Lao Che zagrało rewelacyjny koncert na przemyskim Rynku

30 czerwca 2014

Lao Che to jeden z najlepszych, najoryginalniejszych i jednocześnie jeden z najbardziej porywających zespołów powstałych w ostatniej dziesięciolatce. Dziwi, więc fakt, że na wczorajszy koncert zespołu na przemyskim rynku, wcale dzikie tłumy przemyślan nie przybyły.

Poprzedni raz twórców „Powstania Warszawskiego” widziałem na żywo  trzy lata temu w rzeszowskim Live Clubie. W wypadku tak kreatywnego bandu, oglądać koncerty w tak dużych odstępach czasu, to tak jak oglądać dwa różne zespołu. Występ sprzed trzech lat to pokaż ciężkiego rocka graniczącego wręcz z metalowym brzmieniem. Nic to , że koncert promował album „Prąd Stały, Prąd Zmienny”, który zapowiadał nowe elektroniczne brzmienie zespołu. Po tych kilku latach, ewolucja zespołu jest już widoczna i na scenie. Wczorajszy przemyski koncert to pokaz crosoverowego grania w najlepszym stylu. Łączenie stylów, od dawna było znakiem rozpoznawczym Lao Che. W Przemyślu mogliśmy posłuchać, mocnych rockowych wykonań jak Hydropiekłowstąpienie, a także numerów bardzo elektronicznych jak „Idzie Wiatr”. Przemyskim występem grupa pokazuje, mimo ciągłych muzycznych poszukiwań, jest w fenomenalnej i wciąż bardzo świeżej formie.

Jednakże koncert ten pokazuje, że muzyka ciut bardziej ambitna od melodyjnych dokonań w stylu IRY znajduje w Przemyślu coraz mniejszą widownię. Koncert, pomimo że był darmowy, zebrał zaledwie kilkaset osób, dużo mniej niż płatny występ w Rzeszowie, o którym pisałem powyżej. Nie mnie oceniać, czy to wina złego rozpropagowania imprezy, czy też ogólny trend w społeczeństwie, który wskazuje, że odtąd Rynek będzie ożywał na Zbigniewie Wodeckim itp. Jednak zachęcam władze miejskie, aby nie zaprzestawały promowania dobrej i ambitnej muzyki.
Może powrócą jeszcze czasy, że na takie granie przemyślanie będą przybywali ochoczo, jak na koncert Fisha w 1997 roku, który, pomimo że odbył się w strumieniach ulewnego deszczu zapełnił całą taflę przemyskiego Rynku