kamiński, ale można się domyślać jaki charakter miały jego zeznania. Bo, jak wielokrotnie powtarzał w ostatnim czasie Kamiński, on również jest notorycznie obrażany, i na sesjach rady miejskiej, i w internecie. A dzieje się tak między innymi dlatego, że w prywatnym życiu  Kamińskiego zaszły tak wielkie zmiany, że mają one wpływ na losy miasta.

Wyrok w tej sprawie zapadnie 2 października.   

 

 

 

 

B.Wilk