Przemyskie kamienice
Przeglądając zapisy historyczne na temat naszego Przemyśla można jednoznacznie stwierdzić, że okres jego największego rozwoju przypadał na czasy zaboru austriackiego, kiedy to Cesarstwo Austro-Węgier postanowiło go ufortyfikować broniąc w ten sposób dostępu do Wiednia. W tym okresie Przemyśl liczył blisko 200 tysięcy mieszkańców. W skład tej liczby wchodzili również żołnierze austriackiego garnizonu, ich rodziny, jak również rozbudowana administracja twierdzy. Taki stan rzeczy wymusił rozbudowę urbanistyczna miasta.
Powstało wiele nowych budynków tak mieszkalnych, jak i administracyjno usługowych. Zbudowano min szpital na Zasaniu, dworzec kolejowy, ujęcia wody pitnej. Po upadku twierdzy i odzyskaniu przez Polskę niepodległości miasto nieco zamarło lecz pozostałe po zaborcy dobro nadal cieszyło mieszkańców miasta. II Wojna Światowa i idąca za nią Operacja Barbarossa doprowadziły do znacznej rujnacji Przemyskich budowli. Rozpoczynając atak na ZSRR Niemcy dokonali ostrzału artyleryjskiego prawego brzegu Sanu. Skutkiem tego w gruzach legło bardzo wiele kamienic zdobiących dotychczas nasze miasto. Bezpowrotnie z panoramy miasta zniknęły kamienice przy ulicy Jagiellońskiej, zarówno po jej lewej jak i prawej stronie, przy ulicy Mickiewicza, Słowackiego, Franciszkańskiej i Rynku, Śnigurskiego i innych.. Powojenna praktyka innych miast wykazywała, że nowe władze doprowadzały do powolnego procesu odbudowy miast z ruin. Jednak wielce będzie mylił się ten, kto pomyśli, że podobnie postąpiono w Przemyślu. Tu ograniczono się jedynie di usunięcia gruzowiska.
Przyczyny
Przemyśl jest miastem o wiekowych tradycjach. Przez długie lata był po Krakowie i Lwowie ośrodkiem polskiej inteligencji. Ponadto właśnie tutaj mieściły się biskupstwa dwóch obrzędów wiary katolickiej tj wyznania rzymskiego oraz greckiego. Taki stan rzeczy był w głębokiej pogardzie dla komunistycznych władz wzorujących się wówczas kanonami stalinowskiego komunizmu. Nowe „polskie” władze postanowiły ukarać ten przylądek wiary poprzez nieinwestowanie w miasto, co po latach poskutkowało zastojem jego rozwoju. Nowym ośrodkiem wojewódzkim, nieobciążonym piętnem wieloletniej tradycji stał się Rzeszów. Wg przekazów starych mieszkańców Przemyśla gruz z przemyskich kamienic był ładowany na ciężarówki i posłużył do budowy właśnie Rzeszowa. Lata mijają, komunizm upadł, ale to wcale nie oznacza ponownej prosperity w Przemyślu. Zdegradowany do roli powiatu grodzkiego nadal nie otrzymuje szansy prawdziwego rozwoju. Przeprowadzane dzięki działaniom władz lokalnych starania mają raczej marginalny charakter. Brak spektakularnych inwestycji oraz konkretnych inwestorów. Jedynie dzięki współudziałowi dotacji unijnych buduje się drogi i obwodnice. Gdyby nie to, przemyskie trakty nadal piętrzyły by się od korków komunikacyjnych.
Tak o to można dojść do wniosku, że lata mijają, władze się zmieniają, a Przemyśl tkwi w marazmie i nagle okazuje się, że nasze piękne miasto ten dobrobyt i rozkwit ma już za sobą….. i, że było to w czasach panowania Cesarza Franciszka Józefa… ehhhh jak kiedyś powiedział Leszek Mazan – był zabór austriacki na terenie Galicji, i komu to przeszkadzało!…