Czy władze Przemyśla zadbają o niszcejący deptak na Wybrzeżu Piłsudskiego
Jednym z pierwszych widocznych efektów przemian ustrojowych w Polsce, były masowe remonty zniszczonych, krzywych, dziurawych i bardzo brzydkich chodników. Nowe, małe, różnokolorowe kosteczki zmieniły oblicze polskich, więc także przemyskich ulic. Sęk w tym, że od tego momentu minęło już trochę lat i często te nowe, kolorowe deptaki zaczynają przypominać te, których oblicze miały odmienić.
Otrzymaliśmy telefon od czytelnika, w sprawie stanu chodnika na Wybrzeżu Marszałka Józefa Piłsudskiego. Szeroki, reprezentacyjny deptak, który wzdłuż Sanu prowadzi do największego w Przemyślu hotelu zaczyna popadać w ruinę. W miejscach przystanków widokowych wypadły dziury, w których zaczyna brakować bruku. Nie miejsca te, które po zmroku stają niebezpieczne, za dnia są, po prostu paskudne. Spaceruje tędy wielu turystów, którzy pragnąc spacerem zwiedzić Przemyśl, Już na samym początku swojej wędrówki widzą miasto jako niechlujne i zaniedbane. Jak zauważa nasz czytelnik, w czasach, kiedy lokalne władze słowo „turystyka” odmieniają przez wszystkie możliwe przypadki, niedbanie o wizerunek Przemyśla jest, tym bardziej zdumiewający. Zwłaszcza, że naprawy usterek, o których mowa w artykule kosztowne wciąż jeszcze nie są.
Innym, także dość przykrym problemem Wybrzeża Marszałka Piłsudskiego jest unoszący się gdzieniegdzie w powietrzu smrodek psich kup. Tu mamy bardzo krótki apel, do wyprowadzających swoje pociech na spacery. Sprzątajcie! To naprawdę jest wstyd, kiedy nasze miasto śmierdzi.
fot. Piotr Gdula