Przemyśl Bears rozpoczęli sezon od przegranej

12 lipca 2018

Po dwuletniej absencji futbol amerykański znów powrócił do Przemyśla. Niestety Niedźwiedzie nie mogą uznać swojego debiutu w Lidze Futbolu Amerykańskiego za udany. W inauguracyjnym spotkaniu musieli uznać wyższość Rzeszów Rockets.

Zespół ze stolicy województwa podkarpackiego przed tygodniem zakończył swój sezon w LFA 2. Wszyscy zawodnicy występujący w niedzielnym spotkaniu w składzie Rakiet mieli za sobą kilka miesięcy boiskowego doświadczenia. Ich gra od początku była płynna, formacja ofensywna po akcjach biegowych szybko zdobywała kolejne jardy i zbliżała się do pola punktowego gospodarzy. Niedźwiedzie, których skład to mieszanka doświadczonych zawodników oraz debiutantów nie potrafiła odnaleźć skutecznego sposobu na zatrzymanie duetu Mark Kwoka oraz Szymon Lampart. W swojej pierwszej serii ofensywnej po 17 jardowym biegu runningback Rakiet zameldował się w polu punktowym Niedźwiedzi. Po udanym podwyższeniu za jeden punkt, goście wyszli na prowadzenie 7:0.

Formacja ofensywna Niedźwiedzi w swojej pierwszej akcji zaliczyła fumble i piłka przeszła do rąk rywali, którzy kilkoma akcjami biegowymi zbliżyli się do pola punktowego. Niesieni niesamowitym dopingiem blisko 500 osobowej widowni, gospodarze udaremnili Rakietom zdobycie przyłożenia. Udane kopnięcie z pola Patryka Sapińskiego pozwoliło rzeszowianom podwyższyć prowadzenie do 10 punktów.

Świetna postawa formacji defensywnej podziałała mobilizująco również na ofensywę gospodarzy. Po kilku akcjach biegowych Czarka Wołczyka, rozgrywający Niedźwiedzi Bartek Wardęga zdecydował się na dalekie podanie do Krystiana Wilczyńskiego. Blisko 50 jardowa akcja przyniosła upragnione przyłożenie, a dwa punkty dołożone za podwyższenie przez Wardęgę zmieniły wynik na 8:10.

Goście nie chcieli pozostać dłużni i dzięki mozolnej grze dołem po 6 akcjach znaleźli się 1 jard od pola punktowego Niedźwiedzi. Krótki bieg Szymona Lamparta wyprowadził Rakiety na prowadzenie 16:10.

Ostatnie minuty drugiej kwarty z pewnością nie zaliczą do udanych obie formacje ofensywne. Niedźwiedzie dwukrotnie nie poradziły sobie w czwartych próbach, w tym raz 5 jardów od pola punktowego Rakiet. Goście natomiast byli bardzo blisko podarowania dwóch punktów przeciwnikom za safety.

W drugiej części spotkania obraz gry wyglądał bardzo podobnie. Goście grali wyrachowany futbol opierający się głównie na biegach. Senną atmosferę przerwało 70 jardowe podanie na przyłożenie Marka Kwoki do Jakuba Chlebicy. Udane podwyższenie za 1 punkt postawiło gospodarzy w trudnej sytuacji, bowiem w ostatniej kwarcie musieli odrobić blisko 15 punktową stratę. Na domiar złego 10 jardów od pola punktowego Rakiet rozgrywający Bears, Bartek Wardęga doznał kontuzji, która wykluczyła go z dalszej części spotkania. Przemyślanie po krótkiej przerwie wyszli na boisko niezwykle zmotywowani.

Wreszcie ciężar gry na swoje barki przejęli weterani. Cezary Wołczyk szalał w ofensywie pieczętując swój występ przyłożeniem. Na kilka minut przed końcem meczu goście cieszyli się z prowadzenia 23:14.

Defensywa gospodarzy bardzo szybko zmusiła rywali do błędu. Mark Kwoka zamiast do swojego skrzydłowego posłał piłkę do Bartka Sitarza, obrońcy Bears. Na barkach 18 letniego rozgrywającego gospodarzy Maksa Szpaka spoczął niebywały ciężar. Kilkoma akcjami doprowadził Niedźwiedzie blisko pola punktowego Rakiet. Niestety po raz 6 w tym meczu po stracie, piłka przeszła w ręce rzeszowian, którzy już jej nie oddali i zaliczyli pierwsze zwycięstwo w LFA 9.

Nasz zespół to mieszanka doświadczenia i nowych zawodników, dla których był to pierwszy mecz. Popełniliśmy dużo błędów indywidualnych, straciliśmy sporo piłek na rzecz przeciwnika. 9 punktów straty to nie przepaść, w meczu rewanżowym postaramy się je odrobić. Kolejny mecz odbędzie się w Krakowie z rezerwami piątej drużyny w Polsce czyli Kraków Kings. Musimy solidnie przepracować najbliższe 3 tygodnie i wierzę, że zagramy wreszcie nasz futbol – zapewnił Bartosz Kościółko, trener Niedźwiedzi.