Przemyśl w kręgu dobrego wojaka Szwejka, czyli habsburskiej Galicji czar

18 kwietnia 2014

Artykuł napisany w ramach projektu szwajcarskiego “Akademia Młodej Przedsiębiorczości Społecznej” Projekt ma na celu odkrywanie i promowanie młodych ludzi, których pasją jest działalność społeczna.

loga_swiss

 

Wśród wielu lokalnych inicjatyw Przemyskie Stowarzyszenie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka jest z całą pewnością jedną z najbardziej oryginalnych i barwnych. To dzięki działalności przemyskich „szwejkologów” twierdza i postać dobrego wojaka przyciągają do miasta rzesze turystów. Kulminacją celebrowania cesarsko-królewskich klimatów są zaś coroczne Wielkie Manewry Szwejkowskie.

Któż nie słyszał o dobrym wojaku Szwejku, bohaterze książki Jaroslava Haška, sprzedawcy psów i pucybucie porucznika Lukasza, autorze licznych anegdot i powiedzonek? Nie wszyscy pamiętają jednak, że sympatyczny żołnierz w czasie swoich książkowych przygód odwiedził też Przemyśl, a w murach tutejszej twierdzy omal… nie stracił życia. To właśnie ten epizod stał się dla miejscowych fanów powieści Haška pretekstem, by swoją pasję pokazać też innym.

„Piwko i wygłupy?” Skądże!

Szwejki_FOTA4298„Propagowanie postaci Józefa Szwejka”, „promocja miasta Przemyśla i Twierdzy Przemyśl”, a także uwieńczona sukcesem w 2008 roku misja budowy pomnika Szwejka – to statutowe cele Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka. Ale prezes organizacji Jerzy Czuchman zdradza, że chodzi jeszcze o coś więcej: –Wywodzimy się z różnych środowisk, ale łączy nas jedno: z uśmiechem staramy się walczyć z głupotą – mówi nawiązując do przewrotnego humoru powieści czeskiego pisarza i postaci jej głównego bohatera.

W stowarzyszeniu aktywnych jest ok. 20-30 osób, choć nominalnych członków jest więcej – ok. 60. – Na początku nie było lekko. Napotykaliśmy spory „opór materii”. Ludzie nie traktowali nas zbyt poważnie: sądzili, że chodzi nam o popijanie piwka i wygłupy w przebraniach. Ale konsekwentną działalnością na polu spotkań tematycznych, wykładów ciekawych osób, a także historycznych imprez, udało się nam przekonać do siebie mieszkańców Przemyśla i udowodnić im, że naszą działalnością przyczyniamy się do promocji miasta i regionu – wspomina Czuchman.

Początkowo siedziba stowarzyszenia mieściła się w klubie garnizonowym, ale wraz z rosnącą akceptacją dla jego działań przyszło i zaufanie władz, które powierzyły mu opiekę nad Bramą Sanocką Dolną, stanowiącą część systemu umocnień Twierdzy Przemyśl. – I choć obecnie przejściowo jesteśmy bezdomni, bo brama przechodzi renowację, generalnie na stałe zostaliśmy jej opiekunem społecznym – mówi prezes stowarzyszenia.

Manewry dla całej rodziny

Szwejki_FOTA4472Barwnie promując Szwejka stowarzyszenie promuje także miasto i cały region. Na Manewry Szwejkowskie, których centralnym punktem są uroczystości pod figurą Szwejka na rynku, przyjeżdżają do Przemyśla sympatycy z całej Polski, a także z innych krajów. – Byli u nas Węgrzy, fani Szwejka z czeskiego Ołomuńca, z którymi bardzo się zaprzyjaźniliśmy, a nawet jeden facet z Norwegii. Udało się nam także zaprosić Richarda Haška – wnuka autora książki. W przyszłym roku chcielibyśmy ugościć także Barbarę Hašek – wnuczkę pisarza, która nota bene jest w połowie Polką i świetnie mówi w naszym języku – mówi Jerzy Czuchman.

W czasie manewrów na gości czekają liczne atrakcje: „pływanie na byle czym”, przeciąganie beczki, gry i zabawy dla dzieci, rajd rodzinny cyklistów, rajdy piesze, rozgrywki sportowe w siatkówce plażowej o „Kufel J. Szwejka”, a także piknik na wzgórzu zamkowym.

Taka impreza jest sporym wyzwaniem organizacyjnym: – Dlatego też do pracy zabieramy się ok. dwóch miesięcy wcześniej. Wtedy powstaje ramowy program imprezy, który później aktualizujemy i korygujemy. Produkujemy także koszulki, drukujemy plakaty informacyjne, działamy w internecie – tak na naszej stronie www, jak i na Facebooku – tłumaczy Czuchman.

„Szwejki” w radiu, teatrze i telewizji

Prezes „Szwejków” tłumaczy, że ich stowarzyszenie nie działa dla zysku. – Chodzi o satysfakcję. Działamy tak, żeby mniej więcej wyjść na zero. Środki staramy się pozyskiwać na różne sposoby: nie tylko od zaprzyjaźnionych firm, które w zamian za pomoc reklamujemy np. na koszulkach czy plakatach. Prowadzimy też punkt informacji turystycznej, jak również wysyłamy w miasto „patrole” w mundurach z epoki. Ludzie robią sobie z nami zdjęcia, my wydajemy im specjalne „przepustki” do twierdzy lub sprawdzamy dokumenty – mówi dodając, że stowarzyszenie od czasu do czasu zarabia też na sprzedaży kalendarzy czy widokówek.

– Niestety, młodzi nie garną się do towarzystwa. Staramy się ich zachęcać, ale często spotykamy się z pytaniem: „a co ja z tego będę miał?” I rzeczywiście, nasza działalność nie daje materialnych korzyści, to raczej pasja, sposób na życie – przyznaje ze smutkiem Czuchman. Zwraca uwagę, że niejako „dookoła” stowarzyszenia można realizować swoje zainteresowania historyczne, fotograficzne, filmowe. I rzeczywiście – członkowie stowarzyszenia regularnie współpracują z Polskim Radiem Rzeszów, prowadząc w nim cotygodniową audycję Klub Dobrego Wojaka Szwejka. – Niedawno nagraliśmy też materiał dla rzeszowskiego oddziału TVP. Jego krótki fragment został nawet pokazany w Teleexpressie – cieszy się Czuchman.

Prezesowi marzy się stworzenie silnej grupy teatralno-muzycznej inspirowanej twórczością Haška i kolorytem czasów monarchii Habsburgów. – Pan Leszek Mazan, znany „szwejkolog”, przygotował już teatralne widowisko, które wystawialiśmy nawet wspólnie z teatrem Fredreum. Chcemy jednak stworzyć własną trupę teatralną – podsumowuje Jerzy Czuchman

loga_stow