Czego boi się ujawnić dyrektor Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu?

12 października 2017

Czego boi się ujawnić dyrektor Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu? – dopytuje się poseł na Sejm RP Marek Rząsa. Poseł zagląda do kieszeni zarządzającym szpitalem i jednocześnie zarzuca jego dyrektorowi m.in., że przyczynił się do wzrostu zadłużenia tej jednostki.

Poseł na Sejm RP Marek Rząsa, ujawnił, że w połowie września br. skierował do Piotra Ciompy, dyrektora Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu, kilka pytań. Jednak nie otrzymał odpowiedzi na nie.

Każdy obywatel naszego miasta, ma prawo wiedzieć na co i jak są wydawane publiczne pieniądze, bo przypomnę, że Szpital Wojewódzki jest szpitalem publicznym. Tymczasem pan Piotr Ciompa odpowiada mi, że w jakiej sprawie ja występuję i na swój sposób interpretuje  ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. W moim odczucia utrudnia mi sprawowanie tego mandatu. – mówi poseł PO Marek Rząsa.

Wśród pytań skierowanych do dyrektora szpitala, znalazły się m.in. te dotyczące zadłużenia tej placówki. Poseł zarzuca Piotrowi Ciompie, że za czasów jego zarządzania, dług szpitala wzrósł z 47 mln zł do 78 mln zł (dane z końca 2016 r.). M.Rząsa nie otrzymał także odpowiedzi na pytanie ilu doradców, z jakimi kompetencjami oraz kwalifikacjami i za jakie wynagrodzenie zatrudnił w szpitalu dyrektor. Bez odpowiedzi zostaje także kolejne pytanie, czy prawdą jest, że w likwidowanym szpitalu miejskim zostało utworzone specjalne stanowisko starszego lekarza. Poseł zapowiada, że nie odpuści braku tych odpowiedzi. O pomoc prawną w tej sprawie poprosi marszałka Sejmu.

W połowie roku br. zarząd Sejmiku Województwa Podkarpackiego udzielił szpitalowi w Przemyślu nagłej pożyczki w wysokości 7 mln zł. Według moim nieoficjalnych informacji ta pożyczka była udzielona ponieważ szpital utracił płynność finansową. Nigdy nie zdarzyło mi się zaglądać nikomu do kieszeni, ale mamy do czynienia z taką sytuacją, że szpital jest na krawędzi płynności finansowej. Nawet na tym można się świetnie uwłaszczyć. – mówi Marek Rząsa zaglądając do oświadczeń majątkowych trzech osób związanych ze szpitalem: Macieja Kamińskiego, Lucyny Podhalicz i Piotra Ciompy.

Maciej Kamiński rozpoczynając pracę w Wojewódzki Szpitalu zarobił w ciągu roku 2014 36 tys. zł, po zaledwie dwóch latach osiągnął dwukrotnie większe pobory, bo 72 tys. zł. Pytam w ilu miejscach jest zatrudniony p. Maciej Kamiński. Czy prawdą jest że zatrudniony jest jako kierownik promocji Szpitala Wojewódzkiego i jednocześnie pełni podobną funkcję w szpitalu psychiatrycznym w Żurawicy? Czy nie jest to konflikt interesów? Zwracam uwagę, ze ważą się losy oddziału psychosomatycznego dawnego szpitala miejskiego. Nie tak dawno radny Kamiński publicznie powiedział „a co by się stało, gdyby ten oddział przenieść do Żurawicy, ludzie będą sobie dojeżdżać, ja dojeżdżam do pracy, dlaczego nie mają dojeżdżać pacjenci?” – mówi poseł PO.

Według Rząsy Lucyna Podhalicz rozpoczynając pracę w przychodni przy ul.Sportowej zarabiała 52 tys. zł rocznie, po 2 latach ma 121 tys. zł. Pani Podhalicz pełniła w szpitalu miejskim funkcję zastępcy dyrektora do spraw promocji i rozwoju szpitala. Efekty rozwoju szpitala miejskiego widzimy dzisiaj. Piotr Ciompa przychodził do przemyskiego szpitala z poborami, które dostał w pierwszym roku,  73 tys. rocznie, ale już po roku zarobił 252 tys. zł. Jak widać rosnące zadłużenie nie przeszkadza aby rosły pobory. – mówi Marek Rząsa.

Na ostatnim posiedzeniu Sejmiku Województwa Podkarpackiego dyrektor Ciompa powiedział, że w trzecim kwartale 2017 r. szpital po raz pierwszy od kilku lat nie osiągnął strat.  Jeśli w 2018 r panu Ciompie nie uda się tego trendu utrzymać, to jak sam powiedział „odejdzie w niesławie”. Kto z mieszkańców Przemyśla chciałby rocznie zarabiać 252 tys. zł, spaprać robotę, którą mu się powierzyło i powiedzieć „nie udało się, odchodzę w niesławie”. – dodaje poseł Rząsa.

Anna Fortuna