Post-rockowa uczta w przemyskim klubie Rutyna Art

2 października 2014

W ostatni piątek w przemyskim klubie Rutyna Art odbył się podwójny koncert, będący ucztą dla fanów bardziej wysublimowanego rocka. Zagrali mianowicie Sounds Like The End Of The World oraz poprzedzajcy ich Besides, który już niedługo będziemy mogli zobaczyć na scenie programu Must Be The Music.

Obydwie kapele grają w konwencji wychodzącego ostatnio z podziemia post-rocka, obydwie też grają muzykę jedynie instrumentalną (co w tym gatunku to żadne novum), różni je jednak dość sporo. Przyznam się, że nie znałem wcześniej dokonań obu zespołów, sam post-rock identyfikuję głównie ze współczesnymi dokonaniami Anathemy. I właśnie z tym muzycznym gigantem skojarzył mi się występ Besides. Pomimo tych skojarzeń, w żadnym wypadku nie twierdzę, że muzyka Besides jest wtórna. Jest podobny mrok, podobne powolne przyśpieszanie tempa, podobna ambientalność. Jednak Besides, kiedy przywali, czuć moc, jakiej ostatnio bracia Canavagh nie potrafią już z siebie wykrzesać. Muzyka grana przez Besides pochodzi jedynie z „żywych” instrumentów , zespół nie używ syntezatora, jednak smaczki jakie wyczarowywali ze swych gitar Paweł Kazimierczak i Piotr Świąder sprawiły, że występ Besides był naprawdę magiczny. Sądziłem że może nawet przyćmi występ gwiazdy wieczoru, czyli „Sounds Like The End Of The World”.

Czy tak się stało? Drugi koncert, pomimo że grany nadal w szeroko pojętym post-rocku, to jednak inna muzyka. Pomimo nazwy zespołu, bardziej optymistyczna, dzięki klawiszom bardziej urozmaicona, bardziej melodyjna. Tu także subtelne partie powoli zmierzały ku ostrym, metalowym rąbnięciom. I co trzeba przyznać chłopakom z Sounds Like The End Of The World, wizualnie byli daleko bardziej widowiskowi. Muzycy bez żadnej spiny dawali z siebie wszystko. W pewnym nawet momencie zastanawiałem się, czy perkusista dożyje końca.

Podsumowując, koncert oceniam jako naprawdę bardzo dobry. Trudno mi wyróżnić, który z występów był lepszy. Besides zagrali muzykę bliższą mojej duszy, Sounds Like The End Of The World dali bardziej urozmaicone muzycznie i widowiskowe show. A cały ten mój zachwyt dopełnia świetna akustyka klubu Rutyna Art.

fot. dzięki klubowi Rutyna Art

Piotr Gdula