Doktor Fedaczyński apeluje: Nie zabierajmy małych zwierząt z naturalnego środowiska. Ostatnio jest to już plaga [zdjęcia]

21 maja 2017

Do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu w ostatnich dniach trafiły młode sarenki i sówki. Znalazły się tam nie bynajmniej za sprawą choroby, a ludzkiej bezmyślności. Apelujemy o rozsądek i o nie zabieranie ze środowiska naturalnego każdego napotkanego zwierzęcia, którego stan nie wykazuje, że potrzebna jest mu pomoc.

Wystarczyła ładna, słoneczna pogoda sprzyjająca spacerom, a zaledwie w ciągu kilku dni do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu trafiło 7 małych sarenek i dwie sówki – sowa Uszata oraz Puszczyk, a także lisek. Żadnym z tych zwierzęcych dzieci nie groziło niebezpieczeństwo, ale ludzie którzy je znaleźli postanowili im na siłę pomóc

Plaga takich bezcelowych porwań z lasów czy łąk zdarza się co roku i jesteśmy na nią przygotowani. Kiedy pogoda sprzyja spacerom zdarza się, że w ciągu jednego dnia ludzie potrafią przynieść 5 saren. Obliczyliśmy, że aż 95 % malutkich zwierząt, które do nas trafiają, to niestety ofiary bezmyślności, ofiary błędów edukacji. Pamiętam jak chodziłem do szkoły i na ani jednej lekcji nie było zajęć na ten temat, że sarenka rodząc się od razu zaczyna chodzić, że matka tylko dwa razy dziennie do niej przychodzi, że to jest wszystko naturalne. Nikt mnie nie nauczył, że sowy naturalnie wypadają z gniazd, przechadzają się pod drzewami. I myślę, że tak jest obecnie, uczymy się o tygrysach, błękitnych płetwalach, małpach, a nikt nie uczy o tych naszych polskich, podstawowych zwierzętach.– mówi Radosław Fedaczyński lekarz weterynarii z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu – Jeśli ktoś do nas zadzwoni, tłumaczymy aby odniósł sarenkę w miejsce, z którego ją zabrał, żeby poczekać, a zobaczymy, że ta matka przyjdzie do niej. Nie jest prawdą, że zwierzę pozyskuje nasz zapach i matka go nie przyjmie, to są zabobony z lat 60.

Ludzie często nie zastanawiając się zabierają dzikie młode zwierzęta do domu, licząc, że uda im się je oswoić lub też pomóc im na własną rękę. W efekcie czego tak naprawdę wyrządzają im krzywdę.

Często zdarza się, że te zwierzęta trafiają do nas w stanie agonalnym, ponieważ ktoś próbuje np. sarnę karmić najpierw mlekiem łaciatym, później mlekiem dla niemowląt, gdy trafia już do nas jest odwodniona. Przez to mamy bardzo dużo pracy żeby ją uratować, a później cały żmudny proces doprowadzenia do stanu dorosłości. – wyjaśnia Radosław Fedaczyński – Zdarzają się czasem również śmiertelne przypadki, gdy zwierzęta nie przeżywają. Nie wszystkie też powrócą do środowiska naturalnego ponieważ niekiedy tak przywiązują się do człowieka, że ich naturalne instynkty ulegają zagubieniu.

Sarenki, które teraz trafiły do Ośrodka będą w nim do września, października. Przez ten okres tutejsi pracownicy są ich rodzicami, karmią je codziennie, zdobywają dla nich mleko kozie, czyszczą je. Jest to trudna praca, każda butelka musi być dokładnie wysterylizowana, każdy ich błąd może skutkować śmiercią zwierzęcia.

Przystosowujemy je do środowiska naturalnego, w okresie niemowlęcym mają zacząć same pić z butelki, później odpowiednia karma, zioła, a następnie będziemy je przekazywać na zdziczenie. Mamy zaprzyjaźnione nadleśnictwa, agroturystyczne miejsca, blisko lasów, do których mogą trafić. Staramy się aby przebiegło to naturalnie.-mówi doktor Radosław Fedaczyński.

Zanim zdecydujemy się zabrać zwierzę z jego naturalnego środowiska sprawdźmy podstawowe informacje o nim, w razie wątpliwości jak postąpić zawsze możemy zadzwonić do nadleśnictwa czy też ośrodka rehabilitacji zwierząt. W przypadku, gdy znajdziemy zwierzę zakrwawione, kiedy krąży nad nim kłębowisko much, kiedy widzimy białe robaki, to znak że potrzebuje ono pomocy i możemy je zawieźć do weterynarza.

Pamiętajmy, że małe małe sówki spadają czasami z drzew, ale później wchodzą po pniu, odłóżmy je do gniazda, nie zabierajmy ich. Nie próbujmy udomowić lisa. Pomimo tego, że może nam się wydawać, że jest taki śliczny, to wciąż zwierzę dzikie, a ich historie tych, które trafiają do Ośrodka są bardzo podobne. Ten, który obecnie przebywa w tym miejscu jest trzymany tak aby nie widział człowieka, gdy tylko lekarze będą mieć pewność, że potrafi sobie coś upolować zostanie wypuszczony.

Z lisami nie ma problemu, są to bardzo pożyteczne zwierzęta o czym nie wszyscy wiedzą. Jeden lis musi dziennie zjeść 2-3 szczury, a tych jest w naszym mieście około 80 tys. Często jedzą padlinę, szczątki więc są naturalnym czyścicielem środowiska. Nie płoszmy więc lisów, to są nasi sprzymierzeńcy. Nie dotykajmy ich, nie wchodźmy im w drogę, nie zabierajmy maluszków, zróbmy sobie zdjęcie z oddali i zostawmy je w spokoju. – apeluje doktor Fedaczyński.

Dzienne wyżywienie jednej sarenki, to koszt 20 zł, sówki 10 zł. Możemy wspomóc podopiecznych Ośrodka przynosząc mleko kozie, słomę lub też dokonując wpłat:
za pomocą formularza PayPal (szybkie płatności internetowe):

 

BEZPOŚREDNI PRZELEW:
Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych
ul. Zamoyskiego 15
37-700 Przemyśl
Bank Zachodni WBK: 27 1500 1634 1216 3005 4390 0000
W tytule: (nazwa zwierzęcia, które chcemy wspomóc np.) SARENKA
Przelewy z zagranicy Swift : WBKPPLPP
Lub na portalu pomagam.pl
pomagam.pl/qdoe4hve

Anna Fortuna