Rozmowa z Mirosławem Majkowskim – wiceliderem „Prawyborów Przemyskich”

27 października 2017

W organizowanych przez Portal Przemyski dwukrotnie otrzymał Pan bardzo wysoki wynik, pomimo że przez ostatnie trzy lata nie udzielał się Pan aktywnie w lokalnej polityce. O czym to, może, pańskim zdaniem, świadczyć?

W zasadzie nigdy nie udzielałem się zbytnio w lokalnej polityce, a działam i znany jestem bardziej jako społecznik, prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej i lokalny patriota, który robi co w jego mocy, aby promować Przemyśl i starać się wpływać na polepszenie perspektyw dla młodych ludzi. Uważam, że prawybory zorganizowane na Portalu Przemyskim nie są do końca miarodajne, ale nie można też przejść obok nich obojętnie. Mój wysoki wynik można tłumaczyć w dwojaki sposób. Z jednej strony pokazuje duże pragnienie zmian wśród mieszkańców Przemyśla, nakłada na mnie poczucie wielkiej odpowiedzialności w związku z zaufaniem jakim wyborcy mnie obdarzyli, chęć poszukiwania nowej drogi, nowej perspektywy i niekonwencjonalnych pomysłów dla rozwoju miasta.

Z drugiej strony ten wynik ukazuje brak zaufania do lokalnych polityków wobec braku skutecznej realizacji od lat wyborczych obietnic, postępującej degradacji miasta, obsadzania „stołków” partyjnymi działaczami. To wszystko niestety razi mieszkańców w oczy i powoduje pragnienie szukania nowej drogi. Na takiej zasadzie sukces w ostatnich wyborach odniósł ruch Kukiz’15 czy kiedyś Samoobrona.

Zdaję sobie sprawę, że do wyborów jest jeszcze sporo czasu i nikt jeszcze nie podjął decyzji o starcie, ale czy myśli Pan w jakiś sposób o przyszłorocznej kampanii wyborczej?

Bardzo leży mi na sercu los naszego miasta i widzę szereg zagrożeń jakie mogą nas dotknąć w najbliższym czasie, a najgorsze jest to iż widzę, że brakuje programu działania mogącego zapobiec tym zagrożeniom. Oprócz zagrożeń przede wszystkim widzę olbrzymi potencjał miasta i jego mieszkańców. Potencjał tak bardzo nie wykorzystany, lub wykorzystywany jedynie w niewielkiej części. Z jednej strony bardzo chciałbym ten potencjał obudzić i wskazać nowe kierunki rozwoju miasta z drugiej zaś strony rodzi się we mnie obawa o możliwości realizacji pomysłów jakie mamy na miasto. Mówiąc w liczbie mnogiej mam na myśli zespół ludzi, którzy posiadają potencjał, chęci i zapał do pracy. Zespół z którym chciałbym współpracować przy realizacji tych wszystkich wyzwań. Nie mając poparcia w Radzie Miasta ciężko będzie realizować pewne postulaty i pomysły , do których niektórzy podchodzą bardzo nieufnie, bądź zapobiegawczo. Czy myślę o wyborach? Z pewnością tak, jednak życie pisze różne scenariusze i nie potrafię w dniu dzisiejszym określić czy będę kandydował na jakąkolwiek funkcję w mieście. Czy to radnego czy prezydenta. Zależy to od wielu różnych czynników.

Zaskakująco słaby wynik w ankiecie uzyskali politycy z ugrupowań, obecnie rządzących Przemyślem. Jakie błędy popełniają włodarze miasta, że, przynajmniej przemyscy internauci, odwrócili się do nich plecami?

Uważam, ze nie powinniśmy wyłącznie skupiać się na błędach lokalnych polityków, bo nie popełnia ich jedynie ten co nic nie robi. Oprócz pewnych mniej lub bardziej rażących zaniedbań dostrzec można w ostatniej dekadzie także szereg inwestycji w Przemyślu, dzięki którym miasto staje się atrakcyjniejsze dla potencjalnych inwestorów jak obwodnica miasta, strefa ekonomiczna. Miasto też pięknieje i staje się coraz bardziej atrakcyjne dla turystów dzięki remontom zabytkowych kamienic, rewitalizacji poszczególnych obiektów Twierdzy Przemyśl, poprawy infrastruktury rowerowej. Jednak w dalszym ciągu brakuje tu koordynacji działań i budowy kompleksowego produktu, który wyróżniałby nas i stał się zachętą do inwestowania w naszym mieście. Zasada marketingu „Wyróżniaj się albo giń”niestety świetnie sprawdza się w naszym mieście. Mimo posiadania tak wielu atutów giniemy.

