Kłótnia o Szpital Miejski w Przemyślu. Kto jest za, a kto przeciw jego dalszemu istnieniu?
Nie milkną echa pomysłu wydzierżawienia szpitala miejskiego prywatnemu inwestorowi. Temat pojawił się podczas majowej sesji Rady Miejskiej w Przemyślu, kiedy przewodniczący przemyskich struktur PO radny Wojciech Błachowicz, w imieniu pracowników Szpitala Miejskiego, zasygnalizował możliwość jego wynajęcia przez firmę z Lublina. Błachowicz przedstawiając tę koncepcję powołał się na przewodniczącą szpitalnej Solidarności Beatę Kołcz. Dziś przewodnicząca od całej sprawy się odżegnuje, a uratowanie szpitala jako samodzielnej jednostki wydaje się nieprawdopodobne.
W trakcie majowej sesji Rady Miejskiej w Przemyślu Wojciech Błachowicz poinformował rządzących o możliwości wydzierżawienia tej jednostki prywatnej firmie z Lublina. Rozwiązanie to i taką formę uratowania szpitala znaleźli sami pracownicy, którzy sprzeciwiają się połączeniu go ze Szpitalem Wojewódzkim. Z prośbą o poruszenie tego tematu podczas sesji do radnego PO miała zwrócić się, poprzez jednego z lekarzy, przewodnicząca związku zawodowego Solidarność w Szpitalu Miejskim Beata Kołcz, należąca jednocześnie do Prawa i Sprawiedliwości. Teraz przewodnicząca stanowczo wycofuje się ze swojego stanowiska, o czym radni zostali poinformowani podczas czwartkowej sesji otrzymując jej oświadczenie.
W piśmie tym Beata Kołcz dementuje informację, jakby kontaktowała się z Wojciechem Błachowiczem w tej sprawie. Przewodnicząca utrzymuje, że pierwsza rozmowa pomiędzy nią a radnym miała miejsce dopiero 3 czerwca. Błachowicz miał się w niej przyznać do nadinterpretacji, w celu wzbudzenia zainteresowania losem szpitala. W dalszych słowach, Kołcz oskarża radnego o manipulację i prowokację.
Wojciech Błachowicz, sytuację w jakiej został postawiony, uważa za krzywdzącą i niesprawiedliwą. W szczególności insynuowanie jakoby w wydzierżawieniu szpitala miał prywatny interes. Zdawałem sobie sprawę, że każda propozycja, nawet zmiany systemu zarządzania w taki sposób, w jaki proponowała prywatna spółka, czyli dzierżawa będzie budziła duże kontrowersje – mówi radny. Podkreśla, że to nie on kontaktował się z Beatą Kołcz, ale to ona zwróciła się do niego poprzez lekarza z tej placówki, który może to poświadczyć. Błachowicz postanowił zająć się tą sprawą, albowiem zależało mu aby Szpital Miejski funkcjonował samodzielnie. Jest też całkowicie przeciwny łączeniu tej placówki ze szpitalem wojewódzkim. Błędne jest rozumowanie, że jak jest coś publiczne, to lepiej działa. Widać, to choćby właśnie po Szpitalu Miejskim, że tak właśni nie jest – mówi Błachowicz.
Jak nas poinformował, z przewodniczącą związków radny skontaktował się po tym, gdy dowiedział się, iż wycofuje się ona ze swojego wcześniejszego stanowiska. Podczas rozmowy Beata Kołcz przyznała, że powołanie się na nią podczas poruszenia tematu dzierżawy szpitala spowodowało, że miała bardzo dużo nieprzyjemności, w tym nacisk ze strony politycznej PiS aby wycofała się ze swojego stanowiska. Wedle słów Błachowicza, przewodnicząca została wezwana do biura senatorskiego Andrzeja Matusiewicza, a także do prezydenta Roberta Chomy.
Bardzo mi przykro, że przewodnicząca związków zawodowych, która ma bronić pracowników ucieka z podkulonym ogonem i zostawia pracowników, daje się zaszczuć czynnikom politycznym powiedział Portalowi Przemyskiemu radny Wojciech Błachowicz.
Rozwiązanie uratowania szpitala miejskiego poprzez zmianę organizacji jego zarządu na prywatną, faktycznie nie wzbudził entuzjazmu władz miejskich. Pomysł pojawił się dość późno, już po ogłoszeniu planów połączenia Szpitala Miejskiego ze Szpitalem Wojewódzkim. Według niektórych słowo „połączenie” jest tu tylko zasłoną, które ma ukryć faktyczne wcielenie miejskiej placówki przez wojewódzką.
Część pracowników Szpitala Miejskiego postanowiła wziąć sprawy we własne ręce i oddolnie, pomijając struktury związkowe, zaplanowała spotkanie z przedstawicielem spółki będącej zainteresowaną inwestycją w Przemyślu. Spotkanie to miało dokładnie wyjaśnić, jak wyglądałby prywatny zarząd nad miejską placówką oraz jakie reformy szpitala firma uważa za konieczne. Władze szpitala wstępnie wyraziły zgodę na takie zebranie, jednakże po bardzo stanowczej interwencji Urzędu Miasta zgoda ta została cofnięta. Pracownicy szpitala, z którymi kontaktował się dziś Portal Przemyski, uważają sprawę za przesądzoną i nie widzą już raczej szans na uratowanie jednostki.
Piotr Gdula i Anna Fortuna