Tłumy ukraińskich podróżnych na przemyskim dworcu – FILM

21 marca 2020

21 marca był kolejnym dniem masowego wyjazdu Ukraińców pociągami z Przemyśla na Ukrainę. Sobota różniła się jednak od piątku. Poprzedniego dnia jakby nikt nie interesował się ponad trzema tysiącami ukraińskich podróżnych, którzy – czekając na odjazd pociągu – grupami wędrowali po ulicach przemyskiej Starówki. Wywoływało to niepokój u wielu mieszkańców miasta, a prezydent Wojciech Bakun nazwał tę sytuację skandalem (w wypowiedzi prasowej). Tymczasem w sobotę teren przed dworcem kolejowym w Przemyślu (Plac Legionów) wyglądał jak teren „zapowietrzony”.

Wjazd od strony ulicy Mickiewicza blokowały radiowozy policyjne. Wrażenie robiły też taśmy zagradzające drogę do dworca, czy raczej z dworca na ulicę Mickiewicza i dość gęste patrole Policji, Straży Miejskiej i Służby Ochrony Kolei. Do tego grupa radnych miejskich z prezydentem Wojciechem Bakunem na czele jakby zagradzała drogę na chodniku prowadzącym z Placu Legionów na ulicę Mickiewicza.

Z daleka wyglądało to na uniemożliwianie przemieszczania się – z terenu wokół dworca kolejowego do centrum miasta – Ukraińcom oczekującym na wyjazd na Ukrainę. W rzeczywistości, jak sprawdziliśmy, funkcjonariusze i radni nie stosowali przymusu. Ukraińscy podróżni byli jedynie informowani o możliwości dokonania zakupu żywności w sklepach przy dworcu i zachęcani do pozostania w obrębie placu przydworcowego.     

Przypomnijmy, że wczoraj pięcioma specjalnymi pociągami wyjechało z przemyskiego dworca na Ukrainę dokładnie  5800 ukraińskich obywateli. Dzisiaj dwoma pociągami wyjechało na Ukrainę ponad tysiąc Ukraińców. Były to osoby, które straciły pracę z powodu zamknięcia firm na czas epidemii koronawirusa, lub studenci z zamkniętych uczelni.  

Wśród Ukraińców oczekujących na przemyskim dworcu  była m. in. dwudziestoletnia Maria, studentka jednej z wyższych szkół w Łodzi. Uczelnia została zamknięta na czas epidemii. Maria przyjechała z Łodzi do Przemyśla w samo południe i siedząc w poczekalni dworca czekała prawie cztery godziny na specjalny pociąg ukraiński do Kijowa. Z dworca w Kijowie miał zabrać ją ojciec i zawieźć autem do rodzinnego domu w pobliskiej miejscowości.   

 Ze strony ukraińskiej nadzorował sobotnią akcję wjazdu Ukraińców z przemyskiego dworca kolejowego na Ukrainę, konsul generalny Ukrainy w Lublinie, Wasyl Pawluk. W rozmowie z nami tłumaczył on konieczność wyjazdu Ukraińców  z Polski i dziękował stronie polskiej za wszechstronne wsparcie tej akcji.

Chciałbym bardzo podziękować polskim władzom: Straży Granicznej, Służbie Celnej, Policji, wszystkim, którzy dołączyli się do tej odprawy naszych obywateli na Ukrainę. Mamy problem, bo jest dużo Ukraińców, którzy w Polsce pracowali, uczyli się, a teraz musimy ich odprawić na Ukrainę. Niektórzy przedsiębiorcy w Polsce zamykają swoje biznesy i tych ludzi zwalniają, no bo nie mogą trzymać ich w pracy. I ci Ukraińcy muszą teraz wyjeżdżać na Ukrainę, bo co będą tu robić. Trzeba płacić za wyżywienie, za mieszkania, za wszystko, a więc wracają. I mamy taki problem, że non stop oni będą zbierać się na granicy, na tych przejściach. I właśnie bardzo dziękuję polskiej Straży Granicznej, bo naprawdę podeszli do tej sprawy naprawdę bardzo, bardzo po ludzku – powiedział nam Wasyl Pawluk, konsul generalny Ukrainy w Lublinie.

Można oczekiwać, że kolejne dni na przemyskim dworcu i wokół dworca będą wyglądały bardzo podobnie. W tej sytuacji prezydent Wojciech Bakun apeluje do mieszkańców miasta, aby „szerokim łukiem” omijali dworzec kolejowy.

(Tekst – jb, zdjęcie, film – bk)