Do ostatnich wyborów, przemyślanom to jednak jakoś nie przeszkadzało

Uczestniczę czynnie w każdych wyborach jakie odbywają się w Polsce i nie da się nie zauważyć tego, że Polacy lubią być okłamywani. Niestety kto więcej obieca, nawet całkowicie bez pokrycia ten wygrywa. Mało kto głosując zastanawia się skąd politycy wezmą środki na sfinansowanie swoich obietnic, a później przychodzi rozczarowanie, że „obiecał, a nie zrobił”. Jeszcze większym w Polsce problemem jest problem z pamięcią. 4 lata to jak się okazuje wystarczający okres, aby zapomnieć wszelkie winy, grzechy, afery poprzednich władz i stosując odpowiednią socjotechnikę, propagandę tak zniechęcić wyborców do rządzących, aby oddali głos na tych co oszukiwali ich wcześniej. Niestety podział społeczeństwa w Polsce postępuje w zastraszającym tempie stając się zagrożeniem nie tylko dla działań samorządowych, ale dla całego kraju. Politycy w większości nie patrzą na dobro wspólne, ale kierując się wytycznymi partyjnymi oraz co gorsza własnymi chorymi ambicjami dbają wyłącznie o swoje interesy. To grzech, który popełniają zarówno politycy szczebla krajowego jak i lokalni działacze partyjni, a cierpią na tym mieszkańcy. Wzajemne obrzucanie się błotem, wzajemne oskarżanie, a przy tym brak pozytywnych rezultatów własnych działań lub kompletny ich brak są skuteczną metodą zniechęcania wyborców do siebie.

Przykładem może być choćby strefa

Mimo wielokrotnych obietnic w strefie nie pojawił się tam żaden nowy inwestor. Zarówno mieszkańcy Przemyśla, ja sam kiedyś, a nad wyraz chętnie radni opozycji za ten stan rzeczy obarczali i obarczają prezydenta. Może jednak należałoby się zastanowić gdzie leży tego przyczyna? Może warto byłoby, aby szanowni radni przemyscy sami podjęli działania w celu pozyskania takiego inwestora? Samo wpakowanie publicznych pieniędzy w uzbrojenie i podniesienie ręki w głosowaniu to stanowczo za mało. Od radnych, którym niejako powierzamy w ręce nasze wspólne dobro chcielibyśmy oczekiwać czegoś więcej niż lansowania się przy przecinaniu wstęgi i pozowaniu do zdjęć gdziekolwiek się da.
Niedawno przedstawiciele partii rządzącej w mieście wyszli z propozycją, aby przynieść im pomysły na rozwój miasta…. Nie wiem jakie intencje przyświecały tej inicjatywie. Może chęć wsłuchania się w potrzeby mieszkańców ( słuchać wyborcy rzecz święta), może pragnienie pokazania – Halo! Jesteśmy!. W mojej i nie tylko mojej ocenie wyszło to dosyć blado – Nie mamy pomysłu na miasto więc go nam dostarczcie. Może błędnie to interpretuje, ale niestety tak to wygląda. Na usta jednocześnie ciśnie się pytanie dlaczego przez tyle lat współrządzenia miastem nie potrafili znaleźć tego pomysłu na miasto?

W ostatnich wyborach samorządowych startowało kilka komitetów opartych o organizacje nie polityczne, a społeczne. Panu udało się przekroczyć wynik dziesięcioprocentowy. Czy dziś widzi pan potencjał w lokalnych stowarzyszeniach, aby mogły zagrozić komitetom partyjnym?

