W Przemyślu trwa ekshumacja kilku tysięcy ofiar niemieckich obozów jenieckich

W minionym tygodniu w Przemyślu rozpoczęła się ekshumacja ciał jeńców radzieckich oraz włoskich, którzy zostali zamordowani przez hitlerowców, bądź pomarli na wskutek wyniszczenia fizycznego, w mieszczącym się w Pikulicach Stalagu 327.

Jest to już druga ekshumacja w tym miejscu. Pierwsza miała miejsce w 1962 roku i finansowana przez Włochów, miała głównie na celu wydobycie i godne pochowanie ich rodaków. Odnalezione wtedy szczątki przewieziono na teren fortu w Nehrybce (ul. Obozowa), w którym urządzono cmentarz. Niestety nie zostały wtedy oznaczone mogiły, miejsce uczczone zostało jedynie pomnikiem, który ostatnimi laty został rozebrany ze względu na fatalny stan techniczny.

Także i obecnie wydobywane kości, zostaną przewiezione na teren cmentarza w Nehrybce, który zostanie zmodernizowany i uroczyście ponownie otwarty w roku 2015.  Uratowana tablica z rozebranego pomnika, dziś w języku polskim i rosyjskim, zostanie uzupełnione także o języki włoski i angielski.

W Pikulicach na terenie  przedwojennej jednostki 10 Pułku Artylerii Ciężkiej  oraz w Nehrybce na obszarze dzisiejszych zakładów automatyki „Polna”, w latach 1941-1944, zorganizowane były obozy jenieckie, głównie dla szeregowców i podoficerów armii radzieckiej. W obozie czasowo przebywało również kilkuset jeńców holenderskich, kanadyjskich i jugosłowiańskich. Od 1943 roku w przemyskich stalagach przetrzymywano również jeńców włoskich, którzy zostali rozbrojeni i uwięzieni przez Niemców, po obaleniu we Włoszech Benito Mussoliniego.

Warunki bytowe jeńców w obozach w Pikulicach i Nehrybce, były niesamowicie ciężkie. Na 50 tyś przetrzymywanych tu więźniów ponad 4500 straciło życie wskutek głodu, chorób i wycieńczenia. Niemcy rozstrzelali tu także ok. 1000 Włochów, którzy odmówili wstąpienia do armii Republiki Salo, wiernej Mussoliniemu i Hitlerowi.

Fakt, że większość wydobywanych szczątków, to ofiary chorób i głodu, potwierdzają pracujący przy wykopaliskach antropolodzy. Na odkopanych kościach, nie odnaleziono śladów kul karabinowych. Jedyne przypadki urazów mechanicznych na zwłokach, to niezagojone złamania, które powstały najprawdopodobniej jeszcze w trakcie działań na froncie. Ranni żołnierze przewiezieni do obozów, nie wytrzymywali trudów bytowych i nieleczeni wkrótce umierali.

W tym momencie prace archeologiczne toczą się wokół dwóch zbiorowych mogił. Docelowo ma być odkrytych osiem stanowisk. Badacze spodziewają się wydobyć 3200 ciał. Odkopane szczątki, będą przewiezione do miejskiej chłodni dla zwłok, a następnie zostaną pochowane na odnowionym cmentarzu na ulicy Obozowej. Nie wiadomo, czy będą podjęte badania DNA w celu określenia pochodzenia ofiar.