Czy Przemyśl ma szanse na rozwój? Będzie ciężko
Spośród około 76 ha przemyskiej strefy ekonomicznej do tej pory udało się sprzedać ok 15 ha gruntów. Zakupiło je 5 firm, ale zaledwie jedna z nich prowadzi tam działalność gospodarczą. Co zatem blokuje potencjalnych inwestorów aby zacząć działać w naszym mieście?
Przemyska strefa ekonomiczna liczy łącznie około 76 ha. Do tej pory sprzedano ok 15 ha gruntów 5 firmom, z których do tej pory jedynie jedna prowadzi tam działalność gospodarczą. Od początku teren nie był zbyt atrakcyjny zwłaszcza w przypadku, gdy inwestorzy poszukiwali działek o większej powierzchni.

Zainteresowaniem wśród większych inwestorów cieszy się dołączony w 2016 r. do strefy kompleks 33 ha mający możliwość bezpośredniego skomunikowania z wschodnią obwodnicą miasta oraz doprowadzeniem do strefy połączenia kolejowego. W tym roku spotkań dotyczących tego obszaru było 8. Jednym z zainteresowanych terenem inwestorem sfinansowano koncepcję doprowadzenia szerokiego toru do tych terenów i przedłożono projekt PKP PLK Warszawa.
Strefa może być stymulatorem rozwoju lokalnej przedsiębiorczości, napływu inwestycji, ale sama strefa w sobie nie spowoduje takiego napływu, musi mieć pewną otoczkę. Ta otoczka to różnego rodzaju instytucje: inkubatory, parki naukowo-technologiczne, prężny ośrodek akademicki, aktywny gospodarczo samorząd i chłonny dobrze wykształcony rynek pracy. Powtarza się zapętlony mechanizm wzajemnej negatywnej oceny samorządu przez przedsiębiorców i odwrotnie.- mówi zastępca prezydenta miasta Przemyśla Janusz Hamryszczak.
Problemem jest też sposób prowadzenia przez samorząd promocji gospodarczej. Jest ona bardzo uboga, z jednej strony to kwestia środków finansowych dostępnych na ten cel, a z drugiej kulejącej kadry obsługującej inwestora.
Brakuje tutaj osób młodych, kreatywnych, które będą miały troszeczkę inne spojrzenie aby to nie było podejście szablonowe, a wydaje mi się, że w takim właśnie tkwimy. I to jest takie wzajemne oskarżanie się. Samorząd oskarża lokalny biznes, że nic nie robi dla miasta, nie angażuje się, a lokalny biznes oskarża samorząd np. o to że marnotrawi środki publiczne, że charakteryzuje się utartą już ścieżką postępowania. To błędne koło, z którego dość ciężko wyrwać się, a które też rzutuje na to jak inwestorzy nas postrzegają.-dodaje Janusz Hamryszczak.
Wśród pozytywnych aspektów zastępca prezydenta wymienia m.in. aktywność PWSW organizującej eventy, a także działania Stowarzyszenia Linia 102, którego członkowie choć nie mają łatwo w realizacji swoich celów, nie poddają się i nie stoją w miejscu.
Określają się jako szaleńcy, ale takich elementów szaleństwa życzyłbym sobie w naszych wydziałach. U nas pokutuje stwierdzenie, nie realizujemy, bo nie ma pieniędzy, bo nie ma inwestora i dalej narzekamy.– mówi prezydent Hamryszczak.
Problemem Przemyśla jest także określenie tego co jest jego podstawowym rodzajem biznesu. Dużo mówi się o turystyce, że ma ona być kołem napędowym, ale przy tym zapominamy lub nie zauważamy, że brak nam do tego zaplecza, począwszy od dobrego hotelu, hosteli, po drobną infrastrukturę turystyczną.
Nie czarujmy się więc, że turystyka napędzi koniunkturę. Od początku interesuję się planem Morawieckiego, pakietem dla średnich miast. Są miasta, które właśnie tą aktywność pozyskiwania inwestorów budowały przez lata i dziś mają mechanizm z jedną ważną cechą, o której u nas tylko się dyskutuje, czyli odwagą w podejmowaniu decyzji jeśli chodzi o partnerstwo publiczno-prywatne, wchodzenie miasta w jakiekolwiek związki z biznesem. U nas pojawia się pomysł, tak jak było z Rybim Placem żeby go sprzedać, wnieść partnerstwo w postaci np. hotelu i za chwilę bardzo wąska grupa ludzi krytykuje to totalnie, i ta krytyka przebija się i powoduje niestety że i radni nie są już skłonni do podjęcia takiej decyzji. Najgorsze jest to, że nawet gdyby ta krytyka była słuszna to nie ma rozwiązania alternatywnego.– mówi zastępca prezydenta.
Potencjalni inwestorzy mają bardzo dobre rozeznanie jeśli chodzi o tutejsze grupy zawodowe. Pojawiają także zapytania o kadrę, której nie mamy, ale które by nam pomogły, np. o spawaczy. Nasze szkoły zawodowe deklarują, że byłyby wstanie przygotować klasę pod taką specjalizację jeśli byłoby tylko zainteresowanie zainteresowanie. Tymczasem około 500 tegorocznych absolwentów szkół średnich opuści nasze miasto i jak łatwo możemy przypuszczać niewielu z nich tu wróci.
Anna Fortuna