Oczywiście, że tak. Jak wspomniałem na początku naszej rozmowy w mieszkańcach miasta tkwi olbrzymi, niewykorzystany potencjał. Na każdym kroku można dostrzec sukcesy przemyskich młodych artystów, sportowców, twórców. Są to sukcesy na szczeblu nie tylko krajowym, ale międzynarodowym. To młodzież, w którą powinniśmy inwestować jednocześnie wypracowując mechanizmy, aby zapewnić im w Przemyślu pracę i godne zarobki. Nie możemy pozwolić, aby najbardziej zdolna młodzież zasilała wielkie aglomeracje. Wiem, ze wszystkich nie zatrzymamy, ale starajmy się zrobić wszystko, aby przynajmniej część chciała tu wrócić. Nie patrzę na stowarzyszenia i inicjatywy oddolne z perspektywy tego czy zagrożą danej partii czy nie. Szczerze mówiąc nie chcę się wdawać w wojenki między startującymi komitetami. Jak ich to bawi, niech skaczą sobie do gardeł. My róbmy swoje.
Patrzę na stowarzyszenia jak na siłę , która jest w stanie zmienić rzeczywistość w naszym mieście, wpompować w niego olbrzymi zastrzyk kultury, sztuki, dobrych pomysłów. Patrzę też na lokalnych przedsiębiorców, którzy odnieśli sukcesy w biznesie jak na gabinet doradczy, z którym powinien liczyć się każdy kto wygra wybory.

Jak dziś widzi Pan możliwości rozwoju Przemyśla? Czy Pana poglądy w tej kwestii zmieniły się jakoś od ostatnich wyborów samorządowych?

Jak już wspomniałem mimo posiadania w ręku wszelkich atrybutów do lokowania w strefie potencjalnych inwestorów do dziś takowych nie ma i należy gruntownie przeanalizować tego przyczynę i podjąć próby ich pozyskania. Mój przyjaciel, były Prezydent Stalowej Woli, Andrzej Szlęzak, aby pozyskać inwestorów po prostu do nich jeździł i zachęcał. Poza tym potrafił stworzyć takie mechanizmy funkcjonowania podległych mu komórek, że inwestor po prostu chciał tam rozszerzać swój biznes wiedząc, że nie będzie odbijał się od urzędniczej nieprzychylności. Nie ma co wyważać otwartych drzwi. Trzeba brać przykład.

Lecz przemyska gospodarka, to nie tylko strefa

I właśnie, ja jednocześnie chciałbym zrealizować kierunek, o którym mówiłem w ostatnich wyborach – turystyka i mówiąc o tej dziedzinie mówię o niej jako dziedzinie przemysłu. Czy inwestor budujący hotel i zatrudniający kilkadziesiąt osób jest gorszy od tego co wybuduje na przykład zakład produkujący łożyska i zatrudni taką samą liczbę osób? Czy inwestorzy otwierający bary, restauracje, hostele, noclegownie są w czymś gorsi? Mają dodatkowy atrybut dla polityki miasta – płacą podatki ( w strefie są zwolnieni z części świadczeń) i mogą rekrutować się spośród mieszkańców miasta co budzi aktywność społeczną, samo zatrudnienie itp. Poza tym nie wyobrażam sobie funkcjonowania miasta bez koordynacji działań i wspólnej promocji z powiatem, a uściślając z ościennymi gminami. Dopiero razem, mając taki potencjał możemy stworzyć produkt o, którym myślimy. Działanie wspólne niesie ze sobą wiele same korzyści i leży w interesie zarówno miasta jak i gmin. Mamy wiele pomysłów odnośnie takich dziedzin jak edukacja na poziomie średnim i wyższym i wiele innych pomysłów, których nie chciałbym sprzedawać na tym etapie, a które tworzą ze sobą pewną nierozerwalną całość i strategię, której nam tak bardzo brakuje.

Brzmi to dość optymistycznie. Czy rzeczywiście wierzy Pan, że to wystarczy, aby odblokować rozwój Przemyśla?

Nie ma się co oszukiwać. Ktokolwiek wygra wybory będzie miał niezwykle ciężkie zadanie i ciężką sytuację finansową i kończącą się perspektywę finansowania projektów ze środków UE. Nie tragizowałbym jednak tej kwestii. Chiny nie są w Unii, a są wiodącą gospodarką światową.
Dlatego należy kierować miastem jak firmą w ciężkiej kondycji finansowej. Nakreślić główny cel, strategię, następnie działania taktyczne i operacyjne prowadzące do realizacji celu strategicznego. Przede wszystkim należy zacząć od analizy wydatków i optymalizacji kosztów w każdej sferze.
Jeszcze raz podkreślam, że prawdziwy potencjał tkwi w mieszkańcach i ten kto będzie potrafił zaangażować ich do tworzenia wspólnego dobra, zrobi więcej niż pozornie może się wydawać.

Dziękuję za rozmowę, a swoim internetowym wyborcom za okazane zaufanie.

z Mirosławem Majkowskim rozmawiał Piotr Gdula

Fotografie z archiwum Mirosława Majkowskiego