Rozmowa z mistrzem świata w modelarstwie – Arturem Reslerem z Rzeszowa

Kartonowy model pancernika Bismarck wywalczył tytuł mistrza świata. Jego autorem jest Pan Artur Resler z Rzeszowa.

Pod koniec lipca, w Bułgarii, w Starej Zagorze odbyły się mistrzostwa Modeli Okrętów. W konkursie wzięło udział 208 modeli, m.in.: z Włoch, Rosji, Polski i Chin. Do konkurencji C7 – kartonowych okrętów zgłoszono około 40 modeli. Tytuł mistrza świata otrzymał model pancernika Bismarck wykonany przez Pana Artura Reslera z Rzeszowa. Okręt o długości 126 cm, 18 cm szerokości powstał z 8 tysięcy elementów.

Panie Arturze, proszę opowiedzieć jak długo powstawał model ?

Początek budowy modelu, to styczeń 2010, koniec to 27 maja 2013 r, godzina 10.35, tj. dokładnie w minucie 72 rocznicy zatopienia okrętu. Oczywiście, to data symboliczna. Nigdy nie liczę czasu ile poświęcam na budowę modelu, na pewno było kilka takich dni, gdy prace trwały ciągle około 12 godzin. Zazwyczaj były, to wieczory i weekendy. Poza faktyczną pracą związaną z konstruowaniem danych elementów wiele czasu poświęcałem na kwerendę źródeł oraz dokumentację fotograficzną. Opracowanie z kartonu, którym dysponowałem miało podstawową formę i nie zawierało detali, które były widoczne na zdjęciach oryginału. A ja postawiłem sobie ambitny cel odtworzenia najmniejszych detali, jakie widać na zdjęciach. Pancernik miał kilka faz przebudowy, należało więc dokonywać szczegółowych analiz detali i „odszyfrowywać”, które z nich powstawały wcześniej, a które przeniesiono lub usunięto. Te swego rodzaju „śledztwa” były fascynującą przygodą.

Jakie były etapy tworzenia modelu, co było najtrudniejsze ?

Dotknęła Pani kluczowych zagadnień. Na początku budowy miałem pewną przygodę, która pośrednio wpłynęła na losy powstawania modelu. Przed rozpoczęciem budowy postanowiłem gotowe arkusze, z których była wykonana zasadnicza bryła modelu pomalować lakierem matowym. Ponieważ nie miałem zbyt dużego doświadczenia ( faktycznie model Bismarcka był pierwszym ukończonym przeze mnie projektem po blisko 30 -letniej przerwie w „zabawie” w modelarstwo ), lakier pozostawił widoczne plany. Dlatego też postanowiłem rozpocząć budowę okrętu nie od kadłuba ( co zazwyczaj się czyni ), a od mniejszych elementów jakimi są nadbudówki. Zdobyte doświadczenie z pracą nad kartonem przy mniejszych detalach , pozwoliło na poprawne wykonanie kadłuba po niemal 1,5 roku od rozpoczęcia budowy. Kto wie, może gdybym rozpoczął właśnie od kadłuba ( a ma on blisko 1,3 m długości ), pewnie nie udałoby mi się go wykonać tak dobrze.

Najtrudniejsze do wykonania przy budowie modelu były tzw. Relingi, czyli barierki, które od podstaw wykonywałem z drutu. Wymagały one sporej precyzji i cierpliwości. Dużym wyznaniem było również wykonanie takielunku, czyli zespołów lin rozpiętych między masztami. Na niektóre odcinki lin wykorzystałem cienkie nitki z rajstop, które …” podprowadziłem” mojej żonie. Oczywiście później jej odkupiłem z nawiązką.

Do wykonania modelu nie potrzeba jakiś nadzwyczajnych umiejętności, wystarczy duża chęć dążenia do celu oraz to, aby nie obchodzić napotkanych problemów, ale starać się je rozwiązywać wyciągając wnioski z własnych doświadczeń.

Dlaczego wybrał Pan akurat ten okręt ?

Pamiętam za moich młodzieńczych lat ( a teraz mam ich blisko 50 ), gdy rozczytywałem się w książkach o bitwach morskich. Jedną z ważnych potyczek był epizod polskiego niszczyciela ORP „Piorun” właśnie z Bismarckiem. W literaturze nasz niszczyciel był dość dobrze obfotografowany, ale ówczesne realia wydawnicze nie pozwoliły pewnie zamieścić poza kilkoma,zbyt wielu fotografii „wrogiego” kolosa. Tak więc, gdy tylko nadarzyła się okazja, postanowiłem zobaczyć jak faktycznie wyglądał ten legendarny okręt choć w znacznie mniejszej skali. W planach mam też zbudowanie Pioruna. Ciekawe będzie zestawienie łupinki jego kadłuba przy potężnych rozmiarach Bismarcka.

Czy ma Pan na swoim koncie też inne sukcesy modelarskie ?

Drugą dziedziną modelarstwa, w której się udzielam jest lotnictwo. Dla potrzeb Bismarcka stworzyłem wodnosamolot Adado Ar-196- A-2, w skali 1:33. W takie właśnie wodnosamoloty wyposażony był okręt. Model ten otrzymał kilka wyróżnień oraz m.in.: I miejsce w modelarskim konkursie podkarpackim w Sanoku. Drugim modelem ze skrzydłami jest odrzutowiec MiG-29, który również kilkakrotnie wyróżniono, otrzymał on złoty medal na Mistrzostwach Polski modeli kartonowych w 2013 r.

Jak się zaczęła Pana przygoda z modelarstwem ?

Miałem kilkanaście wiosen, gdy pod koniec lat 70 kolega z podwórka w Dębicy, w którym to mieście się wychowałem, pokazał mi zbudowany z kartonu model samolotu. W porównaniu z szarzyzną w telewizji i w ówczesnych gazetach piękny, kolorowy płatowiec bardzo mnie zaciekawił. Postanowiłem spróbować…a jak wielu słusznie mówi, kto raz spróbował modelarstwa, ten nigdy się od niego nie uwolni. Tak więc zbudowałem kilka samolotów, parę czołgów no i oczywiście okręty. Niestety żaden z modeli wczesnej młodości nie zachował się do dziś. Przez okres nauki w szkole średniej oraz studiów, przerwałem moją pasję. Następnie w kolejności było założenie rodziny. Gdy dzieciaki nieco podrosły, niemal przez przypadek kilka lat temu natrafiłem w internecie na forum modelarskie. Odżyły wspomnienia i w ten sposób dokonał się powrót do przeszłości.

Dziękuję Panu za rozmowę, być może nakłoni ona kogoś do spróbowania swoich sił w modelarstwie i odnalezienia w nim swojego hobby.