Ukraiński stół na przemyskim Rynku

23 czerwca 2019

Piotr Tyma, prezes Zarządu Głównego Związku Ukraińców w Polsce, w sobotę (22 czerwca) o godz. 12:00 zasiadł na przemyskim Rynku przy okrągłym stole, zapraszając przemyślan do rozmowy. Wbrew niektórym zapowiedziom miał na sobie bynajmniej nie czerwono-czarną, lecz niebieską wyszywankę. Towarzyszyło mu kilka osób z flagami ukraińskimi, unijnymi i polskimi.

Prezes Tyma nie miał łatwo. Nie tylko dlatego, że chętnych przemyślan do rzeczowej rozmowy nie było wielu. Otóż, za jego plecami szybko pojawiło się paru mężczyzn najwyraźniej niezachwyconych tym pomysłem. Jeden z nich poprzez ręczny megafon puszczał na cały głos ze smartfonu piosenki o mordowaniu Polaków na Wołyniu przez banderowców. Drugi trzymał kartkę z napisem: „Wołyń 43 – pamiętamy!” Z kolei pewien zwolennik akcji prezesa Tymy, wymachujący flagą Unii Europejskiej, zaczął na cały głos bez przerwy wykrzykiwać zaskakujące hasło: „Precz z polskim faszyzmem!” Przeciwnicy happeningu poczuli się obrażeni i nie szczędzili mu ostrych krytycznych uwag, nie posuwając się jednak do przepychanek.      

Z tego co zdołałem w tym zgiełku usłyszeć, to rozmowy przy okrągłym stoliku raczej trudno byłoby nazwać konstruktywną dyskusją o polsko-ukraińskich relacjach. Jedna z kobiet próbowała przekonywać prezesa Tymę, że Polacy, ukarani przez Sąd za podarcie czerwono-czarnej wyszywanki na uczestniku procesji ukraińskiej sprzed trzech lat, nie byli i nie są wrogo nastawieni do wszystkich Ukraińców, a tylko do tych, którzy czczą banderowców odpowiedzialnych za ludobójstwo na Polakach. Miała pretensję do prezesa, że nie wnioskował w Sądzie o darowanie im kary.

Z kolei znany przemyski kresowianin, Stanisław Szarzyński, zarzucał Piotrowi Tymie, iż jego akcja na przemyskim Rynku wygląda na prowokację. Argumentował w swoim głośnym monologu, że w celu rzeczowej dyskusji o relacjach polsko-ukraińskich należało zorganizować spotkanie np. w urzędzie Miasta, a nie na Rynku. Retorycznie pytał, czy Polacy mają zrobić podobny happening na Rynku we Lwowie?

Jeszcze jeden z rozmówców, znany w Przemyślu z ksywki „Asterix”, nawiązał do wielowiekowej wspólnej historii Polaków i Ukraińców w ramach jednego państwa, po czym zasugerował, żeby to dawne terytorium uczynić i dzisiaj wspólnym. Propozycja zadziwiająco „oryginalna”, ale pasująca do „Asterixa”.   

Zagłuszający ręczny megafon ucichł, lecz dalej było słychać faceta z flagą unijną, głośno potępiającego „polski faszyzm”. Gdy stojący obok Polacy pytali go, gdzie on tu widzi faszystów, słyszeli w odpowiedzi, że to oni są faszystami. Te okrzyki wkrótce dotarły do uszu policjantów, którzy nieopodal mieli swoje stoisko informacyjne, zapoznające mieszkańców z pracą policji.

Wkrótce do jegomościa z flagą unijną podeszli dwaj młodzi funkcjonariusze i bezskutecznie próbowali go wylegitymować. Za chwilę pojawił się ich dowódca i postawił ultimatum: „Jeszcze jeden taki okrzyk – i zatrzymamy pana!” Na gościu z flagą unijną nie zrobiło to żadnego wrażenia. Prosto w twarz policjantowi krzyknął: „Precz z polskim faszyzmem!  W tym momencie funkcjonariusze chwycili go za ręce i nogi, i zanieśli do policyjnego radiowozu.

Kim był zatrzymany mężczyzna? Podobno Polakiem przybyłym aż z Cieszyna.  

tekst.Jacek Borzęcki

zdj. J.Borzęcki, K. Krukiewicz