Niedziela bez zakupów? Posłowie chcą poszerzenia dni wolnych od handlu
Temat zakazu handlu w niedzielę i święta pojawia się co jakiś czas. W dniu jutrzejszym sejm zajmie się dwoma projektami ustaw wprowadzającymi zakaz handlu w każdą niedzielę. Pod tym projektem podpisali się członkowie PiS, PO, PSL i SP.
W październiku 2007 roku w życie weszła ustawa zakazująca handlu w niektóre święta we wszystkich placówkach handlowych przez osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę. Zakaz ten nie obowiązuje przy pracach na podstawie np. umów zlecenie oraz właścicieli prowadzących małe działalności gospodarcze. Tym razem sejm chce pójść o krok dalej rozszerzając projekt o wszystkie niedziele. Wyjątek od tej zasady stanowiłyby stacje benzynowe – jak proponuje PiS.
Projektodawcy twierdzą, że niedziela powinna być wolna, jako dzień wypoczynku i życia rodzinnego. Tym bardziej, że handel nie należy do sfery zawodowej, która musi być wykonywana w tym dniu. Zwolennicy tego zakazu podkreślają też, że taka zmiana nie przyniesie żadnych negatywnych skutków ekonomicznych.
– Mali przedsiębiorcy nie mają szans w starciu z dużymi. Proponowana ustawa pozwoliłaby na polepszenie ich sytuacji, szczególnie jeśli chodzi o nasz rejon. Niekiedy bowiem te dni wolne dla dużych sklepów pozwalają małym, rodzinnym interesom nadrobić straty poniesione w ciągu tygodnia – podkreśla prezes Przemyskiej Kongregacji Kupieckiej Ryszard Miłoszewski.
Sceptycy są odmiennego zdania, obawiają się, że wolna niedziela przyczyni się do spadku zysków przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność w ramach placówek handlowych, co z kolei przełoży się na redukcję zatrudnienia.Według Andrzeja Falińskiego Dyrektora Generalnej Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji pracę w samym handlu mogłoby stracić ponad czterdzieści tysięcy osób. Zwolnienia dotknęłyby najmocniej kobiety w wieku 25 – 55lat oraz ludzi młodych, czyli tych, którzy są najliczniejsi wśród bezrobotnych w naszym kraju.
Wiele państw Europy Zachodniej – zamożniejszych od Polski – które przyjęły ten zakaz, teraz powoli zaczynają odchodzić od niego, jak np. Włochy, Francja czy Hiszpania.